XX Flis Odrzański zakończony. Szkuty płyną dalej – do Orleanu!!!

0
912

 

Pisałem już wcześniej o jednej z największych krajowych imprez wodniackich, czyli o XX Jubileuszowym Flisie Odrzańskim, który wyruszył 27 czerwca br. z Kędzierzyna-Koźla, by po pokonaniu ponad 500 km rzeki być główną atrakcją szczecińskich Dni Odry, od 10 do 12 lipca br. Flotyllę ekspedycji stanowiła rekordowa liczba ponad 30 jednostek – statków i motorówek, galarów, łodzi, kajaków i różnych „pływadeł” – najwięcej z gmin nadodrzańskich i ze Szczecina, do którego nie wszystkie większe jednostki dopłynęły, ze względu na niski stan wody w Odrze. Dla odmiany od Widuchowej dołączyły do Flisu trzy szczecińskie jachty, z uczestnikami Study Tour – Międzyodrze 2015, zorganizowanego przez Transgraniczny Klaster – Szlak Wodny Berlin-Szczecin-Bałtyk. Najważniejsza i najciekawsza dla widzów była jak zawsze świerkowa tym razem tratwa (na zdjęciach), zbita i spławiona Odrą przez flisaków z podkarpackiego Ulanowa nad Sanem. Takie tratwy to prawdziwe „statki” rzeczne, a tradycje ich budowania i spławiania kultywuje mistrzowsko właśnie Bractwo Flisackie z Ulanowa, z retmanem Mieczysławem Łabęckim, od lat prowadzącym tratwy Flisu Odrzańskiego…

 

Dwudniowy finał Flisu, przy nadodrzańskim Bulwarze Piastowskim w Szczecinie, zgromadził sporu gości i turystów, były też smakołyki kuchni flisackiej – barszcz, grochówka i chleb ze skwarkami, a także program artystyczny i fajerwerki. Na słoneczną i radosną część oficjalną – prowadzoną przez pomysłodawczynię Flisu niezmordowaną Elżbietę Marszałek, wiceprezes LMiR, i komodora Flisu kpt.ż.w. Włodzimierza Grycnera, złożyły się wzruszające i liczne podziękowania, i przede wszystkim uhonorowanie wzruszonego retmana Mieczysława Łabęckiego – głównego flisaka RP – najwyższym odznaczeniem Ligi Morskiej i Rzecznej – „Pierścieniem Hallera” (wszyscy troje na zdjęciach). Były też  Krzyże LMiR „Pro Mari Nostro” dla dziennikarki i pisarki Krystyny Pohl oraz szypra Arkadiusza Drulisa, a także „Medale za zasługi dla rzeki Odry”, dla działaczy i flisaków, oraz „Medale dla dzielnego flisaka”, dla pięciorga najmłodszych uczestników Flisu. Na wszystkich 20 etapowych spotkaniach w portach nadodrzańskich, a także w Szczecinie, był odczytywany i podpisywany specjalny dokument – „Memoriał dla Odry”, rzeki pogranicza polsko-niemieckiego, rzeki Europy, rzeki przyszłości. Na koniec flisacka brać okrzyknęła Elżbietę Marszałek „Księżną Odry” (na zdjęciu). Nad przygotowaniem specjałów Flisackiej Chaty czuwała żona retmana Łabęckiego Maria, dołączyli też ich mieszkający w Anglii dwaj synowie z żonami i dziećmi (cała rodzina na zdjęciu). Flis tradycyjnie skończyła niedzielna dziękczynna msza św. w Bazylice św. Jana Chrzciciela w Szczecinie, odprawiona przez jej proboszcza i kustosza ks. prałata Aleksandera Ziejewskiego, od początku towarzyszącego Flisowi Odrzańskiemu i tez uhonorowanemu „Medalem za zasługi dla Odry”…

 

Świerki z ulanowskiej tratwy trafią do tartaku, większość flisackiej flotylli wróciła albo wraca do swoich portów i przystani, ale dwie piękne szkuty płyną dalej, do Berlina, a potem  rzekami i kanałami aż do …francuskiego Orleanu, nad Loarą (!). Będą gośćmi  – w dniach
23-27 września br. – głośnego odbywającego się co dwa lata Festiwalu Loary, który jest największym w Europie zlotem flisackim, prezentującym różnorodność europejskiej tradycji i kultury rzecznej. Mają jeszcze do pokonania – bagatela – ponad dwa tys. kilometrów europejskich śródlądowych szlaków wodnych, a ich tzw. szkuty czerskie to kiedyś popularne wiślane łodzie transportowe, a właściwie statki rzeczne, które przewoziły towary m.in. z Krakowa do Gdańska i samodzielnie wracały w górę Wisły, nawet kilka razy w roku (o szkutach napiszę jeszcze osobno). Prowadzą je pasjonaci podróży i tradycji wiślanych, w tym jednoosobową tzw. „mini-szkutką” płynie – od źródeł Wisły (!) Marek Strzelichowski, globtroter, absolwent szczecińskiej AR, a większą, o dł. 12 m, jej budowniczy i armator Wacław Witkowski, właściciel Tartaku Witkowscy w Rychłowicach koło Wielunia, z załogantem Henrykiem Tomczakiem, dla odmiany z podszczecińskich Polic (wszyscy trzej na zdjęciach). Dołączy do nich po drodze jeszcze trzecia polska szkuta, największa, o dł. 16 m…

Tu muszę dodać, podziwiając flisaków znad Sanu, Wisły, Bugu, Odry i innych rzek polskich i europejskich, że ktoś kiedyś powiedział – „Rzeka i morze to jedno”. Ta sama pasja i chęć poznania świata od strony wody, w nietypowy sposób, tratwami i łodziami, jak przed wiekami, kierowała Thora Heyerdahla i jego trzcinową „Kon-Tiki” przez Pacyfik, czy Andrzeja Urbańczyka świerkową tratwę przez Bałtyk, a także pięciu żeglarzy ze Szczecina, którzy pod wodzą obecnego kpt.ż.w. Krzysztofa Opieli pokonali w 1992 r. również świerkową tratwą „Ju-Fu 1” Atlantyk, z Wysp Kanaryjskich na Karaiby. Dzisiaj trzy wiślane szkuty żeglują przez Europę do Orleanu, gdzie dołączą do nich jeszcze inni wodniacy z Polski, w tym znowu flisacy z Ulanowa, z retmanem Mietkiem Łabęckim, którzy na Loarze też zbudują i spławią swoją tratwę. Bodajże najlepiej ideę Flisu, a także w ogóle ideę swobodnej, beztroskiej wodniackiej i żeglarskiej włóczęgi oddaje hasło – „Rzuć wszystko i płyń z nami!” – którym ozdobił swojego „Ludojadka” (niezwykły trimaran – na zdjęciu) Mirek Rogiński z podszczecińskich Kopic, od lat uczestnik Flisu, znany wśród wodniaków jako „Pancernik”…

Flisacy z Polski, z Ulanowa, Wrocławia i Szczecina, znad Sanu, Wisły i Odry. Ostatni Mohikanie europejskich rzecznych dróg wodnych, ze Śląska i Wielunia. Rzucili wszystko, płyną dalej, do Orleanu. Szerokiej rzeki, pomyślnych wiatrów!!! Za dwa lata na Loarze będzie Rok Wisły. Przygotowania – także ze strony polskiej – już trwają…

    

                                                                Tekst i zdjęcia: Wiesław Seidler

 

Na zdjęciach: Flis Odrzański 2015 – ulanowska tratwa, szkuty i flotylla Flisu na Odrze,
                         i finał  w Szczecinie 

Komentarze