Z budowy Lilla My – akt II

0
944

Etap III Mazury 21 kwietnia 2012

Przygotowania do wyjazdu na Mazury – prosimy o pomoc!

Rozpoczęliśmy przygotowania do przenosin na Mazury. Dzięki pomocy Michała – instruktora nauki jazdy który uczył Brożkę prowadzić (Brożka poleca 😉 – przywieźliśmy do naszej szklarni przyczepę podłodziową prosto z Żywca. Musimy zaznaczyć również, że przyczepę pożyczyli nam koledzy z Dinghy Adventures (dlatego na zdjęciach widać s/y Trinidad, którą zachachmęciliśmy razem z przyczepą).

W nadchodzącym tygodniu przygotowujemy szkielet do przewiezienia tak by pod koniec tygodnia być już w Wilkasach. Dlatego na najbliższą środę planujemy akcję przenoszenia szkieletu na przyczepę – wszystkie osoby, które były by w stanie poświęcić swoje środowe popołudnie na pomoc nam w tym przedsięwzięciu prosimy o kontakt (e-mail, sms, facebook, znaki dymne i gołębie pocztowe mile widziane). Zaznaczam, że jest to ostatnia szansa na zobaczenie naszej Setki w Krakowie !

Zaczynamy etap „Mazury” 6 maja 2012

Jesteśmy już na Mazurach!

Długa droga z Krakowa była pierwszym testem wytrzymałosciowym. 12 h podróży po polskich drogach (częściowo rozkopanych przed Euro) nie wpłyneło w żaden sposób na szkielet setki. Wzbudzaliśmy za to powszechne zainteresowanie.

Nasza Setka stoi już w Wilkasach. Do swojego gościnnego hangaru przyjął nas port Silnowa. To tutaj odbywać sie będą dalsze prace związane z budową.

Wróciliśmy do budowy 27 maja 2012

 

Po miesięcznej przerwie wróciliśmy do budowania naszej setki. Brożka dzielnie jeździła cały dzień na szlifierce wykańczając wnętrze szkieletu, a Szymon zrobił wstępne pasowanie poszycia i dociął odpowiednio wzdłużniki.

Lewa burta poszyta 31 maja 2012

W czasie ostatnich dni udało nam się poszyć pierwszą burtę. 1/5 poszywania za nami 😉

Najpierw przymierzaliśmy całe arkusze na których odrysowywaliśmy kształt sklejki do wycięcia, później wycinaliśmy ją i znowu mierzyliśmy, na koniec przymocowywaliśmy gotowe płaty do szkieletu przy pomocy kleju, wkrętów i pasów samochodowych… i to wszystko tylko brzmi tak prosto. W sumie zajęło nam to jakieś 13 h i jak na razie zużyliśmy około 100 wkrętów różnej wielkości. Szymon próbował się wyeliminować z pracy wbijając sobie wiertło w łokieć (na szczęście nieskutecznie). Z następną burta powinna iść szybciej bo juz wiemy jak to robić 🙂

Poszywamy obło 5 czerwca 2012

Z każdym dniem widać nowe efekty naszej pracy – co niezmiernie nas cieszy 🙂

Skończyliśmy poszywać burty i zabraliśmy sie do obła. Sklejka trzeszczy i jęczy. Zastanawiamy się jakie odgłosy musi wydawać przy metodzie tzw. sklejki torturowanej (my wykorzystujemy „naturalne układanie się” sklejki). Docięty pas sklejki na obło dopasowaliśmy do burty i połączyliśmy z burtowym pasem przy pomocy trytek (zwanych też zipami) oraz miedzianego drutu (tam gdzie plastik nie wytrzymywał naprężeń). Nabraliśmy już wprawy w klejeniu sklejki i przyklejenie poszczególnych pasów zajmuje nam juz mniej niż godzinę 🙂 za to w dalszym ciągu za każdym razem pokrywamy się klejem od stóp do głów.

Praca wre 12 czerwca 2012

Szymon właśnie kończy poszywać obło (mimo, że jest 23.30 on nadal siedzi w hangarze i pracuje). Brożka zaszpachlowała dziś lewą burtę, jutro będzie można ściągnąć trytki trzymające sklejkę i przygotować krawędzie do laminowania. Trwają również intensywne poszukiwania 100 kg ołowiu do odlania balastu.

Dostaliśmy od Roberta – szefa portu stary maszt od el bimbo, który po przycięciu powinien pasować do Setki. Brożka ma za zadanie przeszyć stare żagle od omegi tak, żeby można było odbyć na nich rejsy testowe. Przed startem do regat przez Atlantyk będziemy chcieli wymienić zarówno maszt jak i żagle na nowe (mamy wielką nadzieję, że to się nam uda).

Zaczynamy już pomału przygotowywać wodowanie jachtu… 🙂

Dno położone !!! 17 czerwca 2012

Skończyliśmy poszywać kadłub. W miniony weekend położyliśmy ostatni element jakim było dno (sklejka brzozowa o grubości 15 mm). Tak jak przy wcześniejszych płatach sklejki zostało ono złączenie trytkami z obłem. Zaszpachlowaliśmy łączenia sklejek zestawem Epidian 5 + utwardzacz PAC + mikrobawełna. Po utwardzeniu kleju usunęliśmy trytki i przeszlifowaliśmy wstępnie. Następnie po raz kolejny zaszpachlowaliśmy ubytki, tak aby kadłub był możliwie gładki. Ponadto wymieniliśmy wszystkie czarne wkręty, na nierdzewne (ich łby również zostały pokryte szpachlą). Następnym etapem będzie przeszlifowanie wszystkich łączeń. – czekamy tylko żeby klej się utwardził.

