Co z tego, że wczoraj się odkuliśmy, skoro w nocy znowu przymarzło. Siłownia dla załogi jachtu nadal otwarta.
Pałujemy i odkuwamy młotkami narastający na pokładzie ód. Tylko na koszu dziobowym przybywa go na dobę ponad 20 cm. Na odkuwanie lodu poświęcamy od 6 do 8 godzin dziennie i to nie licząc „lodowych nadgodzin”…
Fot. Krzysztof Jasica_SelmaExpeditions.com
Dzisiaj specjalny dzień: „obróciliśmy licznik” wyprawy „SELMA-ANTARKTYDA-WYTRWAŁOŚĆ”. Od rozpoczęcia – 6 kwietnia 2014 r. w Ushuaia, Selma przepłynęła już 20,000 mil! (37,000 km). W linii prostej trochę mniej – ale „na morzu żadna droga nie jest prosta”. Specjalne wydarzenie doczekało się małego toastu do obiadu. Licząc od ostatniego portu – Hobart na Tasmanii – od połowy stycznia 2015 przepłynęliśmy już ponad 6800 mil (12,600 km). Do końca etapu jeszcze nieco ponad 3,000 mil (ponad 5,500 km).
Cały czas żeglujemy w niezłym tempie. Na pokładzie, mimo trudności, nastoje rewelacyjne, pełna mobilizacja z dużą dozą poczucia humoru. Nadal zimno, ale zaczęło się pojawiać słońce, zrobiło się jaśniej. Nocą mrozy do minus 11 stopni Celsjusza, ale jak przywieje, odczuwalna temperatura spada poniżej minus 20.
Dzisiejszy dyżur kuchenny w kambuzie należał do Duszana i Krzyśka. Pyszny gulasz z ryżem i surówką z kapusty. Mieliśmy nie pisać o jedzeniu, ale co zrobić, PYSZNY! Musimy się odżywiać wysokoenergetycznie i często. Dzięki temu nadal jesteśmy wszyscy zdrowi. Dietę uzupełniamy suplementami witaminowymi. Mamy duże zapasy słodyczy i orzeszków oraz suszone owoce. Dużo śpimy, trzeba się regenerować! Jest dobrze!
Najbliższe plany: za ok. 300 mil (niecałe 600 km) będziemy przepływać obok niewielkiej (19 x 13 km) wyspy Piotra I., odkrytej i nazwanej przez rosyjską wyprawę von Bellingshausen’a w 1821 roku. Na tej niezamieszkanej wulkanicznej wyspie znajduje się wysoki na 1755 metrόw wulkan tarczowy – Lars Christiensen Peak. Wyspa jest skuta lodem i pokryta śniegiem, ma powierzchnię 156 km² i razem z Ziemią Królowej Maud oraz Wyspą Bouveta należy do trzech antarktycznych terytoriów Norwegii. Linię brzegową wyspy tworzą 40 metrowe klify lodowe, ale, jeśli nie będzie (a na ogół jest) odgrodzona pasem paku lodowego, można na niej wylądować i tylko łodzią – w trzech miejscach. No cóż – jeśli pogoda i czas pozwolą, wylądujemy na niej. Byłyby to miły przerywnik i możliwość krótkiego spaceru…
Wyspa Piotra I. Fot. Wikipedia, the free encyclopedia
Z odmrażanej Selmy pozdrawia załoga:
Piotr, Jacek, Tomek, Kris, Duszan, Krzysiek, Wifi, Luby, Damian, Artur i Leon.