Wywiad z Filipem Walczakiem z Teamu Klimatyzacja.pl

0
797

Dwaj studenci Politechniki Łódzkiej: Filip Walczak i Bartosz Marciniak na 5,5 metrowym katamaranie podejmą w czerwcu próbę pobicia rekordu trasy Świnoujście – Gdynia w klasie jachtów mieczowych. Będzie to jednocześnie przygotowanie i kwalifikacja do poważnych rejsów po Morzu Bałtyckim. Młodzi ludzie coraz częściej wypływają w morze i realizują swoje pasje. Uważamy, że warto ich wspierać, dlatego SailBook.pl objął patronat medialny nad projektem. Zapraszamy do przeczytania wywiadu z Filipem Walczakiem.

 

Skąd wzięła się nazwa Team Klimatyzacja ? Kto was wspiera ?

Sponsorem strategicznym Team Klimatyzacja w sezonie 2012/2013 jest  portal branżowy www.klimatyzacja.pl – pomagają nam z całych sił przy realizacji naszych pasji i marzeń. Zakup katamaranu i dużej części wyposażenia nie byłby możliwy bez ich zaangażowania. Nie jest to jednak nasz jedyny partner. Możemy liczyć na wsparcie wielu wspaniałych osób i instytucji. Projekt został objęty patronatem honorowym Wojewody Łódzkiego – Jolanty Chełmińskiej. Partnerem wspierającym projektu jest oceanTEAM z Radkiem Kowalczykiem i Krystianem Szypką na czele. Za materiał zdjęciowy odpowiedzialny jest Marek Wilczek, zajmujący się profesjonalną fotografią żeglarską. Żaglownia Sail Service szyje nam żagle dedykowane do długodystansowej żeglugi, a niezbędną elektronikę jachtową dostarcza przedstawiciel Raymarine w Polsce – firma Eljacht.

Jaki jest cel Waszego rejsu ? Czy przyświeca mu jakaś idea ?

Chcemy zmierzyć się z rekordem trasy Świnoujście-Gdynia w klasie katamaranów do 20 stóp. Obecny rekord należy do Zbigniewa Gutkowskiego. My chcemy zrobić to szybciej. W Polsce brakuje według mnie projektów zachęcających młodzież do zdrowej rywalizacji. Jest to  dość znaczący problem naszego krajowego żeglarstwa. Trzeba ruszyć się z domu i czegoś w życiu dokonać i ktoś powinien tych ludzi do tego zachęcić. Należy też pamiętać, że bez pomocy entuzjastów tego sportu oraz wsparcia środowiska biznesowego realizacja takich wyzwań nie byłaby możliwa. Zazwyczaj są to osoby, które otrzymały kiedyś podobną pomoc i znają jej wartość. Dlatego też dziś chętnie angażują się w takie projekty kontynuując tę szczytną ideę.

Jakie są dalsze plany Teamu Klimatyzacja?

Planujemy wypłynąć trochę dalej od brzegu i zmierzyć się z trasą historycznych „Regat Poloneza” –  Świnoujście-Christianso-Świnoujście. Wszystko oczywiście na naszym 5,5 metrowym katamaranie. Robimy rzeczy zupełnie nowe i dość kontrowersyjne. Niektórzy tego nie rozumieją, ale chcemy przesuwać granice naszych możliwości. Takiego projektu na tak małym katamaranie jeszcze w Polsce jeszcze nie było.

Ile czasu będzie trwał Wasz rejs?

Na pewno nie krócej niż 20 godzin. Każda godzina na wodzie, nawet gdy jest mokro i zimno jest dla nas nową lekcją. Nie wycofamy się przed metą, nawet jeśli nie uda się nam pobić rekordu. Trawers wybrzeża jest dla nas sprawdzianem przed poważniejszymi wyzwaniami i musimy udowodnić, że damy sobie radę w każdych okolicznościach. Przepłyniemy ten dystans nawet jeżeli miałoby to trwać tydzień.

Wydaje się, że na jachcie pozbawionym kabiny trzeba uważniej zaplanować listę niezbędnych przedmiotów. Co zabieracie ze sobą na wyprawę?

Bierzemy ze sobą absolutne minimum. Siedząc na pokładzie jesteśmy cały czas zalewani falami. Nie ma mowy o suchej żegludze nawet w dobrych warunkach pogodowych. Będziemy więc ubrani w ciepłe kombinezony ratunkowe, które skutecznie ochronią nas przed hipotermią. Na pokład zabieramy dwa odbiorniki GPS, zafoliowaną mapę, dwa kompasy, dwa radia morskie marki Raymarine, zestaw pirotechniki do wzywania pomocy, kamerę, specjalne wysokoenergetyczne jedzenie i wodę na pięć dni. Staramy się, aby najważniejsze wyposażenie było zdublowane. Bedzie również zestaw serwisowy. Na pewno nie zabierzemy poduszek, bo spać nie będziemy.

Płyniecie na ciekawej jednostce, opowiedz trochę o jej konstrukcji.

