Volvo Ocean Race 2014-2015: Strefa konwergencji

0
502

Wyszło słońce. Jest ciepło, ale nie za gorąco – w sam raz na t-shirt. Podmuchu wiatru są niezwykle hojne. Ian Walker, stojąc przy sterze swego jachtu, mówi:

„Płyniemy prosto przed siebie.” – twierdzi – „Jaki zastój? Azzam nawet nie zamierza zwalniać.”

obraz nr 1

To śmiałe i wręcz zuchwałe oświadczenie, a błysk wątpliwości w oczach kapitana sugeruje, że próbuje przekonać sam siebie.

W poprzedniej edycji uszkodzony maszt oszczędził mu pokonywania tej przeszkody – ale prawda jest taka, że bez względu na doświadczenie, jakie zawodnicy posiadają, nikt nie jest w 100% przygotowany na to, czego flota doświadczy w ciągu następnych 24 godzin.

 

Kapryśnie wiatry, które przychodzą i odchodzą, deszcz lejący z wielkich chmur, burze i huragany – zapowiada się nawigacyjny koszmar.

 

Przez setki lat obszar zastoju (Doldrums), nazwany tak ze względu na lekkie wiatry i spokojne morze wokół równika, rozciągający się około 250 mil morskich, dręczył żeglarzy i kpił sobie z nich. „Prawda jest taka, że niektóre chmury mają 80 mil szerokości.” – mówi Will Oxley, nawigator z Alvimedica.

Najstarszy członek najmłodszego zespołu biorącego udział w wyścigu, po raz 14-ty będzie pokonywał równik i wie, że najbliższe dni będą kluczowe podczas wyścigu do Cape Town – szczególnie dla nowicjuszy.

„Myślę, że musimy przygotować się psychicznie. Można łatwo zyskać lub stracić 50 mil. Jestem bardziej zrelaksowany, bo wiem, co może nas czekać.”

obraz nr 2

W minionych wiekach żeglarze znajdujący się w strefie zastoju mogli powiedzieć wiele, ale na pewno nie to, że są zrelaksowani – towarzyszyły im głównie delirium, głód i znużenie, wynikające z długotrwałego przebywania na ograniczonej przestrzeni. Przepłynięcie tego niezwykłego obszaru na Atlantyku było więc przede wszystkim kwestią życia i śmierci.

 

Nawet w XXI wieku nie jest łatwo przywyknąć do tego, ze Matka Natura sobie z nas szydzi.

„Zdaje się, że Will doskonale uchwycił stan faktyczny tego regionu.” – pisze reporter pokładowy drużyny Alvimedica, Amory Ross. – „Ale u Charliego (kapitana) można wyczuć nieco frustracji, kiedy różnica między tym, co pokazuje sprzęt a tym, co odczuwamy na pokładzie, jest tak znacząca. Dociera do niego, że w przyszłym tygodniu większość decyzji taktycznych będziemy podejmować patrząc w niebo, a nie na sprzęt.”

obraz nr 3

Reporter pokładowy na Abu Dhabi Ocan Racing, Matt Knighton, podchwycił wątek i sugeruje, że w ciągu najbliższych dni Ian może być bardziej zdenerwowany, niż sobie na to pozwala.

„Weterani na pokładzie wiedzą, że kiedy wszyscy utkniemy w słabym wietrze, który jest przed nami, wyścig może być wznowiony.” – pisze – „Deski pokładowe są pucowane, baterie naładowane, a jedzenie, które stęchło, wyrzucone.” Jego kapitan wreszcie zdobywa się na uśmiech i przyznaje: „Zdecyduje mieszkanka umiejętności i szczęścia, co może być frustrujące. Ale mam nadzieję, że nam się powiedzie.”

 

Team Brunel kieruje się do strefy zastoju z pozycji najbardziej wysuniętej na zachód,  a ich nawigator, Andrew Cape, który zaliczył już 5 edycji Volvo, wyjaśnia powody decyzji:

„Każdy wyścig jest inny.” – mówi – „Wydaje nam się, że to najszybsza droga, ale to gra. To hazard. Musisz znaleźć sposób, by uporać się z chmurami, które się pojawią – to nigdy nie jest proste.”

 

Gonzalo Infante, ekspert w dziedzinie meteorologii, uważa, że holenderski jacht może być w pozycji uprzywilejowanej w strefie konwergencji:

„W przeszłości, im bardziej na zachód jesteś, tym lepiej, ponieważ tam zdaje się być więcej wiatru. Ale, alternatywnie, jeśli łódź uda się pomyślnie przejść w bardziej wschodniej pozycji, potem znajdzie się pod dużo lepszym kątem, płynąc do punktu trasy Fernando de Noronha.”

 

 

Zdjęcia: Amory Ross, Francisco Vingale, Corinna Halloran

 

 

Tłum. Izabela Kaleta

 

Źródło: www.volvooceanrace.com 

 

 

Komentarze