Przypominacie sobie Krzysztofa Tuza? Większość Czytelników SSI z pewnościa, ale tym nowym podpowiem, ze to jest ten słynny zapaleniec od Proa. Okienko wyszukiwarki na lewym marginesie SSI pomoze Wam zlokalizowac jego poprzednie, takze zimowe ekscesy wodniackie. A wiec będzie tam nie tylko o Wolinie, Jamnie, ale i nawet o wielkiej bałtyckiej wodzie.
Nie wiem czemu przy lekturze ponizszego tekstu przypomniało mi się jak to 55 lat temu testowaliśmy własnoręcznie sklejone suche ubiory nurkowe – leząc w wannie, do której troskliwa obsługa co chwile dosypywała kawałki lodu. Jakies tam dziwne skojarzenie ? No nie ?
Żyjcie wiecznie !
Don Jorge
______________________
Zimno za oknem. Śnieg na zmianę z mrozem przeplatany dniami odwilży. Łodzie popakowane, w hangarach i pod plandekami czekają z utęsknieniem wraz z armatorami na pierwsze oznaki wiosny. Oglądając prognozy pogody z zazdrością spoglądam na południe. Takim to dobrze. W Hiszpanii, Chorwacji, Włoszech mogą pływać cały rok. Cóż za diabelska niesprawiedliwość. A właściwie to kto powiedział, że tylko oni mogą pływać cały rok ? Jeziora pokryte są cienką co prawda, ale warstwą lodu. Na Bałtyku pewnie i pływają, ale to większa wyprawa i organizacja. Natomiast na rzekach lodu już nie ma…
Wojtek w mig chwyta pomysł i z garażu wyciągamy stary, wojskowy ponton, wiosła i silnik od mojego micro. Ładujemy szpeje, koło ratunkowe, 2 termosy i trochę wałówy oraz zupki chińskie i małą, wojskową kuchenkę na spirytus żelowy. Do tego suche skafandry i o 8:00 rano wodujemy nasz statek na Parsęcie w rejonie Karlina. Cel Kołobrzeg.
Prognozy pogody jak to ostatnio bywa nie sprawdzają się zupełnie. Zamiast słońca i 6 stopni powyżej zera mży, wieje, a temperatura jakoś nie bardzo chce przekroczyć granicę mrozu. Do tego mgła, która ogranicza widzialność do 100-200 metrów. Póki się ruszamy to w skafandrach jest ciepło, deszczyk też nie robi na nas większego wrażenia. Będzie dobrze, będzie cieplej, będzie słonecznie … powtarzamy jak mantrę.
Spodziewaliśmy się niewielkiego cieku wodnego, a Parsęta okazuje się szeroką, głęboką rzeką rozlewającą się momentami na kilkadziesiąt metrów. Spodziewaliśmy się pustki całkowitej, a tu na brzegu dziesiątki wędkarzy. Stoją wzdłuż brzegu seriami, po kilku do kilkunastu i to patrzą na nas jak na wariatów, to wyciągają zza pazuchy jakieś identyfikatory czy legitymacje. Czyżbyśmy wyglądali na straż rybacką ? Patrząc na nas prędzej na bandytów, szczególnie gdy chcąc uniknąć zimna rozwijam całkowicie kominiarkę tak, że wystaje mi tylko nos i usta. Kilkanaście kilometrów dalej zagadka się wyjaśnia. Karlino ma zawody wędkarskie na Parsęcie stąd ta ilość ludzi wzdłuż brzegu.
Pogoda poprawia się nieznacznie. Tzn mgła się zmniejsza ale temperatura nadal oscyluje wokół zera. Przynajmniej takie są nasze odczucia na wodzie. Stan wody jest wysoki, koryto szerokie, a spływ tylko co jakiś czas urozmaicają nam powalone drzewa. Zawsze jednak udaje się znaleźć miejsce do przepłynięcia. Im bliżej Kołobrzegu tym nurt staje się coraz silniejszy. Przekonujemy się o tym chcąc na drugie śniadanie dobić do wypatrzonego, ładnego kawałka brzegu. Mijam naszą łączkę, aby ustawić się i dobić dziobem pod prąd i … płyniemy do tyłu, lub w najlepszym razie stoimy w miejscu. Cała naprzód i minimalny ruch względem dna. Cóż, drugie śniadanie zjemy gdzie indziej.
Zaczyna szarzeć, ale do Kołobrzegu już tylko kilka kilometrów. Są pierwsze zabudowania miasta i szpecące piękny rynek wieżowce zbudowane tuż obok. Dopływamy do mostu. Pod przęsłami widać zdrową kipiel więc nie ryzykujemy i dobijamy do przystani na prawym brzegu. Wcześniej takie miejsca zorganizowanego postoju dla wodniaków (głównie kajakarzy) spotkaliśmy nieco poniżej Karlina i w połowie szlaku. Nowa przystań dla kajakarzy zbudowana została podobno również na Radwi w samym Karlinie.
Wyciągamy sprzęt i w oczekiwaniu na transport raczymy się grzanym piwkiem w knajpce znajdującej się przy samym pomoście. Stary ponton wojskowy sprawdził się znakomicie, więc jak nie doczekamy się szybkiej wiosny, a mróz nie skuję tafli wody to zapewne znowu zrzucimy go na jakimś kolejnym, nie znanym wcześniej szlaku wodnym, I tak do wiosny…
Nie tylko w Hiszpanii można pływać cały rok 🙂
Krzysztof
Źródło: http://www.kulinski.navsim.pl/