Soplica, Skrzetuski, Biedronek, Ketling oraz kilka innych jachtów typu dezeta niszczeje na szczecińskiej przystani żaglowej Harcerskiego Ośrodka Morskiego przy ul. Żaglowej 2 w Dąbiu. To niemalże cała flota ośrodka z drewnianym oldtimerem na czele Piotr Owczarski z Komitetu Społecznego „Żeglarski Szczecin” twierdzi, że jednostki pozostawione na zimę w wodzie ulegają zniszczeniu. Lód rozsadza deski i rozwarstwia zewnętrzną część poszycia.
– To jest skandal, że nikt na przystani nie zadbał o jachty i nie wyciągnął ich na brzeg – mówi Owczarski. – Przed zimą nie tylko powinno się je wyjąć z wody, ale również zabezpieczyć przed śniegiem, deszczem i mrozem. To wszystko wpływa na ich sprawność. Zapewne wiosną jednostki nie będą nadawały się do pływania.
Pod koniec 2010 roku jachtklub zakończył dzierżawę łodzi od HOM-u, który jest ich właścicielem. Choć prezes klubu żeglarskiego Tomasz Rybarski proponował ośrodkowi wyciągnięcie na brzeg floty, prowadzący HOM nie przyjęli propozycji.
Innego zdania są przedstawiciele Harcerskiego Ośrodka Morskiego. Twierdzą, że łodzie nie zostały wyciągnięte przez dzierżawcę, który zdał sprzęt dopiero pod koniec grudnia. Jednak zdaniem ekspertów, to właśnie właściciel żaglówek powinien wydobyć jednostki z wody przed jej zamarznięciem.
– Nie jesteśmy w stanie wyciągnąć wszystkich jachtów, ponieważ mamy tylko jedną suwnicę a etap ich wydobywania na ląd jest pracochłonny i czasochłonny – mówi druh Leon Sulżycki, przedstawiciel HOM. – Wielokrotnie pisemnie zwracaliśmy się z prośbą do dzierżawcy o wyciągnięcie tych łodzi. Niestety, nie zostało to zrobione. Wiemy, że mogliśmy zrobić to sami. Po prostu doszło do nieporozumienia i jachtów w porę nie wyciągnięto.
Źródło: gs24.pl