OSTATNIA PROSTA BALTIC LOOP!

0
285
obraz nr 1
Minęli Hel i zmierzają prosto na linię mety do Świnoujścia. Wtedy poznamy wynik pierwszego rejsu wokół Bałyku, non-stop, na czas! – To ostra walka z morzem. To tak jakby wydzierać je kawałkami i walczyć o każdą mile, jak w ringu bokserskim z Mikiem Tysonem. Jesteśmy poobijani, wszystkie mięśnie bolą jak diabli! – napisał Krzysiek. W Szczecinie spodziewamy się ich w środę, tymczasem pośmiejcie się razem z nimi… 🙂

 

Te ostatnie dwa dni to jakaś masakra. Cały czas wiał mocny wiatr w paszczę i to jeszcze tak, że się cały czas halsujemy. Walimy o fale, wszystko fruwa i taki rollercoster non-stop. Jesteśmy nieźle poobijani. Ale humory pomimo zmęczenia wspaniałe. Jak płynęliśmy przez rosyjskie wody terytorialne, to nagle na UKF wywołuje nas rosyjska straż graniczna. Po polsku. Lekko drzemałem i od razu zerwałem się na równe nogi. Wołali jacht o naszej pozycji. Przeszliśmy na inny kanał i taką toczę z nimi rozmowę:
– Tu jacht Sunrise. Straż graniczna słucham.
– Jaka bandera?
– Polska.
– Jeszcze raz, jak się jacht nazywa?
– Jacht Sunrise, Sunrise.
– Dobrze. Ile osób?
– Dwie.
– Skąd płyniecie i dokąd?
– To rejs dookoła Bałtyku, bez zawijania do portów. Ze Świnoujścia do Świnoujścia.
– Proszę powtórzyć.
– Rejs dookoła Bałtyku. Wyszliśmy ze Świnoujścia i płyniemy do Świnoujścia. Nigdzie nie zawijaliśmy.
– Co?
– No to taki wyczynowy rejs dookoła Bałtyku non stop. Bez zawijania do portu. Od Świnoujścia do Świnoujścia.
– Jeszcze raz skąd idzie i dokąd?
– My idiom z Kłajpedy na Hel.
Cisza.
– Wsjo w pariadkie?- pytam
– Da, da.
– Daswidania.

Chyba nie słyszeli o Baltic Loop 😉
Kilka godzin później jesteśmy z w zasięgu polski. Na UKF słyszę:
– All ships, All ships, All ships. This is Witowo radio. This is Witowo radio.
I zapowiedź prognozy pogody na kanale 25. Wybieram kanał, a Kokos mówi:
– Czekaj, co robisz? To nie do nas.
Patrzę na niego jak na kretyna, więc tłumaczy:
– To nie do nas. Nie słyszałeś jak wołali? Wszystkie owce, wszystkie owce, wszystkie owce? To jakiś baca chyba.
No myślałem, że padnę. Prognozy wysłuchaliśmy wymyślając dalsze historie o zbieraniu owiec przez UKF na morzu i śmiejąc się przy tym strasznie. Co do prognozy to zapowiedziano 5-6, więc jak dla nas to słabiutko. Tak nas wytelepało ostatnio, że taki wiatr to pryszcz. Ale prognoza jak na razie słabo się sprawdza, bo teraz stoimy kompletnie bez wiatru. Przed nami ostatnie 250 mil, a nie możemy ruszyć. A tak na marginesie – dziś przełamaliśmy odległość 1000 mil od startu. Tym miłym akcentem się pożegnam. Idę poszukać zaginionego wiatru. Pozdrowienia, Miki – poniedziałek 03.09, godzina 02:00.

 

Poprzednie dwie doby były ciężkie… Mieliśmy być we wtorek, lecz sytuacja pogodowa sprawiła, że nie mamy co marzyć. To ostra walka z morzem. To tak jakby wydzierać je kawałkami i walczyć o każdą mile, jak w ringu bokserskim z Mikiem Tysonem. Jesteśmy poobijani, wszystkie mięśnie bolą jak diabli! Ale w dobrych nastrojach, bo wiemy, że jesteśmy coraz bliżej ukończenia tego trudnego rejsu, poczucia spełnienia i spotkania z bliskimi. Trzymajcie za nas kciuki na ostatniej prostej, albo raczej krzywej, bo to halsówka. Spod pięknego Przylądka Rozewie, Krzysiek!– poniedziałek 03.09 godzina 07:00.

 

Komentarze