Za zgodą Jerzego Kulińskiego
Andrzej Colonel Remiszewsk jako przedstawiciel Stowarzyszenia Armatorów Jachtowych był obecny w Urzędzie Morskim w Gdyni, gdzie odbyło się uzupełniające spotkanie konsultacyjne (spowodowane tylko nieprzygotowaniem się autorów planów na spotkanie poprzednie). Kilkadziesiąt osób znów poświęciło swój prywatny, nieopłacony czas, można ocenić, że w znacznej części po prostu go marnując.
Dla żeglarstwa sprawy nie wyglądają najgorzej, więcej dowiemy się po zapowiedzianym na luty spotkaniu z dyrekcją Urzędu Morskiego – wtedy ma być omawiane przyszłe zarządzenie Dyrektora, które powinno zastąpić nieszczęsną uchwałe Sejmiku zamykającą (teoretycznie) ruch na Zatoce Puckiej.
Pozostaje nam wierzyć, że zawodowcy z UMG bardziej szanują swoich partnerów społecznych.
Wygląda na to że w okienku SSI będziecie mieli o czym czytać jeszcze przez długie miesiące. Już ekologowie wszystkich odmian o to zadbają.
Wrrrr !
Żyjcie wiecznie !
Don Jorge
————————————-
Konsultacje w sprawie Zatoki Puckiej raz jeszcze.
Dziś – 24 stycznia 2014 roku odbyła się kolejna runda konsultacji w sprawie planów ochrony Obszarów Natura 2000 na Zatoce Puckiej. Zgodnie z tym, co ustalono 9 stycznia (wtedy Szymon Bzoma nie przygotował na czas materiałów), poświęcona była załącznikowi nr 5 do planu ochrony wynikającego z dyrektywy ptasiej.
Skład uczestników był zbliżony do poprzednich (około 70 -80 osób), tym razem nie było chyba mediów, za to zarejestrowałem obecność przedstawicielek dwóch ministerstw: Środowiska oraz Rolnictwa.
Szczegółowe relacjonowanie przebiegu spotkania nie ma sensu, moderatorka (ta sama co poprzednio), nie radziła sobie z emocjami sali, wystarczy powiedzieć, że punkt 1.1 był „dyskutowany” przez blisko dwie godziny.
Materiał został opublikowany jako Zalaczniki_do_rozporzadzenia ZP_9.01.2014 tutaj: http://www.im.gda.pl/zaklad-ekologii-wod/projekty/446-opracowanie-projektow-planow-ochrony-obszarow-natura-2000-w-rejonie-zatoki-gdaskiej-i-zalewu-wilanego/materialy .
Nas interesuje załącznik nr 5: „Działania ochronne dla utrzymania lub odtworzenia właściwego stanu ochrony przedmiotów ochrony obszaru ze wskazaniem podmiotów odpowiedzialnych za ich realizację”. Wobec trwającej na sali „zadymy” złożyłem swoje uwago na piśmie, nie zabierając głosu. Ustosunkowałem się do spraw mających znaczenie dla żeglarstwa:
„Punkt 3.1. Zakaz poruszania się jednostek pływających w odległości mniejszej niż 3 kable od Rybitwiej Mielizny (za wyjątkiem jej udostępnionej części), rezerwatu Beka i ujścia rzeki Płutnicy (obszar ograniczony odległością 3 kabli od wydzielonej części Rybitwiej Mielizny – obszar ograniczony pozycjami: 54,6843 N do 54,7051 N – jest to przylądowa połówka Ryfu Mew, rezerwatu Beka i ujścia rzeki Płutnicy)”.- Tu stwierdziłem, że ograniczenia na tych akwenach są do przyjęcia. Niedopuszczalne jest wprowadzenie ograniczenia prędkości do 30 węzłów –jest to nie do sprawdzenia, nie do wyegzekwowanie, tak prawa stanowić nie wolno.
„ Punkt 3.2. Zakaz organizowania imprez i szkółek różnych form windsurfingu i kitesurfingu na połowie Rybitwiej Mielizny (na obszarze jak wyżej)”. – Tu sprzeciwiłem się postulatowi „przeanalizowania wielkości obszaru”, gdyby to miało prowadzić do jego rozszerzenia; o ile do zmniejszenia to proszę bardzo.
„Punkt 3.3. Oznakowanie i zamknięcie wstępu na połowę Rybitwiej Mielizny (obszar jak wyżej)” – Tu nie wolno dopuścić do poszerzenia obszaru na południe, co mogłoby spowodować problemy dla jachtów halsujących na tor Głębinki. 3 kable to sporo w sytuacji wąskiego przejścia.
„Punkt 3.4. Zakaz pływania jednostek o napędzie motorowym z prędkościami umożliwiającymi pływanie ślizgowe (nie dotyczy uprawnionych służb i jednostek asekurujących szkolenia i zawody sportowe) na całym obszarze wewnętrznej Zatoki Puckiej” – w kontekście zapisu 3.1. zbędny, do wykreślenia w całości.
