Relacja Marceliny „Bambi” Wiśniewskiej z Egiptu

0
700

Każdy zawodnik wie, jak ważne jest dobre przygotowanie do nowego sezonu, szczególnie jeśli trzeba odzyskać formę po przerwie świątecznej. Jednak kiedy kolarze wskakują na wygrzebane z piwnicy rowery, a siatkarze pakują torby sportowe i biegną na najbliższą halę, kitesurferzy stają w obliczu dylematu – jak pogodzić konieczność wyjazdu ze szkołą/ pracą? Nie ulega bowiem wątpliwości, że w okresie zimowym Polska najdogodniejszych warunków do pływania nie stwarza. Stwierdziliśmy więc w miarę zgodnie, że trzy tygodnie w słonecznej Hurghadzie to najlepszy sposób, by przypomnieć sobie, jak napompować latawiec i stanąć na desce.

Podróż do Egiptu nie była szczególnym przeżyciem – upłynęła na rozmowach o sprzęcie, opowieściach z sylwestra i dyskusjach dotyczących nadchodzących treningów. Na miejsce dotarliśmy pod wieczór, zdążyliśmy tylko zapoznać się z ofertą lokalnej restauracji, by krótko po tym paść na wygodne łóżka. Ze spokojnego snu wyrwał nas o godzinie siódmej łagodny głos pani trener, uprzejmie zapraszający na poranny, trzydziestominutowy rozruch. Po śniadaniu zanieśliśmy cały sprzęt na plażę i rozpoczęliśmy przygotowania do pierwszego zejścia na wodę. Tutaj nastąpiło jednak lekkie zaskoczenie, gdyż słoneczny Egipt wcale nie okazał się taki słoneczny. Przez cały dzień brakowało wiatru, chwilami nawet padało. Nie traciliśmy jednak pozytywnego nastawienia – była to świetna okazja do przeprowadzenia treningu ogólnorozwojowego. Wieczorem wyruszyliśmy z kolei na zwiedzanie okolicy i zapoznaliśmy się z kilkoma miejscowymi.

Następne dni przyniosły nam lepsze warunki, a co za tym idzie, regularne treningi na wodzie. Choć z pozoru mogły wydawać się dość monotonne, każdy z nas bawił się świetnie, a powtarzalny schemat dnia pozwolił nam szybko przyzwyczaić się do dużego wysiłku. Podczas pływania przypominaliśmy sobie istotne elementy race’u oraz przeprowadzaliśmy wiele próbnych wyścigów. Nie zabrakło też takich atrakcji jak pływanie z delfinami, rejs motorówką czy powrót wpław do brzegu. Wieczorami mieliśmy czas na rozrywkę, jednak po ciężkim dniu zazwyczaj decydowaliśmy się na seans filmowy (w trakcie którego połowa widowni zasypiała).

Choć trzy tygodnie spędzone w Egipcie wymagały od nas wiele pracy, a słowo „odpoczynek” nieczęsto można było usłyszeć z ust trenerki, wszyscy niechętnie wsiadaliśmy do samolotu w dniu wyjazdu. To zgrupowanie świetnie przygotowało nas do zbliżającego się sezonu, co mamy nadzieję udowodnić na najbliższych zawodach, to jest Mistrzostwach Afryki w Course Racingu.

Do zobaczenia!

 

Źródło: http://pskite.pl 

Komentarze