to w wolnym brożkowym tłumaczeniu Union Island. Docieramy tu 26 lutego (a może 27go, już zgubiliśmy się w datach…). Labiryntem między rafami docieramy na kotwicowisko przedAnchorage Yacht Club w Clifton (tylko tu na lotnisku można zrobić odprawę – 75$EC). Brożka stoi na dziobie i wypatruje polskiej bandery, która nas tu przyciągnęła. Rzucamy kotwicę i od razu podjeżdża do nas lokalna motorówka. O dziwo nie żeby nam wcisnąć rybę, bagietkę, mooring, garść paciorków (czy cokolwiek tu można wcisnąć turystom), ale aby zobaczyć nasz jacht 🙂
Clifton okazało się do tej pory najbardziej Polską wyspą na naszej trasie (może za Martyniką). Tuż okok stoi Pavkowy Seaquel, z daleka widać również żółciutką Malaikę z Agnieszką i Pawłem oraz ich gośćmi na pokładzie. Pierwszy wieczór mija nam w polskim towarzystwie przy pysznej pizzy w centrum miasta i na pokładzie pięknej Malaiki.
Pobyt na Union zaczynamy nie od spaceru czy zwiedzania, ale od rozłożenia naszej pontonowej Hondy. Rozkładamy wszystko na czynniki pierwsze (a gaźnik- albo raczej korbulator- to nawet ze 3 razy), jednym okiem na naszą pracę zerka Paweł i pomaga narzędziami i swoją wiedzą (za co mu jesteśmy bardzo wdzięczni:). Niestety Honda jest nie ugięta. Silnik robi sobie z nas żarty i jak na złość udaje się go uruchomić na lądzie, a włożony do wody odmawia współpracy. Zawężamy obszar poszukiwań do świecy, której tutaj nie da się kupić (w najlepszym punkcie naprawczym Uni-Techu nie mają takiej).
Clifton jest wyjątkowo kolorowym miasteczkiem. Mieszkańcy żyją z turystów trzeba się więc przyzwyczaić że każdy usiłuje nam coś sprzedać. Docieramy do ostatniego marketu przy głównej ulicy, który okazuje się dużo tańszy niż ten w „centrum”. Znajdujemy też sklep „Captain Gourmet” prowadzony przez Francuzów, w którym można napić się kawy, kupić sporo europejskich produktów (m.in. pełnoziarnisty chleb smakujacy prawie jak polski). Tuż obok kotwicowiska jest Kite Beach. Amatorzy kitedurfingu zjeżdżają tu z całego świata i ich kolorowe latawce można oglądać nad topami masztów stojących jachtów. Dla tych co wolą oglądać tuż przy tej plaży znajduje się bar z zimnym napitkiem.
Tuż przed swoim wyjazdem Pavko dzieli się z nami swoją ogromna wiedzą na temat karaibów. Bogatsi o kopie map i karteczkę z notatkami, co zobaczyć, gdzie stanąć, gdzie można snurkować i gdzie zjeść dobrego lobstera zbieramy się do wypłyniecia (po x dniach na wyspie). W ostatniej chwili zatrzymuje nas propozycja nie do odrzucenia – możliwość spędzenia nocy w hotelowym pokoju. Polowanie na żółwie morskie rozpoczynamy w poniedziałek – kierunek Tobago Cays.
pozostałe zdjęcia można zobaczyć tutaj: Galeria z Karaibów
We came to Union Island on 26th or 27th February (we lose count) and drop the anchor close to Anchorage Yacht Club in Clifton (Immigration and Custom on airport). We met up with Paweł from Seaquel and Agnieszka and Paweł from yellow yacht Malaika. We had to take our outboard engine apart becouse it does not working. After 2 days fighting with Honda we are almoste sure that problem is in sparkplug.
Clifton is colorful place with very nice people. There is also famous kite beach. Pavko tell us many interesting information where we should go in our jurney to north (he is better then all touristic guide together!). When we prepare to live Union Linn tempt us to stay one day longer and spend night in hotel room (with big normal bed). We cannot say no. At monday we are going to Tobago Cays to hunt sea turtle.