„Punkt 7.1. Szczegółowe zapisy dot. sposobów eliminacji i minimalizacji zagrożeń związanych z płoszeniem ptaków wodnych przez nasilony ruch statków powinny być przedstawiane w decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach poszczególnych przedsięwzięć (Port Północny w Gdańsku, Port Gdańsk, mariny w portach rybackich nad Zatoka Pucką).” – Wnioskowałem o wykreślenie tego zapisu w całości, jako idiotycznego, ruch statków i jachtów powinien rosnąć, a nie być ograniczany. Od jego regulowania (nieograniczania) jest administracja morska, a nie organy ochrony środowiska.
Podczas trwających „pyskówek” między moderatorką i naukowcami, a rybakami, przedsiębiorcami i burmistrzami (sic!) miałem okazję porozmawiać z prawnikiem, panem Michałem Behnke i wyjaśnić sobie, jak będzie wyglądać formalnie dalszy przebieg prac.
1. Wykonawca (zespół kierowany przez dr Lidię Kruk-Dowgiałło) po zakończeniu obecnych konsultacji ustosunkuje się do wniesionych uwag, przyjmując je lub odrzucając. Będzie to można skomentować pisemnie. Następnie dokończy projekty planów ochrony, które będą stanowiły załączniki do dwóch rozporządzeń Ministra Środowiska.
2. Recenzent (zespół kierowany przez prof. Krzysztofa Skórę) zaopiniuje te projekty. Następnie Wykonawca uwzględni uwagi albo nie i przedłoży projekty Zamawiającemu, którym jest Urząd Morski w Gdyni. Zamawiający dokonuje odbioru pracy. Może, lecz nie musi przyjąć jak „jak jest”, co oznacza, że może też wprowadzić własne zmiany.
3. Urząd Morski wysyła projekty planów do Ministerstwa Środowiska. Tam są one analizowane, znów mogą, lecz nie muszą, pojawić się zmiany. Dalej poddaje się je konsultacjom międzyresortowym, mogą się wypowiedzieć wszystkie ministerstwa oraz Rządowe Centrum Legislacyjne. Tu uwaga: przedstawicielka Ministerstwa Środowiska zwróciła dziś na sali uwagę, że RCL na pewno zakwestionuje wszelkie „zakazy”, ponieważ Konstytucja mówi, że ograniczenia wolności prowadzenia działalności gospodarczej można wprowadzić jedynie ustawą. Na tym etapie powinny pojawić się jeszcze oficjalne, co najmniej 21-dniowe, konsultacje społeczne, co jak wiemy z doświadczeń przy pracach nad rozporządzeniem o patentach, może zaowocować otwartą konferencją uzgodnieniową.
4. Po zakończeniu uzgodnień międzyresortowych Minister Środowiska podpisze rozporządzenia dotyczące obu planów ochrony (ptasiego i siedliskowego) i wejdą one w życie. Zostaną też informacyjnie wysłane do Unii Europejskiej. Unia po upływie jakiegoś czasu (nie zapamiętałem 2, 3 czy 5 lat) będzie analizować skuteczność planów i może wezwać Polskę do ich poprawienia.
Na etapie 3 są największe możliwości wprowadzenia zmian niekorzystnych dla żeglarstwa. Trzeba będzie sprawy dobrze pilnować.
I jeszcze kilka refleksji.
Po ponad dwumiesięcznych doświadczeniach dochodzę do wniosku, że cała sprawa planów ochrony skończy się porażką. Ma to kilka przyczyn ale praprzyczyną jest niski poziom kompetencji Wykonawcy projektów planów. Dokumenty są przygotowywane nieporządnie, chaotycznie, czasem sprawiają wrażenie, jakby coś w nich znikało lub pojawiało się bez powodu. Zapewne nie ma tu żadnej złej woli, manipulacji ani oszustwa ale większość osób obecnych na konsultacjach tak właśnie to odbiera. Do tego sposób prezentacji i moderowania dyskusji, zamiast ułatwić, utrudnia zrozumienie o co chodzi. Przy zerowym zaufaniu nie ma szans na żadne wspólne uzgodnienia.
Do tego pojawiają się, czynione zapewne bez złej intencji, manipulacje, które powodują, że prawdziwe fakty dają nieprawdziwy obraz. Dobrym przykładem może być opisane wcześniej przez Jaromira Rowińskiego liczenie fok na Mierzei Wiślanej bez rozdzielenia ich na foki zaobserwowane od strony morza i od strony Zalewu. Podobne zarzuty co do ptaków padały na ostatnim spotkaniu.
Dodajmy odpowiedź przedstawicielki Ministerstwa Środowiska, która na pytanie, czy konsultantem (recenzentem, autorem) planu może być osoba zainteresowana w jego kształcie, odpowiedziała, że według niej NIE. Już widzę próby zakwestionowania całości prac z tego powodu, o ile plany nie zadowolą wszystkich, a zadowolić nie mogą.
Czeka nas jeszcze dużo zajęcia.
Andrzej Colonel Remiszewski