Po drodze mogą napotkać fale, których wysokość sięga 30 metrów oraz wiatr wiejący z prędkością 25-40 węzłów lub więcej. Miną również Point Nemo, najbardziej odległe miejsce świata, leżące więcej niż 2000 Mm od najbliższego lądu, niezależnie w którą stronę spojrzeć. Po pokonaniu tego, co przygotuje dla nich Ocean Południowy tym razem, będą jeszcze musieli ominąć Przylądek Horn, gdzie miliony ton wody są z impetem wtłaczane w przesmyk o szerokości 400 Mm pomiędzy kontynentem Południowej Ameryki i Antarktyką.
Trzeci etap regat VELUX 5 OCEANS prawdopodobnie jest najtrudniejszym i najbardziej niebezpiecznym odcinkiem na całej trasie regat. Wielu zawodników, zarówno biorących udział w poprzednich edycjach tego wyścigu, jak i w wielu innych regatach dookoła świata, właśnie w tych okolicach napotkało największe problemy, niektórzy musieli się wycofać, kilku straciło życie. W edycji 1990/91 południowoafrykański żeglarz John Martin uderzył w zanurzona górę lodową na podejściu do Cape Horn i został uratowany przez swojego krajana, Bertie Reeda. W edycji 1994/95 siedemdziesięcioletni Harry Mitchell zaginął na morzu realizując marzenie o okrążeniu Hornu.
Płynący w tym roku na pokładzie Active House Derek Hatfield również ma za sobą dramatyczne przeżycia. W edycji z roku 2002/03 jego jacht się wywrócił i był to koniec jego regat. Z kolei w regatach Vendée Globe (2007/08) francuski żeglarz Jean Le Cam został uratowany po tym, jak jego jacht stracił kil i odwrócił się do góry dnem właśnie w okolicach Hornu.
Po starcie z Wellington w niedzielę, 6 lutego, o godzinie 14.30 lokalnego czasu (02.30 czasu polskiego) zawodnicy ruszą prosto na Ocean Południowy. Powinien być to etap z warunkami typowymi dla tych okolic – duże fale i silne wiatry od rufy niosące ich w stronę Przylądka Horn.
Po starcie z Wellington w niedzielę, 6 lutego, o godzinie 14.30 lokalnego czasu (02.30 czasu polskiego) zawodnicy ruszą prosto na Ocean Południowy. Powinien być to etap z warunkami typowymi dla tych okolic – duże fale i silne wiatry od rufy niosące ich w stronę Przylądka Horn.
Jachty Eco 60 muszą być przygotowane na bardzo trudne warunki i szybką jazdę. Te jednostki mogą rozwijać prędkość do 30 węzłów z falą a dobowe przeloty w granicach 350 mil nie powinny być niczym wyjątkowym. Przy dobrych, stabilnych warunkach powinny utrzymywać prędkości pomiędzy 15 a 25 węzłów przez dłuższy czas. Po drodze do Hornu jedynym skrawkiem lądu jaki miną będzie Point Nemo, najbardziej oddalony od cywilizacji punkt naszej planety.
Po przejściu Cieśniny Drake’a pomiędzy Hornem a Antarktyką będą mogli poczuć się prawie jak w domu, ale to jeszcze nie będzie koniec zmagań. Znajdą się w pobliżu Ameryki Południowej, gdzie wieją przeciwne wiatry a kontynent i jego pasma górskie mają ogromny wpływ na pogodę. Ostatnie 1300 mil do Punta del Este będzie więc kolejną rozgrywką taktyczną a rywalizacja znów będzie trwała do samej mety.