WYSOKOGÓRSKI TRENING KONDYCYJNY W LIVIGNO

0
574

CZĘŚĆ ZAWODNIKÓW KADRY NARODOWEJ KLASY FINN TRENUJE WYSOKO W GÓRACH. ZAPRASZAMY DO PRZECZYTANIA RELACJI PIOTRA KULI ZE ZGRUPOWANIA W LIVIGNIO.

Jak zwykle trener kadry Pan Andrzej Piasecki dobrał obciążenia idealnie: Na tyle lekkie, żebyśmy po treningu dali radę się w ogóle ruszać (choć nie zawsze było to takie oczywiste) i na tyle ciężkie, żebyśmy nie mieli sił zrealizować odwetowego planu uduszenia go we śnie. Nawet raz po przebudzeniu w nocy Jakub zapytał, czy wdrażamy plan, ale nie mieliśmy sił wstać! Ostatecznie zaniechaliśmy wykonania wyroku ze względu na okoliczności łagodzące – w końcu Pan Andrzej trenował dokładnie tak samo jak my i też nie miał sił kanapki serkiem posmarować!

Przez dwa tygodnie przejechaliśmy na biegówkach ponad 420km każdy. Jednego dnia, na raz przebiegliśmy po 60 km, co zajęło nam cztery godziny ciągłego biegu! Za każdym razem przed biegówkami przez dwie godziny przerzucaliśmy ciężary w siłowni. Na wszystkich stacjach, które kontrolujemy, pobiliśmy swoje rekordy.

Każdy z nas zaliczył przynajmniej raz tzw. odcinkę. W pewnym momencie biegu geometrycznie spada energia, zjedzenie węglowodanów niewiele pomaga i walczy się jedynie o to, żeby wrócić do domu. Robi się zimno, chce się spać i kombinujesz żeby się na chwilę zatrzymać i zdrzemnąć nawet na śnieg. Dość niebezpieczne gdyby się uległo pokusie. Mnie dopadło to osiem km przed metą. Nie biegłem, nie jechałem, a człapałem powoli w stronę Livigno zatrzymując się po podejściu pod większe górki. Chłopaki kontrolowali tylko czy żyję i jakoś dotarłem do celu. Po wejściu do domu otworzyłem od razu słoik z miodem i zjadłem kilka łyżek. Później prysznic, normalny posiłek i spanie.

I jak tu dusić trenera poduszką, jak nie ma się siły poprawić swojej pod głową!

 

Pozdrawiam
Piotr Kula POL 17
 
Za zgodą: www.pya.org.pl 

 

 

 

Komentarze