Zew Oceanu – transport, spedycja, logistyka

0
707

Czyli historia transportu Lilla My do Portugali z Dzielnym Swiftem w tle.

Ponieważ w sobotę oficjalnie zakończyłam temat transportu jachtu to możemy w końcu podsumować całą wyprawę. Jak wszystko przy naszym projekcie tak i ten epizod zasługuje na własną opowieść. Próbowaliśmy znaleźć profesjonalna firmę która zajęła by się przewiezieniem naszej Setki do Sagres. Próbowaliśmy „nadać  ją na bagaż” do TIRa. Niestety oferty, które dostawaliśmy znajdowały się w przedziale cenowym od 5 do 13 tys zł. , a to jak dla nas było stanowczo za dużo.

Ponieważ Setka jest jachtem niewielkim i ważącym nie dużo organizacja transportu we własnym zakresie nie jest szczególnie trudna. Chyba, że tak jak my, nie dysponuje się własnym środkiem transportu (to znaczy my jak na razie dorobiliśmy się jachtu i kilku rowerów, niestety 4 kołowca nie). Z pomocą przyszła mama Brożki, która w związku z brakiem wyjścia zdecydowała się wypożyczyć swoje auto – czyli Suzuki Swifta, auto którym Setkę ciągaliśmy już po Polsce. Auto przed wyjazdem było na przeglądzie u mechanika, oraz dodatkowo zostało doubezpieczone w zakresie assistance na zagranicę.

Drugim niezbędnym elementem była przyczepa – której historia organizowania zasługuje na (co najmniej) własny akapit. Po perturbacjach udało się przyczepę pożyczyć, a Małą Mi zapakować na nią w 6 osób.

 

Limity wagowe są nieubłagane. W UE posiadając prawo jazdy B można ciągnąć przyczepę o max DCM = 750 kg. Wyjeżdżając z Polski postanowiliśmy zważyć nasz zestaw. W tym celu odwiedziliśmy punkt sprzedaży węgla, gdzie miła pani za drogą opłatą pozwoliła nam wjechać na wagę. Bardzo się ucieszyliśmy z wyniku, który wskazywał, że mamy w zapasie 20 kg na ostatnie zakupy jedzeniowe. Nasze szczęście nie trwało jednak długo, bo zorientowaliśmy się, że w czasie ważenia Brożki nie było „na pokładzie”.  Co spowodowało postój u rodziny przy granicy i zostawienie nadbagażu. Jechaliśmy przez przejście w Świecku trasą Berlin – Lipsk – Jena – Frankfurt – Saarbrucken. Dalej we Francji postanowiliśmy omijać autostrady i wybraliśmy drogę Nancy – Troyes – Auxerr3 – Bourges – Limoges – Angouleme – Bordeaux – Bayonne. Stamtąd już płatną autostradą do San Sebastian i dalej ró LISTNUM 1)nież autostradą płatna przez Pireneje. Wybraliśmy tą drogę, bo zadzwonił do nas w trasie Janusz, że on zdecydował się jechać drogami bezpłatnymi i m.in. pogubił się w jakże pięknym San Sebastian, gdzie nasz Dzielny Swift mógłby z podjazdami nie dać rady… CDN

brożka

Źródło: http://www.zewoceanu.pl/ 

Komentarze