Karol Jabłoński ponownie Mistrzem Polski – GALERIA

0
788

Mistrzostwa Polski rozegrane zostały jednego dnia, bo w sobotę wiatr wiał za słabo, aby bojery mogły żeglować po pokrytej  przesiąkniętym wodą i zmrożonym śniegiem tafli jeziora Śniardwy a dokładnie Zatoki Okartowskiej.

W niedzielę powiało 5- 7 m/s co umożliwiło przeprowadzenie 6 wyścigów.  Wszyscy czołowi zawodnicy przybyli na linię startu na ponad godzinę przed zaplanowanym 1 wyścigiem z całym arsenałem płóz. Wybór odpowiednich w tych trudnych warunkach lodowych był decydujący o prędkości bojera, szczególnie w sporych połaciach trasy wyścigu pokrytej zmrożonym śniegiem, których nie sposób było ominąć.

Oprócz testowania płóz w ekspresowym tempie musiałem odpowiednio strymować  maszt z żaglem z nowym kadłubem.

Wiadomo było, że żegluga po lodzie, w którym śnieg był bardziej przemoczony i szybszy oraz wykorzystywanie sporych zmian wiatru będzie kluczem do sukcesu.

 

 

Po 1 wygranym wyścigu wiedziałem, że moja szybkość jest OK aby przy poprawnej żegludze rywalizować o medale. Po 4 wyścigach zdecydowanie prowadził  Darek Kardaś za nim plasował się Paweł Burczyński, którzy żeglowali  szybciej ode mnie i bardzo dobrze taktycznie. Na trasie było bardzo ciasno i niebezpiecznie, ponieważ po okrążeniu górnego znaku wszyscy wykonywali zwrot przez rufę aby wrócić na gładki lód.  Podczas drugiego wyścigu ,,poleciałem’’ odrobinę dalej i utknąłem w głębokim śniegu tracąc prowadzenie.

 

Przed startem do piątego wyścigu siła wiatru wzrosła a ja trochę zmieniłem trym bojera co zaowocowało zwycięstwem i zbliżyło mnie do Darka i Pawła przed ostatnim, decydującym pojedynkiem.

 

Zadanie do wykonania, które stało przede mną było bardzo trudne. Musiałem finiszować przed ,,Kardym’’ ale najdalej na 3 miejscu, co dawało już remis.  Przebieg tego wyścigu był dramatyczny, bo po dobrej pierwszej halsówce okrążyłem dolny znak na 4 miejscu a na ,,górze’’ byłem dopiero 5 ze sporą stratą do liderów.  Na drugim bagsztagu wykonałem dużo wcześniej zwrot przez rufę na prawy hals czując, że coś dzieje się z wiatrem i poleciałem samotnie w stronę trasy, gdzie lód nie był tak gładki. Korzystny szkwał zbliżył mnie do Roberta Graczyka, lecącego na drugim miejscu. Michał prowadził i był poza zasięgiem a ja znowu byłem w grze. Na ostatniej halsówce wyprzedziłem Roberta i przekroczyłem linię mety na 2 pozycji co dało mi tytuł mistrza Polski.

 

To był bardzo trudny dzień w biurze, cieszy mnie zwycięstwo ale przede wszystkim fakt, że  wygrałem  po tak zaciętej i wyrównanej rywalizacji. Ten smak rywalizacji, walka o każdy metr i miejsce są  dla mnie zdecydowanie najważniejsze. Bez względu na wynik, bo przecież na tym poziomie nie zawsze można zwyciężać.

 

Teraz czas na odpoczynek i przygotowanie sprzętu do Mistrzostw Europy, które odbędą się na początku marca. Najprawdopodobniej pojedziemy do Szwecji ewentualnie Finlandii lub Estonii….  kto wie gdzie ?

Kilka zdjęć z MPS rozegranych w ubiegłą niedzielę, dzięki uprzejmości Marka Karbowskiego, wielkiego fana bojerów.

 Karol Jabłoński

Komentarze