Otrzymaliśmy również sztabki ołowiu z których odlewać będziemy balast. Trwają  natomiast poszukiwania płyty na płetwę balastową. Przeglądamy również katalogi z dostępnymi farbami do kadłuba i żywo dyskutujemy nad kolorystyką naszej setki.

Zakończyliśmy walki z laminowaniem 20 czerwca 2012

Walki bo trudno nazwać inaczej to co w ciągu ostatnich 26 godzin działo się w naszym hangarze. Zajęliśmy się laminowaniem – czyli tym co jak do tej pory było zadaniem najtrudniejszym. Zaszpachlowany kadłub wyszlifowaliśmy na gładko i odtłuściliśmy acetonem. Brożka wycięła pasy tkaniny szklanej na łączenia, a Szymon zaokrąglił lekko kąty sklejki.

Laminowanie rozpoczęliśmy od zagruntowania sklejki żywicą. Na początek poszły wszystkie łączenia sklejki. Kładliśmy  tkaninę, którą następnie należało dokładnie przesączyć mieszanką żywicy. i tak warstwa po warstwie. Praca była żmudna i zajęła bardzo dużo czasu. Później mogliśmy zająć się laminowaniem pozostałej części kadłuba. Duże płaty tkaniny sprawiały ogromy problem, bo nie chciały z nami współpracować. Na szczęście na cały kadłub kładliśmy tylko 1 warstwę.

Do laminowania używaliśmy  materiałów dostarczonym nam z Havel Composites. Żywicy LH145 + utwardzacza H535. Zestaw ten ładnie się miesza, i ma bardzo dobra konsystencje do przesycania żywicy. Stosowaliśmy proporcje objętościowe 100:44.

Cała operacja zajęła nam ponad 24 h. Zrobiliśmy jedną małą przerwę koło godziny 15 na dwu godzinny sen. Szymon jeszcze siedzi w hangarze i laminuje ostatni kawałek sklejki.

Otrzymaliśmy dziś też dwa prezenty: jednym był ołów na balast (mamy juz ok 75-80 kg :), a drugim bom Proctora, który musieliśmy dociąć na wymiar.

Kadłub odwrócony. 22 czerwca 2012

Wszystkim którzy zastanawiali się czemu budujemy łódź podwodną przekazujemy dobrą wiadomość, iż Setka w końcu stanęła „kołami w dół”. Mimo przeciwności losu udało nam się odwrócić kadłub. Nie dość, że nie mieliśmy nikogo do pomocy (bo jak zwykle pracowaliśmy w nocy) to jeszcze w hangarze nastąpiła mała katastrofa naturalna. Zalało hangar i brodziliśmy w wodzie prawie po kostki. Jacht ewidentnie pcha sie na wodę 🙂

Przy pomocy paleciaka, wózka dwukółkowego, opon i ściany udało nam się metodą prób i błędów (z przewaga prób) ustawić jacht w pozycji do dalszej budowy. 

Poszywanie pokładu i kokpitu 25 czerwca 2012

Po odwróceniu kadłuba zabraliśmy się do budowania pokładu i kokpitu. Zamocowane zostały wzdłużniki burtowe oraz pokładowe. Ścianka nadbudówki prawej burty już jest. Pracujemy nad drugą i pokładem. W kokpicie w przygotowane gniazda wkleiliśmy listwy które na których oprze się podłoga kokpitu i ławki.

Walczymy z temperaturą, bo na Mazurach zaczęło padać i zrobiło sie chłodno. Dogrzewamy sklejkę lampa halogenową i farelką, żeby móc wylaminować łączenia od wewnątrz.

A imię jej… Mała Mi 3 lipca 2012

W sobotę nasza Setka została w końcu pokazana światu w prawie całej okazałości oraz nadano jej imię. Matką chrzestną jachtu została Karola, która ochrzciła go piwem regionalnym  (oraz własną krwią – gdyż pocięła palce otwierając butelkę). Jacht otrzymał imię Mała Mi. W związku z warunkami meteorologicznymi nie odbyło się zwodowanie jachtu, które nastąpi w najbliższych dniach.

Przygotowania jachtu do uroczystości sprawiły, że nie mieliśmy zbyt dużo czasu na uzupełnianie strony, więc postaramy sie to zrobić jak najszybciej.

Pierwszy kontakt z wodą 24 lipca 2012

Wczoraj po raz pierwszy zwodowaliśmy naszą Małą. Po naradzie strategicznej do wody wjechała na boku bez większych problemów. Teraz stoi w porcie, a Szymon kończy takielunek. Dochodzą do nas przesyłki z wyposażeniem. Jest kompas, radio, kotwica, światło nawigacyjne, pompy zęzowe elektryczna i ręczna.

POL 12491 27 lipca 2012

Nasza Mała została zarejestrowana w Polskim Rejestrze Jachtów. W związku z tym, że nazwa jachtu morskiego musi byc unikatowa na potrzeby rejestracji przyjęliśmy pisownię oryginalną (czyli szwedzką). Dlatego przedstawiamy Wam naszą „Lilla My”.

 

Więcej zdjęć z tego etapu w galerii

Źródło: http://www.zewoceanu.pl/ 

Akt I

Akt III 

Komentarze