Jak wiemy zbiory klubowe zostały szczęśliwie i w całości uratowane. Wywóz eksponatów trwał blisko siedem miesięcy spowalniany najpierw przenikliwym zimnem panującym w spichlerzu ( oj namarzliśmy się tęgo!) a na koniec przerwany na blisko 3 tygodnie awarią wody. Opróżniliśmy z naszego majątku zgodnie z naszym planem spichlerz ale 20 lipca br. na umówione spotkanie przekazania obiektu nikt z magistratu nie przybył. Nie ma też żadnej oficjalnej informacji dlaczego Gmina Gdańsk nie przejmuje budynku, chociaż tak gwałtownie napierano, by jak najprędzej oddać spichlerz. Czekamy teraz cierpliwie na odpowiedź, bo pisemne zapytanie złożyliśmy zawczasu.
Teraz już tylko „Helena” czeka na ratunek pod murami zlikwidowanego przez gdański magistrat klubu. Zainicjowaliśmy więc akcję ratowania „Heleny”, ogłaszając program budowy na bazie istniejącego kadłuba repliki słynnej szkuty rewskiej. Wpływają datki na transport żaglowca, klubowicze prześcigają się w pomysłach na cegiełki. Raz są to ciasteczka, albo też książki na licytację. Szukamy intensywnie firmy, która mogłaby podołać zadaniu i przy jak najniższych kosztach przewiezienia kadłuba z Wyspy Spichrzów do nowej naszej siedziby. Złożyliśmy do Zarządu Miasta Gdańska pisemną prośbę o dofinansowanie transportu kwotą 2500 zł, oraz wniosek o przyznanie nowego miejsca postoju „Heleny” przy Bramie Nizinnej.
A w czwartek do południa – wszak klub musi służyć Gdańszczanom, w „Zejmanie” trwał intensywny montaż kolejnej wystawy artystycznej, tak, by zdążyć na kolejny czwartek z wernisażem. Będzie naprawdę co oglądać i podziwiać.
Na czwartkowe „Szantowanie w „Zejmanie” pani Zuzanna przyniosła jako cegiełki na ratowanie „Heleny” 12 upieczonych przez siebie pysznych ciastek z lukrowanym napisem „Zejman”. Kunsztownie ozdobione ciasteczka z literami nazwy klubu rozkupione zostały jako pierwsze. Reszta nie czekała długo na chętnych. Poszły wszystkie!
Zosia – nasza ofiarna klubowiczka pamiętała, że używamy świec, więc przyniosła nam małą lampę naftową oraz ceramiczny trójramienny świecznik, który zaraz potem oświetlił scenę Natomiast Wanda – żona kapitana Jerzego Wąsowicza przyniosła nam na licytację jako cegiełkę jego książkę o wyprawie dookoła świata. Zygmunt – kupiec dominikański co roku z kolegami funduje nam jakiś eksponat wyszukany na pchlim targu. Tym razem otrzymaliśmy żaglowiec misternie utkany z drucików. Serdecznie dziękujemy! To bardzo miła długoletnia tradycja!
Ryszard – były bosman na żaglowcu „Kapitan Borhardt” co roku przekazuje nam do kolekcji ciekawe morskie eksponaty. Tym razem postanowił, przybywając do nas z kolegami żeglarzami przekazać do naszych zbiorów unikatowy zbiór marszpikli – marynarskich narzędzi do zaplatania lin. Będą też inne eksponaty. Ryszardzie dziękujemy i czekamy na obiecane eksponaty!
Tego wieczoru fani naszego znakomitego szantymena Ryszarda Linerta znów nie pomieścili się na sali a widownia musiała być po raz kolejny rozbudowana o kawałek podwórca. Jak na zamku u dziedzica zapalono świece, zagrała gitara, miałknęły organki, popłynęły przepiękne szanty w rytm których panie artystki Mokwainki ze Stowarzyszenia Twórców im. Mariana Mokwy rozkołysały się przyjmując wcześniej morskie krzepkie postawy. Brawo za chęć do wspólnej zabawy i za spontaniczność! Tego nam trzeba!!!
Dotarły wreszcie wykonane przez naszą nieocenioną Martę klipsy – znaczki z logo programu budowy repliki żaglowca rewskiego „Helena”. Tego wieczoru co bardziej szczodrzy ofiarodawcy datków na ten cel otrzymali skromne, ale bardzo honorowe wyróżnienia. Serdecznie dziękujemy. Klipsy czekają również na pierwszych ofiarodawców z poprzedniego czwartku. Prosimy więc o przybycie by je otrzymać. Poniżej podajemy listę ofiarodawców z tego czwartku:
Natalia Romanowska – Gdańsk
Adam Anczura – Gdańsk
Elżbieta Turska – Śląsk
Sebastian Polak – Łaziska Górne
Oskar Kulka – Gdańsk
Tadeusz Puławski – Gdańsk
Robert Czechowski – Chojnice
Zuzanna Leszczyńska – Gdańsk
Zofia Grel – Gdańsk
Piotr Stolz – Gdańsk
Unka Obya – Gdańsk
Godlewski Łukasz – Gdańsk
Serdecznie dziękujemy!
Serdecznie dziękujemy!!!