Uratuj Polonusa – Tak blisko a tak daleko…

0
867

Tu gdzie stoję stał Polonus /29.12.2015/

Im dalej w las, tym więcej drzew, a im dalej w wodę…
O nie było dzisiaj łatwo. Jak widzę po sobie, wszyscy padają na RYA, a jutrzejszy dzień, to kolejny polarny fitness day… Łopaty, łomy, beleczki, rolki, blaty, płyty, blachy, krawędziaki, punktu oparcia, punkty podparcia, wymywanie, podsypywanie, ujmowanie, dodawanie, cięcie, gięcie klinowanie, zakopywanie, przekopywanie, wykopywanie, dokopywanie – a to wszystko pod presją nieubłaganego przypływu… Trudności narastają wykładniczo.

Po dwumiesięcznych doświadczeniach, możemy ściągnąć dowolny jacht z dowolnej plaży . Teraz naprawdę wiedzielibyśmy jak się za to zabrać! Słabe punkty akcji, antarktyczny piach, skały kamienie, wytykają raz po raz, przy wtórze śmiechu pingwinów.

Czasu nie cofniemy, gramy takimi kartami jakie mamy w łapie… Pierwsza próba użycia kotwicy, troszkę zrobiona „na sztukę” na zasadzie „a nuż się uda”, nie powiodła się. Dzisiejszy przebyty dystans to zdecydowanie za mało, żeby tej nocy wypłynąć na szerokie wody. O naszej 22-giej idziemy z Sebusiem, na romantyczny spacer we dwoje, zobaczyć, jak po trzech skokach, prezentuje się Polonus na wysokiej wodzie…

Tomek Sosin – „Sajmon”

30.12.2015

Sorry za brak wieści, ale najpierw łapaliśmy oddech po pracy, a potem internet działał w tempie (nie przymierzając) ściągania Polonusa do wody… Dzisiejszy dzień, to niestety nie żaden przełom, ale odrabianie strat powstałych wczoraj. Te różnice czasowe… We wtorek zsunęliśmy się z rolek prawej płozy, stąd przechyl jaki powstał, dzisiaj we środę mozolnie stawialiśmy  z powrotem Poldka na blaty, na rolki. Zmęczenie. Sebuś pisze właśnie relację. Wybrał zdjęcia…

Kotwica…
Na razie dwie próby rzucenia… Nie trzyma.. Tutaj dno jest specyficzne.

Tomek Sosin – „Sajmon”

Tak blisko a tak daleko… /21.12.2015 r./

Za nami nie planowana wigilia na stacji, ale pomimo tego, jak zwykle uroczysta kolacja, oprawa pracowników, spowodowała, że każdy poczuł się jak wśród najbliższych . Niesamowite posiłki, choinka i prezenty pozwoliły nam na chwilę zapomnieć o trudach wyprawy po Polonusa.

Dziś będzie krótko. Przez ostatnie kilka dni mozolna praca w związku z kopaniem, podkopywaniem, ściąganiem, pracą na tirforze, piłowaniem, rąbaniem, podkładaniem i próbą znalezienia równowagi psychicznej. Gdyby wszyscy z nas nie byli indywidualnościami nie znaleźli byśmy się tu razem prawie na „końcu świata”. Ważne, że nadal pracujemy, tyramy nad tym by postawić Polonusa na wodzie.

Zostało tak niewiele. Jakieś 5 m w stronę zatoki i będzie pływał. Mam nadzieję, że naprawa kadłuba przeszła pomyślnie. Wydaje się ,że wyczerpaliśmy wszystkie możliwe środki związane z zepchnięciem jachtu poniżej poziomu niskiej wody. Wiem natomiast, że nie powiedzieliśmy jeszcze ostatniego słowa. Mamy jeszcze parę zdań do powiedzenia.

Walczymy do końca i wierzymy a nawet mamy duże przekonanie, że nam się uda i mordki pingwinów zaśmieją się na widok odpływającego jachtu. Wszystkim kibicom, czytaczom, zwolennikom i przeciwnikom, życzymy wszystkiego najlepszego w kolejnym roku.

Seba
http://www.jacht-polonus.pl/

Komentarze