Polska Miedź, czyli co słychać u Kpt. Cichockiego

0
425

Przedstawiamy Wam kolejne wieści na temat rejsu Kpt. Cichockiego, który dziś obchodzi imieniny. Redakcja SailBook składa serdeczne życzenia solenizantowi życząc powodzenia i stopy wody pod kilem!

Drugi dzień sztormu

28.02.2012

Po nerwowym poniedziałku na mapie lokalizacji widać, że w ciągu ostatnich
dwudziestu czterech godzin kapitan przepłynął całkiem spory kawałek i coraz
szybciej zbliża się do kolejnego kamienia milowego – równika. Zostało mu jeszcze
36 stopni, co przy takiej prędkości powinien „zrobić” w ciągu 15-20 dni. Od tej
pory zostanie mu do przepłynięcia „zaledwie” 3000 mil, a blisko rok
temu pokonał tę trasę w trochę ponad miesiąc. Czy to oznacza, że Tomek dotrze
do Brestu w połowie kwietnia? Tego jeszcze nie wiemy, ale kalkulatory już mamy
rozgrzane do czerwoności od rozmaitych obliczeń. Cały czas śledzimy też mapy i
raporty pogodowe, a te sugerują, że najgorsze już za rufą „Polskiej Miedzi”.
Źródło niepogody (i nerwowej atmosfery na lądzie) dosłownie graniczy z pozycją
jachtu. Nękają go jedynie wiatry o sile 20-25 węzłów i fale do ośmiu metrów.
Znając trochę kapitana Tomka Cichockiego i jego doświadczenia z Delphią
sądzimy, że jest to dla niego sytuacja optymalna, stąd wspomniany postęp na
trasie samotnego rejsu.

Warto przy okazji uświadomić sobie jeden z istotniejszych elementów
pozwalających żeglarzowi przetrwać te wszystkie załamania pogody, chłody,
wiatry czy deszcze. Chodzi oczywiście o profesjonalne ubrania. 
Do
przygotowania Tomka na tę ekstremalną wyprawę wybraliśmy markę MUSTO.  To
firma z ogromnymi tradycjami, stworzona przez żeglarza, Keitha Musto, srebrnego
medalistę olimpiady w 1964 roku w klasie Latających Holendrów. MUSTO jest
absolutnym liderem branży. Wybór tej marki zaprowadził nas do sklepu Pana Darka
Sikorskiego (aktualnie al. Prymasa – 1000 Lecia 76E). Pan Darek jest wysokiej
klasy specjalistą. Jego doradztwo okazało się  bezcenne, a oferta
przerosła nasze oczekiwania. Kapitan został wyposażony w kombinezon sztormowy, kurtki
sztormowe, zarówno tzw. lekkie, jak i na ciężkie warunki Południowego Oceanu,
kilka rodzajów profesjonalnych spodni i butów. Nie musimy dodawać, że te
ubrania spełniają najwyższe wymogi jakościowe, to oczywiste, ale warto dodać,
że  w roku 1987 Jego Wysokość Książę Edynburga odznaczył Spółkę nagrodą
British Design Award za „doskonałość w projektowaniu”.

Pojęcie pętli

29.02.2012

Biorąc udział w różnych dyskusjach dotyczących projektu ATWDP często
spotykam się z zagadnieniem tzw. pętli. Zamknięta, nie zamknięta, duża, mała
itd. Zakładając, że to rzeczywiście może dla wielu czytelników mieć szczególne
znaczenie obliczam, że do tzw. zamknięcia pętli, pozostaje Tomkowi ok. 12 – 14
dni.