Płyniemy na 5,5 metrowym katamaranie produkcji francuskiej – Hobie Cat 18. Kadłuby wykonane są z laminatu epoksydowego wzmacnianego włóknem węglowym. Masa wyposażonego jachtu to 200 kg kilogramów. Zabieramy cztery żagle: grota z dużym zakresem refowania, foka rolowanego na sztagu, reachera na kursy półwiatrowe oraz dużego topowego genakera. Maksymalna powierzchnia żagli wynosi 46 m2. Hobie Cat to idealna jednostka do szybkiej przybrzeżnej żeglugi. Nasz katamaran wyposażyliśmy w oświetlenie nawigacyjne oraz specjalne skrzydła, dzięki którym nie musimy balastować na trapezach. Wszystkie regulacje są wyprowadzone na burty. Podczas pływania nie ma mowy o chodzeniu po trampolinie między pływakami, ponieważ grozi to natychmiastową wywrotką. Podczas projektowania pokładu korzystaliśmy z doświadczenia wielu żeglarzy. W trakcie przygotowań pomagali nam między innymi: Radosław Kowalczyk z oceanTEAM i Włoch Oscar Puntiroli, który w 2011 roku opłynął na podobnym katamaranie półwysep Iberyjski.

Jakich zagrożeń dla katamaranu spodziewacie się na wodach przybrzeżnych?

Najbardziej niepokoi nas fakt, że wzdłuż plaży pod powierzchnią wody zalega wiele wraków, które stanowią zagrożenie. Równie niebezpieczne są falochrony oraz rybackie sieci. Wszystkie te przeszkody są wyjątkowo groźne w nocy, gdy widzialność jest mocno ograniczona. Ważnym punktem, wymagającym od nas dużego skupienia jest przylądek Rozewie ze względu na dużą ilość kamieni pod wodą. Ostatni etap naszego rejsu na odcinku Hel-Gdynia, będzie przebiegał po wodach o wzmożonym ruchu statków.  Dla bezpieczeństwa będziemy płynąć około dwóch mil od brzegu. Fala jest tu łagodniejsza i nie ma żadnych przeszkód nawigacyjnych.

Trenowaliście we wrześniu na Zatoce Gdańskiej, jak się sprawował katamaran?

Wrzesień to najlepszy czas do żeglowania. Słońce, silny, równy wiatr, puste campingi i posezonowe ceny. Życie jak na Hawajach. Dużo pływaliśmy w nocy na trasie Jastarnia – Hel – Gdynia. Lawirowaliśmy na redzie między kontenerowcami, żeby oswoić się ze stalowymi kolosami i codziennie staraliśmy pobić wynik z dnia poprzedniego. Ćwiczyliśmy refowanie żagli, zwroty, obsługę genakera i manewry awaryjne. Testy katamaranu potwierdziły, że jest niezatapialny, zachowuje się pewnie nawet na dużej fali i daje się łatwo postawić po wywrotce. Udało się nam uniknąć większych uszkodzeń. Przećwiczyliśmy również procedurę wzywania SAR – Morskiej Służby Ratowniczej i Poszukiwawczej. Podsumowując wykorzystaliśmy w pełni czas spędzony w Jastarni. Jesteśmy bogatsi o nowe doświadczenia, lepszą technikę żeglowania i niezapomniane przeżycia.

Czy to prawda, że katamarany nie pływają pod wiatr i często się wywracają?

Jest to prawda. Każdy kto próbował halsować pod wiatr na katamaranie musi mieć silne nerwy. Lepiej trochę odpaść od wiatru i pozwolić pływakom unieść się nad wodę. Jeżeli chodzi o gwałtowne wywrotki to najczęściej występuje „pitch pole” czyli wywrotka przez dziób. Jeden z kadłubów wbija się w falę i cały katamaran zatrzymuje się w miejscu i jak katapulta wyrzuca załogę w powietrze. Zwykle ląduje się na maszcie lub między pływakami. Zdarzają się poobijane nogi i bolesne stłuczenia. Wywrotki na bok są rzadsze i mniej emocjonujące. Stawianie katamaranu jest podstawowym i nieskomplikowanym manewrem. Załoga ciągnie za specjalną linę przerzuconą przez pływak i maszt staje do pionu.

Macie tratwę ratunkową?

Nie. Jeden z Kapitanów, z którymi pływałem powtarzał, że jak ludzie mają tratwy ratunkowe to nie ratują jachtów i zbyt pochopnie podejmują decyzje. On sam nigdy tratwy ze sobą nie wozi. Nasz katamaran jest niezatapialny i to on jest naszą tratwą ratunkową. W razie problemów wywrócimy go do góry nogami i będziemy czekać siedząc na pływakach. Ten manewr możemy stosować, gdy na morzu zaskoczy nas sztorm lub gdy będziemy potrzebowali pomocy. Najgorsze w końcu minie a my postawimy jacht do pionu i pożeglujemy dalej spełniając nasze marzenia.

 

Więcej o projekcie Teamu Klimatyzacja na stronie: www.team.klimatyzacja.pl 

 

 

 

Komentarze