Myślę, że nasz niesamowity i uparty kajakarz z Polic Olek Doba poczuł się podobnie jak żeglarze HolendraJacoba Roggeveena, którzy w Niedzielę Wielkanocną5 kwietnia 1722 roku dobili do brzegów nieznanej wtedy Europie wyspy – na bezmiarze Pacyfiku, więc nadali jej nazwę „Wyspa Wielkanocna”… Olek co prawda nie odkrył nowej wyspy, ale „zdobył” nareszcie wybrzeże Florydy, i to symbolicznie, bo w Port Canaveral, tuż przy Centrum Lotów Kosmicznych – w Wielki Piątek 18 kwietnia br., 20 minut po północy czasu polskiego, po 165 dniach samotności na bezmiarze Atlantyku!. Olek, jesteś wielki, serdecznie gratulujemy, zrobiłeś swojej rodzinie i wszystkim, którzy „byli z tobą” na oceanie wspaniały Wielkanocny prezent, jesteś bezpiecznie na lądzie, nie musimy już się o ciebie martwić, jak w ryzykownej końcówce twojej eskapady. Zawsze mówiłeś – Jestem optymistą, pamiętajcie o mnie, na pewno dopłynę… I dopłynąłeś!
Przypomnę, że Aleksander Doba wypłynął z portugalskiej Lizbony 5 października ubiegłego roku, potem po 142 dobach dotarł awaryjnie na Bermudy, gdzie spędził miesiąc (o czym pisałem już wcześniej), by 25 marca br. wznowić na oceanie próbę dowiosłowania do wybrzeży kontynentu Ameryki Północnej, na co potrzebował kolejne 23 dni (trasa wyprawy poniżej). Podczas postoju na Bermudach Olek naprawił tylko ster, natomiast nie przyjął na pokład kajaka „Olo” ani dodatkowej żywności, ani nie zmienił nic w wyposażeniu, by kontynuować wyprawę zgodnie z pierwotnym planem. Tym samym zakończył swoją drugą samotną kajakową wyprawę transatlantycką, po raz drugi z kontynentu na kontynent, czego jeszcze nie zrobił nikt przed nim. Trzy lata temu Olek pokonał Atlantyk tym samym kajakiem w 99 dni, na trasie z afrykańskiego Dakaru do wybrzeża Brazylii.
Teraz Olek – w glorii dwukrotnego zdobywcy Atlantyku – odpocznie chyba trochę na lądzie, ale znając jego niespokojną duszę założę się, że już myśli o kolejnych wyprawach. Na razie – jak relacjonuje z USA jego przyjaciel i kajakarz Piotr Chmieliński – Olek chce przepłynąć swoim kajakiem jeszcze 60 km do miasteczka New Smyrna Beach, gdzie czeka na niego uroczyste przyjęcie. Na Atlantyku w prostej linii Olek pokonał ok. 9 tys. km, ale zrobił dodatkowo około 2-3 tys. km kręcąc się w kółko i robiąc pętle w tzw. Trójkącie Bermudzkim. – To była niemożliwa do wyobrażenia wyprawa, by na 7-metrowym kajaku pokonać Atlantyk –
Dodaje Chmieliński…
Wiesław Seidler