Oczywiście możemy za podstawę obliczeń brać głównie dotychczasową prędkość
przemieszczania się „Polskiej Miedzi”. Sam mam mieszane uczucia z tym
zagadnieniem, bo to kolejny symbol, który w niczym nie zmienia wysiłku wkładanego w każdą pokonaną milę. Czy żeglarz, który zrobił 23 tys. mil i
zamknął pętlę zrobił coś większego niż ktoś, kto po pokonaniu 29 tys. mil nie
zamknął tzw. pętli? Ja tego nie wiem i nie próbuję oceniać. Sądzę, że to bardzo
indywidualna sprawa. Tomek pętlę prędzej czy później zamknie, ale przysięgam,
nie chciałbym, by to był jedyny parametr opisujący Jego zmagania. Płynie w
samotności wiele mil, od prawie 4 miesięcy bez łączności, pokonał Horn,
wcześniej zmagał się z niegościnnym południowym Pacyfikiem. Turystyczną Delphią
walczy z wiatrami, falami i niepogodą. No i za chwilę … zamknie pętlę!:)

Krzysztof Mikunda

Tomek, a Tomek.

03.03.2012

Póki nic szczególnego nie dzieje się między boskim Bueno a Rio de Janeiro,
rzucam do przemyślenia kwestię Tomka a Tomka. Wiemy, jaki Tomek wyruszył, nie
wiemy jednak, jaki Tomek wróci. Czym zaskoczy nas człowiek po półrocznym
milczeniu, po spełnieniu największego życiowego marzenia. Jak zareaguje
psychika po bez mała rocznej przerwie w ciągłości pewnych zdarzeń. Myślę
oczywiście o relacjach z rodziną, z dziećmi. Czym dla osobowości okaże się
świadome obcowanie z zagrożeniami, mimo faktu, że jak to mówią – „sam tego
chciał”. Czy w ogóle będzie to nowa odsłona pod tytułem „oto ja, uduchowiony
Tomek po głębokich przemyśleniach”, czy może „oto ja, bohater” (mało
prawdopodobne), czy może Tomek wróci zupełnie niezmieniony. To w przypadku
Cichego (skorpion) również całkowicie możliwe.

W rzeczy samej mnóstwo osób dopytuje mnie o plany Tomka po Jego powrocie. Do
zakończenia rejsu jest jeszcze trochę czasu, ale bezwzględnie Tomek wraca.
Wraca z nowo poznanej rzeczywistości do rzeczywistości, którą w gruncie rzeczy
też będzie musiał poznać. Stawiam sobie pytania, w jaki sposób Tomek wykorzysta
potencjał, jaki wnosi realizacja tego przedsięwzięcia. Być może stawiam sobie
te pytania za wcześnie. Przed Cichym jeszcze dwa miesiące na wodzie. Do tych
refleksji skłoniły mnie jednak liczne zapytania, jakie otrzymałem na targach
Wiatr i Woda. Ludzie wiedzą, że Tomek uczestniczy w naprawdę wyjątkowym
wydarzeniu. Na palcach jednej ręki można policzyć Polaków, którzy w samotnym
rejsie zaliczyli Horn płynąc dookoła świata. Co tu dużo gdybać – ten rejs z
pewnością daje Tomkowi licencję na lekką sodówkę, ale też na mądre wykorzystanie
wiedzy i doświadczeń, jakie zdobył i ciągle zdobywa. Po powrocie Cichy będzie
musiał spłacić pewien dług wobec wszystkich ludzi, którzy Mu tak gorąco
kibicują, będzie musiał podzielić się tym, co przeżył. To się nam wszystkim
należy. Nie możemy się doczekać odkrycia Jego historii, opowieści, filmów,
zdjęć, pamiętnika. Jest wielce prawdopodobne, że po powrocie powstanie ciekawy
materiał filmowy, kto wie, może książka …

Cisza…

05.03.2012

W połowie drogi między Hornem a równikiem niestrudzony kapitan wmanewrował
się w bezwietrzny szczyt wyżu. Przytrzyma to jacht w tym miejscu na jakiś czas.
To dobra informacja z naszego punktu widzenia, bo wiemy, że odpocznie, ma czas
np. na bardziej skomplikowany posiłek. Niech zgadnę, to mogą być np. szprotki w
oleju podane na gorąco z fasolką po bretońsku …. Nieeee, nie chciałem nikomu
psuć apetytu :). Z pewnością przed zmieszaniem szprotek z fasolką Tomek odleje
olej :).

