Super okładka

0
736

Jeżeli ktoś myśli, że regaty to tylko wyścigi na wodzie, to ma rację tylko częściowo. To również, a w przypadku Vendee Globe czy Pucharu Ameryki, nawet z całą pewnością, wielkie święto medialne.

Dziesiątki stacji telewizyjnych, setki akredytowanych dziennikarzy, tysiące kibiców na starcie i miliony śledzących wyścig. To właśnie miał na myśli fiński żeglarz Ari Huusela, który medialny szum wokól kończących się właśnie reagat  Route du Rhume, nazwał „Super okładką”.

Fin, który po raz pierwszy startuje w tych regatach, jest pilotem samolotów linii Finair, a więc człowiekiem precyzyjnie oceniającym sytuację, który wie co znaczy właściwa prezentacja firmy i prezencja kapitana. Swoją pierwszą korespondencję z regat rumowych zaczął słowami:

„Super. To jest ogromny sukces medialny. 37 tysięcy moich kibiców. Tylko na Facebooku ponad 2 tysiące polubień w ciągu dnia. Reportaże we wszystkich największych mediach fińskich w tym dwa wywiady telewizyjne przed startem. To wspaniałe”.

Sceptycy pewnie zaraz powiedzą, że za to wszystko zapłacili sponsorzy i organizatorzy regat. Nic bardziej błędnego. No może gdyby opłacili tylko szum wokół fińskiego żeglarza i nakłonili 2 tysiące osób do wejścia na jego fińską stronę internetową to kasy by starczyło.

Ale przecież na starcie obok mało znanego Fina stanęło jeszcze 90 innych samotnych żeglarzy z których urocza Francuzka Juliette Petres, już nie tylko na pierwszy rzut oka, jest bardziej fotogeniczna, a najstarszy bo 75-letni i w dodatku pierwszy który samotnie i non-stop opłynął świat Knox-Johnston ma dużo więcej ciekawostek dla prasy, niż sympatyczny 52-letni tatuś z Helsinek.

 

Od kilku lat z uwagą godną Jamesa Bonda śledzę poczynania organizatorów różnych regat w świecie, ze szczególnym uwzględnieniem tych ze startem lub metą we Francji. I to nie tylko dlatego, że tu mieszkam i mogę osobiście weryfikować podawane publicznie informacje, ale przede wszystkim dlatego, że francuskie żeglarstwo oceaniczne przeszło w ciągu tych ostatnich lat z tyłów regatowego peletonu, zdecydowanie na jego czoło.

Przede wszystkim organizatorzy żeglarskich wydarzeń zupełnie nie przejęli się tym, że Paryż nie leży tuż nad oceanem aby stać się portem skąd ruszają kolejne wielkie regaty.

Powiem więcej. Zupełnie świadomie pominięto tak wielkie portowe miasta jak Bordeaux czy Marsylię.

Jeżeli ktoś wskaże mi, bez usilnego poszukiwania na mapie, port Sable d’Olonne skąd startuje największy wyścig samotnych żeglarzy dookoła świata, albo nawet inny uroczy port Saint Malo skąd startują największe regaty transatlantyckie, to stawiam beczkę rumu. Te małe portowe miasteczka nagle w dniach regat stają się kilkuset-tysięcznymi metropoliami a miejscowe sklepiki i hotele odnotowują obroty starczające na ich roczne utrzymanie. I ponownie powtórzę to co słyszę od sceptyków. Czy też kasę na to wykładają sponsorzy i organizatorzy?

 

 Gdzie zatem tkwi tajemnica tego, że trudne i w sumie drogie, biorąc pod uwagę tylko samo wpisowe, regaty stały się na tyle atrakcyjne że wszystkie, podkreślam to bo wiem, wszystkie kanały francuskiej TV każdego dnia trwania regat podają o nich informacje, a zwycięzcy znani są z głównych wydań dzienników zwyczajowo zarezerwowanych dla największych światowych wydarzeń.

Mógłbym tu po raz trzeci zadać pytanie czy i to opłacają sponsorzy i organizatorzy, ale w tym momencie sumy którymi musieliby dysponować znacznie przekroczyły by wyobrażalne nam kwoty.

 

 

Cały skomplikowany przepis organizacji regat jest nudny niczym przepis kucharski dania, które ze smakiem spożywamy w ulubionej restauracji.

I proszę mi wierzyć, że tak jak smaczne danie nawet w najlepszych kuchniach przygotowuje jeden mistrz kucharski, tak w biurze Vendee Globe zatrudniona jest na etacie jedna jedyna sympatyczna sekretarka, która każdego dnia, a między jednym startem a następnym jest tych dni tyle co przez okrągłe 4 lata, dzień pracy zaczyna nie od kawy a od sprawdzenia kto zajrzał na stronę internetową regat. Nie z kobiecej ciekawości ale aby wpisać go do fiszek potencjalnych kibiców.

Następnie rozsyła kolejny serwis nowości ze świata żeglarskiego do tych którzy podali swój adres internetowy. Odpisuje tym którzy cokolwiek napisali. I składa życzenia tym którzy właśnie obchodzą urodziny. Szczególnie podniosłe w tonie i sympatyczne życzenia otrzymują wszyscy z okazji Nowego Roku. I tak mozolnie, godzina po godzinie i dzień po dniu jedna osoba buduje potęgę, o której utrzymanie tuż przed regatami i w czasie ich trwania dba już dużo większy zespół specjalistów z branży.

O ile zatem łatwiej będzie prowadził rozmowy z potencjalnymi sponsorami wspomniany na początku fiński żeglarz, płynący w regatach, za którym stoi armia sympatyków nawet internetowych i jedna sekretarka niż ktoś kto zamierza startować nawet w największych regatach za którym stoi kilkunastu kibiców w podkoszulkach z podobizną mistrza i kilka wiernych mu sekretarek.

 

 

W tym roku będziemy mieli okazję obserwować organizację jeszcze jednych wielkich oceanicznych regat. Pasjonaci żeglarstwa nawet już teraz zaczęli gorączkową wymianę poglądów pomimo, że start nastąpi tradycyjnie w noc Sylwestrową. Dyskusja jest tym bardziej uzasadniona w naszym, polskim środowisku, że do startu w tych regatach szykują się od dawna aż dwa polskie tandemy.

Barcelona World Racing to regaty jachtów klasy IMOCA dookoła świata non-stop z załogą dwuosobową. W tym roku odbędą się już trzecie regaty. W 2007 roku na 9 załóg które wystartowały, do mety dotarło pięć. W 2010 roku wystartowało 14 jachtów, do mety dotarło 9. W ostatniej chwili wycofała się ze startu załoga polsko-francuska Krzysztofa Owczarka i Armanda Coursodona reklamowana jako pierwszy jacht IMOCA pod polską banderą. Z powodu kryzysu i problemami ze sponsoringiem regaty przewidziane na 2013 rok przełożono na ten rok. Start zapowiada 8 jachtów i 9 załóg /załoga polska teamu Romana Paszke i Roberta Janeckiego nie ma jeszcze jachtu/.

Wśród przygotowujących jacht do startu jest druga załoga polska Zbigniewa Gutkowskiego i Macieja Marczewskiego, dawniej występująca jako „Energa” obecnie „Zrzutka na Gutka”.     

Andrzej  Kowalczyk 

 

Zdjęcia: Carlo Borlenghi new 2015 Calendar

https://www.facebook.com/StudioBorlenghi?fref=ts 

Komentarze