Ocean650: Relacja z pierwszych dwóch dni po starcie – cz. 1

0
511

Pierwsze pięć jachtów to klasa PROTO. Zanim ich zgubiliśmy z oczu (odpływały ok 1 węzeł szybciej) płynęły bardzo z prawej. My w lewo. Wszyscy na spinakerach. Nad ranem trzeba ominąć wyspę Capraia. Wtedy też powiało bardziej od wschodu. My w środku stawki. Trzeba było płynąć jeszcze bardziej na wschód, teraz już za późno. Refujemy grota na 2 ref, stawiamy nowy Code5 i na ostro by ominąć wyspę. O świcie skręcamy przy wyspie na południe. Grot cały góra! Wieje 5 miejscami 6B. Normalnie powinniśmy się refować! Po małej sprzeczce spowodowanej oporami z mojej strony, stawiamy topowy spinaker. Zaczyna się dzika jazda. 10-13 węzłów i hamowanie wbijając się w kolejną falę do 7węzłów. I znowu rozpęd do 13 i znowu hamowanie.

Tak tysiące razy. Co 15-30 minut wywózka do wiatru. Leżymy na burcie!. I znowu fruniemy 13 węzłów. I tak od świtu do popołudnia. Wiatr skręca i my chcąc utrzymać prędkość również. Odpływamy na wschód i to kolejny błąd. Trzeba było ciągnąć pod lądem. W jachcie pojawia się sporo wody. Nie możemy zlokalizować przecieku. Krzych steruje, ja wybieram. Nadal prędkości chwilowe ok 13 węzłów.

Nastaje noc, wiatr skręca na zachodni. Rozumiemy swój błąd. Za daleko poszliśmy na wschód. Teraz musimy płynąć na ostro. Tracimy wypracowane mile. Nad ranem mijamy boję przy Caletta. Nie wolno nam mieć na pokładzie telefonów ani komputerów. Nie wiemy którzy jesteśmy, ale zdajemy sobie sprawę, że przez nasz błąd nie jest najlepiej. Po boi kurs na Toskanię na wyspę Giannutri. Przed nami ponad 100 mil po prostej. Wody ciągle przybiera. Mam już dość wybierania. Myśleliśmy, że to
cieknie klapa na rufie, ale już wiemy że nie. Więc skąd ta woda? Robi się nerwowo…. Spanie dokucza…

Filmy z drugiego dnia:

tak było rano

a tak po południu

miłego dnia. my do wyjmowania masztu….

Pozdrawiamy,
Radek, Tomek i Krzych

 

Komentarze