Dwa dni temu otrzymałem telefon z urugwajskiego RCC. (stacja Ratownictwa
Morskiego) Otrzymali od nas komplet danych dotyczących jachtu i kapitana.
Informacje dotyczyły standardowo urządzeń i wyposażenia jachtu, radiopławy,
UKF-ki, itd. Potwierdzili, że Tomek znajduje się na ich wodach i pod ich
kontrolą. Za dwa dni „POLSKA MIEDŹ” wpłynie pod opiekuńcze skrzydła
Brazylijczyków.

Serdeczny wspólny znajomy Tomka i nasz, przebywający aktualnie w Rio de
Janeiro, próbuje z pokładu statku, na którym pracuje, nawiązać łączność z
Tomkiem. Odległości są jednak zbyt duże na UKF-kę.

Krzysztof Mikunda

Co by było gdyby…

06.03.2012

Co by było gdyby…
…Kolumb w 1492 r. nie dotarł do „Indii Zachodnich”?

Co by było gdyby…
…Magellan w 1519 .r. nie odkrył drogi do Wysp Korzennych? Nie opłynął co
prawda jako pierwszy świata, ale był inicjatorem tej wyprawy. Zginął w potyczce
z ludźmi Silarupu /w archipelagu Marianów/ 21.04.1521 roku. Tylko jeden z jego
trzech statków zamknął wokółziemski krąg 16.09.1522 roku. Tym pierwszym, który
opłynął glob, był Sebastian Elano, o którym świat trochę zapomniał. Z 270
członków załogi do celu dotarło tylko 18 .

Co by było gdyby…
…Vasco da Gama w 1497 roku nie rozpoczął na czterech okrętach rejsu, którego
celem było dotarcie do Indii drogą na wschód, przez Przylądek Igielny, wokół
Afryki?

Co by było gdyby…
…James Cook, który w 1776 roku na pokładzie „Endeavour” nie wyruszył w rejs,
którego celem było między innymi zbadanie południowego Pacyfiku? Szukał
mitycznego Południowego Kontynentu – odkrył część Nowej Zelandii, Tasmanię i
wschodnie wybrzeże Australii.
Nieważne, co powodowało, że to oni właśnie udali się w nieznane, ryzykując
życiem swoim i swoich załóg. Przyznacie jednak, że świat wyglądałby dzisiaj
całkiem inaczej, gdyby nie Ci niezłomni, uparci, wierzący w słuszność swoich
wyborów żeglarze.
Co by było, gdybym z Tomkiem żył w czasach dawnych odkryć? Kto wie, może część
tych zamorskich światów byłaby dzisiaj nasza? To tylko taka moja mała dygresja
hedonisty/marzyciela.

Kapitan Andrzej Kowalczyk

Odświętne sardynki

07.03.2012

Wokół Tomka spokój i cisza, ale to może lepiej, bo dziś nasz kapitan ma IMIENINY! 🙂

Być może przygotował sobie jakąś małą celebrację na tę okoliczność.
Rano, korzystając z zupełnej flauty, wykąpał się, włożył białą koszulę,
wyprane wcześniej spodnie i zasiadł refleksyjnie nad … puszką
sardynek w sosie pomidorowym. Żeby przy stole było więcej ludzi, z
pewnością ustawił przed sobą lusterko.
Może nawet zdziwił się, że
odwiedził Go jakiś zarośnięty, zmęczony gość, ale trudno, sztuka jest
sztuka.

 Niewykluczone, że wokół stołu poustawiał książki swoich ulubionych
filozofów. Przyznacie, że imieniny w towarzystwie Seneki, Sokratesa czy
Platona to już impreza dla wyższych sfer!
 Prawdopodobnie jest jednak
zupełnie inaczej, po prostu nie pamięta o swoim święcie, więc sardynki
zostały pochłonięte bez celebracji, estymy i refleksji, ot tak dla
podtrzymania codziennych funkcji życiowych. Jednak gdybyście byli tak
mili i przesłali Tomkowi życzenia, my skrzętnie wszystkie Wasze ciepłe
myśli pokażemy kapitanowi po powrocie. Będzie Mu z pewnością miło, że
nie był sam w tym dniu..

 

Publikacja za zgodą autora, wiadomości oraz zdjęcia pochodzą ze strony: http://www.kapitancichocki.pl/

 

 

Komentarze