Gdańskie rowery kontra jachty?

0
644
Marzył się nam w Gdańsku „portowy klimat” na wzór Amsterdamu czy Kopenhagi, ale im dalej tym gorzej. Zawiedziony takim obrotem sprawy jest rodowity tubylec, czyli Kaszeba – Marian „Ramzes XXI” Lenz. Ma on dla Was kilka wiadomości. Jedna dobrą, kilka marnych.
Zacznijmy od dobrej – perspektywy budowy kładki nad Motławą są złe.
O marnych niech sam Wam opowie.
Żyjcie wiecznie !
Don Jorge

————————— 
Motto:
„Tak lookam na tą map of młode city i thinkam czy ja live w Polsce czy w poland ?” (komentarz internauty, pisownia oryginalna)
 
Szanowny Don Jorge!
Obyś Żył Wiecznie !
Ramzes XXI przesyła pozdrowienia.
 
Właśnie rozczytuję się w wizjach przyszłości Gdańska. Otóż 05. czerwca wznowiła obrady Ława Morska – społeczne zgromadzenie powstałe przy Fundacji Gdańskiej stworzone ku lobowaniu na rzecz interesu ludzi żyjących nad morzem.

—————————-
obraz nr 1

Jednym z tematów była „kładka” pieszo-rowerowa przez Motławę. Informację przedstawił Dyrektor Wydziału Programów Rozwoju Urzędu Miejskiego w Gdańsku. Pokazany przez dyrektora zwycięski projekt, pochodzący ze Słowacji, z uwagi na swoje zbyt wysokie przekraczające założony budżet koszt – pozostaje na razie sprawą otwartą i podlega jeszcze negocjacjom.

Hm! To, że projektowany most nie będzie tani na SSI sygnalizowano od zarania, to że jest zawalidrogą też. Novum jest zmiana koncepcji! Most nie ma być, tylko dla pieszych, ale również, dla rowerzystów! Powoduje to niejako zdjęcie odium za lobowanie  z dyrektora Filharmonii oraz znalezienie innych „lobbystów”. Ewentualny most jednak nie znajduje się na szlaku „dróg i ścieżek rowerowych” – bowiem prowadzi donikąd; trudno sobie wyobrazić, aby melomani przybywali na koncerty w dresach, kaskach i strojach sportowych, i nieco spoceni.

Więc być może chodzi o tak zwane unijne pieniądze. Sprawę można by  „pociągnąć na Unię” oraz uzasadniać wzrost kosztów, tymi tak ostatnio modnymi ścieżkami (to się kryje za eufemizmem „podlega jeszcze negocjacjom”). „Negocjacjom” zapewne podlega również „przetarg na wykonanie” – tu wiadomo z innych doświadczeń – im taniej, tym gorzej. Wygrywa najtańszy i w połowie prac zgrabnie „upada” nie płacąc drobniejszym podwykonawcom; niech się bujają.

Mniejszy, czy większy koszt, to na uzupełnienie dotacji, tak i tak, potrzebne będą dodatkowe pieniądze, które trzeba będzie pożyczyć: na jak długo? na jaki procent? Generuje to dalsze ciągłe koszty, a licznik Balcerowicza bije nieubłaganie, a minister finansów przymierza się, oj przymierza się, do rewizji budżetu (2013) i być może nawet do skoku na OFE? Jakoś też pomija się codzienny koszt obsługi, konserwacji i remontów. Pod „Nową Słowackiego” znajdują trzy podziemne przejścia – brak gospodarza już jest widoczny.

O tym, że miasto posiada pieniądze na rozkurz (bez cudzysłowu) dowiaduję się z artykułów o ulicy „Nowa Wałowa”. Biedną ministrę Muchę bezpardonowo atakuje się, ze wszech stron, za parę groszy wydanych na zbożny cel (zmniejszenie długu), a tu idą lekką ręką większe pieniądze w powietrze i nic. Swoją drogą ciekawa to inwestycja. Na budowie Młodego Miasta – kontra Starego Miasta i Głównego Miasta – już Krzyżacy połamali sobie zęby. Na razie realizowana jest „Mała Pętla” i nie bardzo można sobie wyobrazić, aby przybywały tu tłumy, no bo skąd? W przyszłości „Nowa Wałowa” ma połączyć Bramę Oliwską z ulicą Siennicką! Jak widać na makiecie w jej osi znajduje się paexellence most na Motławie, pod którym mysz się nie prześlizgnie; i tramwaj ma pojechać wzdłuż? Czyli ma to być arteria przelotowa? 
Główne Miasto ma zginąć! 
Szkoda, że Ława Morska się tym nie zajęła? ( a obradowała http://sailbook.pl/artykul/2902-obradowala-lawa-morska#.UbeO9edSj_E  )

 

Komentarze