Zew Oceanu: Hash na Grenadzie

0
791

Na Grenadę dotarliśmy 14 lutego po 20 h żeglugi z Tobago. Pewnie było by szybciej, ale postanowiliśmy pociągnąć nasze dinghy za jachtem, bo mogło by nie przeżyć kolejnego składania. Po pełnym emocji podejściu między spłyceniami trafiliśmy do zielonej zatoki otoczonej wzgórzami – jak się okazało była to zatoka Mt. Hartsman Bay. Chcieliśmy wpłynąć do Prickly Bay z największym kotwicowiskiem na wyspie, ale żeglarski instynkt zaprowadził nas do zatoki obok.

obraz nr 1

 Mt. Hartsman Bay i s/v Rodeo

Kotwicę rzuciliśmy obok pięknego klasycznego slupa Rodeo. Po chwili dopłynęło do nas dinghy i usłyszeliśmy znajomo brzmiące „cześć” – to Monika i Gabriel stanowiacy polsko-brazylijską załogę Rodeo. Stali się oni dla nas źródłem informacji organizacyjno-socjalnych i zaprosili nas na hash… Ponieważ było już późno wycieczkę po kolejne pieczątki w paszporcie odbyliśmy nazajutrz. Custom office znajduje się w zatoce obok, do której spacerem idzie sie ok 20 min. Odprawa imigracyjna i celna znajduje się w tym samym pomieszczeniu na terenie Prickly Bay Marina (jest tu też sklep w którym można przejrzeć locje, mapy i przewodniki, scena na której w piątki odbywają sie koncerty i pizzeria – w poniedziałek promocja 2 pizze w cenie jednej 45-50$EC). Ponieważ pieniądze można wymienić tylko w banku ruszyliśmy w stronę cywilizacji. Spacer do „centrum” to ok. 40 min. W Grand Anse jest bank, piekarnia, market spożywczy i budowlano – ogrodniczy oraz centrum handlowe (później dowiedzieliśmy się, że we wtorki i piątki są organizowane przejazdy busem do sklepu – wyjazd o 9.30, cena 10$EC w obie strony).

W sobotę odkryliśmy, że na Grenadzie działa tzw. „net”, od poniedziałku do soboty o 7.30 rano na CH66 jest prowadzona audycja dla żeglarzy. Ogłoszenia o wydarzeniach rozrywkowych, o usługach i o tym co komu potrzeba lub co kto ma do sprzedania. Sobota to również dzień hashu, na który namówiła nas Monika. O 14.00 wsiedliśmy do busa i pojechaliśmy na druga stronę wyspy. Po godzinnej podroży już wiemy, że nie chcielibyśmy tu prowadzic auta – nie dość, że ruch jest lewostronny to kierowcy jeżdzą podnosząc ciśnienie pasażerów. Ale zobaczyliśmy kawał wyspy – piękna jest! Dotarliśmy na miejsce spotkania gdzie czekało już ok. 120-130 osób.

obraz nr 2

A teraz czym jest Hash. Pełna nazwy to Hash House Harriers. Impreza odbywa się co tydzień. Organizatorzy wytyczają ścieżki w buszu, po których można albo chodzić, albo biegać. Przejście trasy zajmuje ok 1,5 h (przebiegnięcie to 45 min), ale zdarzają się bardzo hardcoreowe trasy, na pokonanie których trzeba mieć nawet 3 godziny. Na mecie czeka bar z zimnym piwem, grillem i lokalnymi potrawami oraz dla tych co mają jeszcze siłę – tańce.

Zostaliśmy zapisani jako „Virgin” czyli ci co uczestniczą w imprezie po raz pierwszy. Brożka miała nowe buty, więc przed startem musiała z lewego wypić do dna butelkę piwa. A potem wystartowali… W busz, po skarpach, przez wodospar, rzekę – taki bieg przełajowy. Fajny sposób na spędzenie sobotniego popołudnia i zobaczenie okolicy (bieg za kazdym razem odbywa sie w innym miejscu). Start w Hashu kosztuje 2$EC, a dojazd w zależności od lokalizacji (tym razem płacilismy po 30$EC w obie strony, bo bieg był daleko od naszej zatoki).

obraz nr 3

Na Grenadzie do naszej załogi dołączył Max. Max jest pontonem. Ma 2 lata, 2 metry i mieści 2 osoby. Dostaliśmy go od załogi Rodeo. Niestety stary ponton już bardzo ciekł. W trakcie drogi do brzegu złapaliśmy nawet kiedyś rybę przez dziurę w dnie. Rozmonotwaliśmy też ster, bo mamy problem z górnym zawiastem. Trafił w dobre ręce Steva i mamy nadzieje, że wróci do nas uleczony.

Planujemy opuścić Grenadę w najbliższych dniach i płynąć na północ na Carricou, ale kiedy dokładnie to nie wiemy… karaibski styl życia nam sie udziela 🙂 Zdjęcia dodaliśmy już do Karaibskiej galerii. Zapraszamy do oglądania (P.S. wpis uaktualnimy w najbliższym czasie m.in. o ceny na wyspie)

Źródło: http://www.zewoceanu.pl 

Komentarze