Już w komplecie meldujemy się z Tobago. A w sumie to sie odmeldowujemy. Po przygodach w odprawie udało sie nam dostac papiery konieczne do wypłynięcia.
Przylot Brozki odbył sie bez wiekszych problemów choc wszędzie pytali o mój bilet powrotny. Po rozpakowaniu plecaka okazało się też, że we Frankfurcie przegrzebali mój plecak (nabój od kamizelki). Na szczęście nic nie zabrali.
Niby to już nie Karaiby, ale w sumie to różnic zadnych. Muzykę słychać wszędzie. z wielkich głosników co krok uderza „tłusty bit”. Wczoraj skończył się karnawał. widzieliśmy fragment parady w stolicy. ale była to raczej rozgrzewka przed wieczorna imprezą. Zobaczylismy słynny targ w Scarbobough, ani szałwi, ani tymianku nie widzieliśmy… no ale może sprzedają tu spod lady 🙂
Brożka wpadła na jacht i zarządziła porządki… co u sumie na nie dużo się zdało, ale przynajmniej ma gdzie trzymać ubrania. Przygotowujemy jacht do wypłyniecia i ruszamy na Grenadę, albo na Grenadyny. Zobaczymy jak nam wyjdzie 🙂
Do galerii dodalismy już zdjęcia jeszcze z Martyniki i już z Tobago: https://picasaweb.google.com/117925155432597210617/Karaiby
Źródło: http://www.zewoceanu.pl