Zachodniopomorski Szlak Żeglarski

0
396

– Jest Pan inicjatorem, a także liderem, dużego projektu inwestycyjnego pod nazwą Zachodniopomorski Szlak Żeglarski. Co sprawiło, że się Pan tym zajął?
– Będąc przez kilka lat współorganizatorem bardzo popularnych wśród żeglarzy naszego regionu Etapowych Regat Turystycznych, z przykrością spotykałem się w większości naszych portów ze zjawiskiem braku zainteresowania włodarzy miast i gmin potencjałem tkwiącym w fakcie ich usytuowania nad bardzo atrakcyjnymi, coraz częściej odwiedzanymi także przez zagraniczne jachty, akwenami: Jeziorem Dąbie, Zalewem Szczecińskim, czy Bałtykiem. Zastanawiałem się nad tym, jak przekonać gospodarzy, że warto i należy zapewnić żeglarzom zawijającym do ich przystani choćby minimum godnych i bezpiecznych warunków postoju.

– Kiedy ta inicjatywa nabrała rumieńców?
– Gdy tylko pojawiła się szansa skorzystania z unijnych środków przedakcesyjnych, w latach 2002 – 2004 opracowaliśmy koncepcję Gminnych Portów Jachtowych. Zakładała ona współdziałanie gminy- beneficjenta unijnej pomocy z operatorem – wnoszącym do wspólnego projektu inwestycyjnego know how. W trakcie prac nad tą koncepcją, zdobywaliśmy cenne doświadczenie dotyczące m.in.. procedur pozyskiwania środków unijnych.
Dysponując tym doświadczeniem, już jako założone w roku 2004 Stowarzyszenie Rozwoju Regionalnego “Pomost”, złożyliśmy dwa wnioski do Regionalnego Programu Operacyjnego na lata 2007 – 2013. Pierwszy dotyczył rozwoju sieci przystani jachtowych wokół Zalewu Szczecińskiego, drugi – budowy nadbałtyckiej. infrastruktury żeglarskiej. Za sugestią Urzędu Marszałkowskiego, oba projekty połączyliśmy w jeden, na łączną kwotę około 25 mln euro. Na taką też kwotę projekt pod nazwą Zachodniopomorski Szlak Żeglarski został wpisany na listę indykatywną projektów Regionalnego Programu Operacyjnego Województwa Zachodniopomorskiego.

– Zachodniopomorski Szlak Żeglarski zakładał stworzenie sieci 28 portów i przystani jachtowych na trasie od Widuchowej po Darłowo. Każda z tych inwestycji wymaga od gmin partycypowania poprzez wniesienie własnego wkładu finansowego.
– Przekonanie wszystkich zainteresowanych, w tym rad niektórych gmin, do celowości projektu wymagało niezliczonych wyjazdów, spotkań i obfitej korespondencji. Choć nie udała się nam próba stworzenia jednego podmiotu, który byłby beneficjentem środków, we wrześniu 2006 roku doprowadziliśmy do podpisania przez 19 podmiotów listu intencyjnego. Podczas późniejszych negocjacji w Urzędzie Marszałkowskim, zainteresowane gminy posługiwały się przygotowanymi na ich zlecenie przez Stowarzyszenie “Pomost”, programami operacyjnymi, w tym: studium wykonalności, koncepcją budowy lub modernizacji przystani…

– Czy na ich realizację wystarczy kwota przyznana w RPO?
– Szybko okazało się, że owe 25 mln euro nie wystarczy nawet na zapewnienie podstawowych potrzeb wszystkim aplikującym o środki unijne. Przypomnę, że jako minimum uznaliśmy: budowę lub modernizację nabrzeży, pogłębienie do bezpiecznych głębokości, pomieszczenia dla kapitanatu lub bosmanatu, dostęp do wody i prądu, dostęp do sanitariatów, stworzenie możliwości odbioru nieczystości i ścieków, parking, kiosk multimedialny, ogrodzenie przystani, monitoring obiektu przy użyciu kamer przemysłowych. Na szczęście, nagle pojawiła się możliwość aplikowania także do Programu Operacyjnego Innowacyjna Gospodarka, (POIG, działanie 8.4), którego beneficjentem została wyznaczona Zachodniopomorska Regionalna Organizacja Turystyczna. W błyskawicznym tempie przygotowaliśmy kolejny wniosek, uzupełniony o wyciągi z naszych programów operacyjnych, dotyczący sfinansowania 11 inwestycji. Jako jedyny z terenu Zachodniej Polski, został on pozytywnie rozpatrzony przez Polską Organizację Turystyki. Dzięki temu, na inwestycje szacowane na 88 mln złotych otrzymaliśmy dofinansowanie  wysokości blisko 53 miliony złotych.

