20 lat po katastrofie promu Estonia – czego się nauczyliśmy?

0
1242

Dwadzieścia lat temu MS Estonia zatonęła w Morzu Bałtyckim.

Jednostka została zbudowana w 1979 roku w niemieckiej stocznie Meyer Werft na zamówienie spółki SF Line. Statek pływał dla różnych armatorów pod różnymi nazwami, np. Viking Sally, Silja Star i Wasa King.

obraz nr 1

W dniu katastrofy na pokładzie znajdowało się 803 pasażów i 186 członków załogi – w sumie 989 osób. Tego dnia zginęło 852 osoby. Prom płynął z Tallina do Sztokholmu.

Wraz z końcem tego miesiąca mija 20 lat od tej tragedii i jest odpowiedni czas, żeby ocenić jaki postęp osiągnięto w zakresie poprawy bezpieczeństwa na morzu i ratownictwie od tego momentu.

Katastrofa, która wydarzyła się 28 września 1994 roku może nie osiągnęłaby takie rozmiaru, gdyby sygnał Mayday nadano w poprawny sposób, i nie uwięziono około 310 osób blokując drzwi, w celu uniemożliwienia przelewania się wody. Akcja ratunkowa była utrudniona z powodu braku zasilania i silnego przechyłu jednostki (30-40 stopni na prawą burtę). 

Około połowa osób trafiła do tratw ratunkowych, które nie zostały właściwie napompowane. Nie było też czasu aby uruchomić łodzie ratunkowe na statku.

Należy zauważyć, że 28 września 1994 roku woda była zimna, około 10-11°C, a wiele osób było niewłaściwie ubranych oraz nie posiadało kamizelek ratunkowych. Pierwszy statek płynący na pomoc dotarł na miejsce 20 minut po zatonięciu Estonii. Cztery pasażerskie promy dotarły jeszcze później.

Pierwszy śmigłowiec ratunkowy dotarł około 70 minut po zdarzeniu.

Podczas następnych sześciu godzin jeszcze sześć statków i sześć śmigłowców pojawiło się na miejscu. 138 osób zostało uratowanych (jedna zmarła później w szpitalu). Spośród tych osób 104 zostały odebrane przez helikoptery i tylko 34 przez statki, chociaż pojawiły się szybciej od śmigłowców. Statki nie były przygotowane do prowadzenia akcji ratunkowych. Ich łodzie ratunkowe nie mogły być uruchomione w tych warunkach, w związku z czym załoga musiała improwizować.

Czego więc nauczyliśmy się i poprawiliśmy w ciągu dwóch ostatnich dekad?

Wiele metod ratowniczych uległo poprawie. W szczególności trzeba podkreślić nowe konstrukcje statków, ich wytrzymałość na uszkodzenia, oraz szkolenia personelu w sytuacji kryzysowej i zarządzaniu tłumem. Metody poszukiwania i plany ratownictwa zostały opracowane wspólnie dla statków pasażerskich, przewoźników i służb SAR.

Pasażersko-towarowe statki klasy i rozmiaru promu Estonia zostały szybko wyposażone w sprzęt ratunkowy, a po długich i trudnych dyskusjach na szczeblu międzynarodowym, wszystkie statki, które pływają po międzynarodowych trasach zostały zobowiązane do posiadania planów i procedur ratowania ludzi znajdujących się w wodzie. Rozporządzenie weszło w życie dopiero w dniu 1 lipca 2014 roku.

Nie wszystko jednak jest tak jak być powinno. Masowe operacje ratunkowe są rzadkie i utrzymywanie wystarczającej zdolności do reagowania na nie, jest niepraktyczne. Istnieje w związku z tym luka możliwości, którą ktoś musi wypełnić, gdy dojdzie do takiego zdarzenia.
Dyrektor Zarządzający IMRF (Międzynarodowa Federacja Ratownictwa Wodnego, ang. International Maritime Rescue Federation), Bruce Reid, uważa że IMRF jako organizacja odgrywa swoją rolę w niesieniu pomocy i poprawie zdolności, by wypełnić wspomnianą lukę.

Organizacja również odegrała znaczącą rolę w debacie nad regulacjami i przygotowaniem szczegółowych wytycznych, kiedy IMO (Międzynarodowa Organizacja Morska) przeprowadzała kompleksowy przegląd poziomu bezpieczeństwa, kilka lat po zatonięciu Estonii.

IMRF określa, że w masowych akcjach ratunkowych, które potrzebują natychmiastowej reakcji i pomocy dużej liczbie osób, siły SAR są niewystarczające.

Projekty IMRF zmierzają do poprawy reagowania w takich sytuacjach, gdziekolwiek wystąpiłyby na świecie.

Celem organizacji jest zapewnienie międzynarodowego nacisku na masowe akcje ratunkowe i utworzenie forum do dyskusji na ten temat.

Organizacja definiuje konkretne problemy, nad którymi prowadzi badania i wyszukuje rozwiązania, a tym samym doprowadza do ewentualnych zmian przepisów międzynarodowych i wytycznych.

IMRF zamierza skompletować i udostępnić internetowe biblioteki z praktycznymi danymi, aby pomóc członkom organizacji przeprowadzać masowe akcje ratunkowe.

Katastrofy takie jak przykład Estonii są na szczęście rzadkie, ale ta rzadkość stanowi również problem, ponieważ utrzymanie gotowości jest nieekonomiczne. Projekt MRO opracowany przez IMRF pozwala uzyskać odpowiedzi i wskazówki na postawie doświadczeń ludzi i pomaga przezwyciężyć tą trudność.

W ramach projektu (MRO), IMRF stara się stworzyć forum do dyskusji. Między innymi IMRF zapoczątkowało konferencje, na których omawiane są przypadki katastrof i na ich podstawie wysnuwane są wnioski o dalekosiężnych konsekwencjach.

Na pierwszą taką konferencję w 2010 roku, został zaproszony Esa Mäkelä, kapitan statku Silja Europa, który brał udział w działaniach ratunkowych. Nie było to łatwe przedsięwzięcie opisywać proces po 16 latach i wyciągać z niego wnioski.

Konferencje IMRF prowadzone są przez grupę ekspertów, którzy rozwijają wytyczne odnośnie ratownictwa obejmując wszystkie główne aspekty takich wydarzeń, aby ułatwić planowanie i przygotowanie ich w przyszłości. IMFR próbuje zamknąć lukę możliwości proponując, np. podział zasobów międzynarodowych i wykorzystanie dodatkowych środków, które mogłyby przedłużyć czas przeżywania ludzi. 

Zebrane dane i doświadczenie pozwoliło IMRF opracować pakiet warsztatów ratownictwa masowego.

Już 20 lat minęło od katastrofy Estonii i akcje ratownicze w każdym aspekcie się poprawiają. Jednak jeżeli istnieją możliwości na ulepszenie ich to należy to zrobić. 

Źródło: promy24.com 

Za zgodą: http://morzaioceany.pl 

Komentarze