Przyczyna kłopotów technicznych Kpt. Cichockiego

0
390

Dziś, po wczorajszych długich rozmowach, zaczniemy przybliżać Wam
kulisy jego samotnej wyprawy. Na początek rzecz najważniejsza czyli
przyczyna kłopotów technicznych z jakimi zmagał się Tomek w czasie
rejsu. Już wiemy dlaczego 21 listopada straciliśmy z nim kontakt.

Tego co przeżył nie potrafimy sobie wyobrazić i słuchaliśmy Jego
opowieści z zapartym tchem. Pamiętnego 21 listopada na Oceanie
Indyjskim był silny sztorm. Jak się okazało nie pierwszy i nie ostatni.
Ale tego dnia Tomek przekonał się czym są, jak mówi, tzw. Trzy Siostry.
To zjawisko występuje w niewielu miejscach świata, ale Polska Miedź
miała tę niefortunną sposobność właśnie na Oceanie Indyjskim.
Ukształtowanie jego dna powoduje, że przepychane wiatrem ogromne masy
wody zderzają się z przeciwnym prądem morskim. Na domiar złego ta
energia trafia na wypiętrzające się bloki skalne na dnie Oceanu. W
efekcie końcowym ogromna masa wody zostaje wyrzucona w górę w sposób
absolutnie nieadekwatny do siły wiejącego wiatru. Trzy Siostry, bo
jedna po drugiej, z nieubłaganą siłą, wypiętrzające się kolejno trzy
gigantyczne fale. Pierwsza z tych kilkunastometrowych, bezlitośnie
destrukcyjnych fal uderzyła z siłą wielu ton i opadając niejako z góry
na jacht zerwała z masztu czaszę radaru. Gdy patrzę na puste miejsce po
radarze na maszcie, przestaję oddychać z przerażenia, on był tak
wysoko… Tomek mówi, że opadające tony wody wcisnęły dosłownie Delphię
pod wodę. Siła kompresji była tak ogromna, że myślał, że kadłub tego nie
ma prawa wytrzymać. Wytrzymał. Jacht jednak musiał za moment przyjąć
uderzenie Drugiej Siostry. Ta uderzyła z ogromną siłą w burtę jachtu,
który po pierwszym uderzeniu został przestawiony jak dziecięca zabawka,
bokiem do wypiętrzającej się kolejnej fali. W tym momencie niestety do
głosu przyszła Trzecia Siostra, której celem było chyba dokończenie
tego, czego poprzedniczkom nie udało się dokonać – zniszczenie. Jacht
pod wpływem gwałtownego uderzenia został przewrócony o 140 stopni!!!

Oznacza to, że maszt znalazł się pod kątem 50 stopni pod wodą. Żagle
na szczęście były zrefowane, a fok zostawiony „na chusteczkę”. Jacht
wstał z masztem!!! Brawo dla Delphii.

Tomek twierdzi, że tego co działo się wewnątrz jachtu nie da się
opisać. Zrozumieliśmy, że czuł się jak w mikserze, w którym ktoś chciał
zrobić mus z Niego, produktów żywnościowych, sprzętu elektronicznego,
książek i wszystkiego co było na półkach. Następnym razem opiszemy
detalicznie straty jakie poniósł, ale po tym wypadku Tomek stracił
łączność, vebasto i radar. Siła wdzierającej się pod ogromnym ciśnieniem
wody uszkodziła antenę telefonu satelitarnego. Tomek stracił połowę
zapasów żywności. Od tego momentu jadł co drugi dzień. Nie mógł
zadzwonić. To był okropny wypadek, wszystko od tego dnia się zmieniło i
nic nie było już tak jak wcześniej. O szczegółach tego dnia będziemy
jeszcze pisać wielokrotnie.

Publikacja za zgodą autora, tekst pochodzi ze strony: http://www.kapitancichocki.pl/wspomnienia-21-listopada-2011-roku


Komentarze