– Podobno nie wszyscy partnerzy zaaprobowali to posunięcie.
– Zaprotestowały gminy Goleniów, Stepnica i Świnoujście uważając, że nie wpisując ich do projektu POIG wyrugowaliśmy je z naszego programu. Oczywiste nieporozumienie. Mieliśmy przecież zapewnienie Urzędu Marszałkowskiego, że teraz będą one mogły otrzymać nawet więcej środków z Regionalnego Programu Operacyjnego.

– Które przedsięwzięcia inwestycyjne wpisują się obecnie w sieć przystani tworzących Zachodniopomorski Szlak Żeglarski?
– W projekcie prowadzonym przez ZROT uczestniczą: szczecińskie przystanie SEJK “Pogoń” i Jacht Klub AZS, gminy: Wolin, Międzyzdroje (przystań w Wapnicy), Kamień Pomorski, Rewal, Kołobrzeg, Mielno i Darłowo. Z powodu braku wymaganych własnych środków z planowanych inwestycji w Trzebieży niestety zrezygnował Zarząd Główny PZŻ, zaś z remontu Mariny Gocław – Zachodniopomorski OZŻ.
Regionalny Program Operacyjny zabezpiecza podstawowe środki dla Stepnicy i budowanych przez Stepnicę przystani jachtowych w Kopicach i Gąsierzynie, Lubczyny, Świnoujścia (rozbudowa Basenu Północnego) oraz dla Centrum Żeglarskiego, (dawnego Pałacu Młodzieży) w Szczecinie. Gryfino oraz miejska marina w Szczecinie otrzymują wsparcie z programu INTERREG, działanie 4A, przy czym szczecińska marina dofinansowana będzie także z projektu POIG. Z funduszy własnych rozbudowę infrastruktury żeglarskiej finansuje Nowe Warpno.

– Zachodniopomorski Szlak Żeglarski będzie zrealizowany do końca przyszłego roku. Czy oznacza to urzeczywistnienie wszystkich planowanych przedsięwzięć?
– Czasu pozostało niewiele. W przypadku SEJK “Pogoń”, Wolina i Wapnicy dodatkowym utrudnieniem, spowodowanym przepisami o ochronie środowiska naturalnego, jest zakaz wykonywania robót bagrowniczych w miesiącach marzec – sierpień. Problemy związane z koniecznością włożenia tzw. wkładu własnego, w przypadku SEJK “Pogoń”, stowarzyszenia gospodarującego na terenie stanowiącym własność miasta, zmusiły do znacznego zredukowania zakresu planowanej inwestycji. Nadal liczymy tu na obiecane przez miasto wsparcie. To przecież jest te niepowtarzalne 5 minut, realnie przybliżające urzeczywistnienie pięknej wizji nazwanej floating garden.

– Za Panem bardzo trudny etap przekonywania wielu, że rozbudowa infrastruktury żeglarskiej to nie fanaberia służąca bogatym właścicielom luksusowych jachtów, lecz mechanizm napędzający rozwój uczestniczących w projekcie miejscowości. Ma Pan poczucie satysfakcji?
– Oczywiście. Mam satysfakcję uczestnictwa w przedsięwzięciu o ogólnokrajowym znaczeniu, skutkującym powstaniem bądź modernizacją blisko dwudziestu nowoczesnych przystani jachtowych, idealnie wpisujących się w sieć marin pozostałych nadbałtyckich krajów. Już w przyszłym roku będą mogli zawijać do nich choćby żeglarze płynący do Polski na Euro 2012. Niesmak pozostawiają jednak głosy ludzi zazdrosnych, podejrzewających mnie i moich współpracowników o niegodne motywy działania powodowane chęcią osiągania nieuczciwych dochodów.

– Przestanie Pan zajmować się rozwojem przystani jachtowych?
– Z mojego punktu widzenia, zakończy się pierwszy, wcale nie najtrudniejszy, etap realizacji tego projektu. Nie wszyscy inwestorzy mają przecież potrzebne doświadczenie. Widzę sens i potrzebę utworzenia wspólnego profesjonalnego operatora przystani, choćby na wzór niemiecko – skandynawskiego Związku Marin Bałtyku. Wspólna promocja, wysoki jednolity standard usług, system upustów zachęcających do odwiedzin, to praktyka już sprawdzona przez naszych bałtyckich sąsiadów.

– Uda się stworzenie takiego wyspecjalizowanego podmiotu?
– Jestem o tym przekonany. W tego rodzaju przedsięwzięciach konieczny jest zdecydowany i bezkompromisowy lider, potrzebna jest determinacja, pasja i zaangażowanie, spory kapitał własny oraz prospołeczne nastawienie. Spełniamy te warunki.

 

Rozmawiał
Zygmunt Kowalski
www.morzaioceany.com.pl

Komentarze