Za nami kolejny etap regat, tzw. towarzyski, w trakcie którego wymieniliśmy nasze załogi na Hybrydach, a potem – przez niespokojny Atlantyk i Morze Północne – przeszliśmy na Szetlandy (o czym już pisałem). Te wyspy leżą jeszcze dalej na północ, niż Hybrydy i Orkady.
Ich stolica – Lerwick, gdzie teraz korzystamy z atrakcji portu etapowego, jest najdalej na północy położonym miastem Wielkiej Brytanii, a równocześnie ważnym portem i ośrodkiem rybołówstwa, przetwórstwa rybnego i hodowli łososia. Właśnie do pracy w przemyśle rybnym zjechało to w ostatnich latach ok. 200 osób z Polski, ale teraz zastępują ich Węgrzy. Na całych Szetlandach mieszka ok. 25 tys. osób, z czego prawie połowa w Lerwick. Wyspy słyną też z szetlandzkiej wełny – i z jagnięciny na stołach, a także z szetlandzkich koników, o czym jeszcze później. Cała flotylla regatowa, licząca ok. 60 jachtów i żaglowców, stanęła w Lerwick w czwartek rano, 21 bm., m.in. dołączyła tu do regat spóźniona „Gedania”. Do nas doleciał z wizytą Jerzy Raducha, kierownik Biura ds. Morskich UM. Praktycznie „z marszu” weszliśmy w proponowane przez gościnnych wyspiarzy atrakcje – wycieczki, zawody sportowe i przede wszystkim w paradę uliczną, niezwykle tym razem roztańczoną, barwną i spontaniczną, wspieraną przez miejscowe orkiestry i przez liczny, tutejszy oddział zbrojnych i groźnych „wikingów”, porozdzielanych pomiędzy wszystkie załogi. Konkurencja była ostra, ale nasza reprezentacja po raz kolejny zdobyła nagrodę za najlepszą paradę, a z wielkich żaglowców wyróżniono jeszcze kolumbijską „Glorię”. Z kolei załoga „Daru Młodzieży” zdobyła dwie nagrody za sukcesy sportowe, w przeciąganiu liny i siatkówce. Wieczorem świętowaliśmy nasz sukces podczas „Crew Party”, na rozległym dziedzińcu historycznego Charlotte Fort.
Nagrodą za nasz sukces w tutejszej paradzie załóg jest ozdobna patera, wykonana z barwionego szkła, będącego jedną ze specjalności szetlandzkiego rzemiosła artystycznego, obok wyrobów z wełny. A Lerwick w miejscowym języku, innym niż na sąsiednich wyspach, oznacza Błotną Zatokę. Właśnie taki jest charakter tych wysp – oglądane z morza są całe zielone, pozbawione lasów, ale ta zieleń to nie nasze łąki, a praktycznie podmokłe wrzosowiska, na których pasą się owce, krowy i koniki, a także torfowiska, gdzie nadal uzyskuje się torf opałowy. Dla nas dodatkowo wyspy okazały się nie tylko błotne, ale i wyjątkowo chłodne – trafiliśmy na typowe tutaj zimne i wietrzne lato.
Nasz radosny postój w Lerwick zmąciły wczorajsze światowe serwisy informacyjne, donoszące o tragicznych zamachach w Norwegii. Trasa regat prowadzi przecież dalej z Lerwick do norweskiego Stavanger, gdzie zamiast rozbawionego świętowania czeka nas teraz przygnębienie gospodarzy i świata, żałoba i zupełnie inna sytuacja. Co będzie dalej? Na jutro, czyli w niedzielę 24 bm., planowane jest nabożeństwo ekumeniczne załóg, a po południu wyjście regatowej flotylli i start do następnego wyścigu?
„Dar Młodzieży”, 23.07.2011
Tekst i zdjęcia: Wiesław Seidler