Wczoraj zakończyły się oficjalnie regaty New York-Vendée. Po tym, jak rano do mety dotarł z 12 lokatą Conrad Colman (100% Natural Energy), wszyscy czekali na ostatniego zawodnika, płynącego ok. 50 mil za nim Holendra, Pietera Heeremę (No Way Back), który miał pojawić się na mecie kilka godzin później jako 13. Jednak on zdecydował się, w porozumieniu z biurem regat i własnym zespołem brzegowym, skierować jacht do Lorient. Powodem były prognozowane bardzo trudne warunki na podejściu do Les Sables d’Olonne (czas jego przypłynięcia zbiegał się dokładnie z czasem przejścia zimnego frontu i najsilniejszego wiatru) oraz kłopoty techniczne na jachcie – brak możliwości uruchomienia silnika. Holowanie jachtu przez organizatorów do Les Sables w prognozowanej aurze byłoby właściwie niemożliwe, a jak wiadomo, bliskość lądu dla jednostki pozbawionej pełnej możliwości manewrowania na wodach ze sporym pływem to najgorsza z możliwych opcji.
Przedstawiciele regat NY-Vendée, pojechali do Lorient, żeby pomóc Pieterowi na miejscu. Na trackerze widnieje informacja DNF, co oznacza, że oficjalnie Pieter Heerema nie ukończył regat – ale bezpiecznie dotarł do portu. Jeżeli chodzi o start w Vendée Globe, nie ma to dla niego większego znaczenia, bo kwalifikację uzyskał już wcześniej. Natomiast nieukończony wyścig nie daje punktów w klasyfikacji Ocean Masters.
Wyścig zakończono, nagrody rozdano, a Holender stracił szansę przepłynięcia się kanałem portowym w Les Sables. (Uwierzcie, to nie jest “jakiś” kanał portowy, to kanał, gdzie każdego zawodnika wracającego z oceanu wita się jakby był zwycięzcą Vendée Globe, a zwycięzcę wita się jak króla … Kiedy płynie się tam jachtem na start lub wraca, i widzi ludzi po obu stronach nabrzeża, naprawdę ciarki chodzą po plecach… To jest przeżycie, którego się nie zapomina…)
Regaty ukończyło 12 z 14 startujących jachtów, co daje znacznie lepszy wynik statystyczny niż w przypadku The Transat (19/25). Niby ta sama trasa, raz z Europy do Ameryki i raz z powrotem, z bardzo krótką przerwą, ale jak widać warunki mogą być bardzo różne. (O finiszu The Transat było tu: https://milkajung.com/2016/05/25/the-transat-wszyscy-w-porcie/.)
“Moje średnie prędkości wynosiły po 18 węzłów, na starych żaglach. Nie znam też jeszcze dobrze mojego jachtu – więc biorąc to wszystko pod uwagę, jestem naprawdę zadowolony” – mówił wczoraj po przypłynięciu do portu Conrad Colman, który wystartował z Nowego Jorku 24 godziny po wszystkich, ze względu na spóźnione dotarcie do portu startu. “Teraz mogę myśleć o Vendée Globe. Ostatni raz, kiedy kończyłem tu regaty Class 40 Global Ocean Race, powiedziałem sobie, że tu wrócę, na większym jachcie, to się udało. Jestem na właściwej drodze i mam nadzieję, że za kilka miesięcy znowu się tu spotkamy”.
(Jacht Colmana to jednostka z 2005 roku, ex.- Maisonneuve – konstrukcja brazylijska skądinąd, chyba jedna z bardzo nielicznych w klasie IMOCA, więcej tu: http://www.histoiredeshalfs.com/Histoire%20des%2060%27/E36.htm).
Pierwsza edycja regat NY-Vendée była bardzo udana. Miejmy nadzieję, że to samo będzie można powiedzieć o startujących jesienią Vendée Globe. Sprawa do niedawna nie była taka oczywista, bo 17.05.2016 został zdymisjonowany dyrektor SAEM, David Brabis, stowarzyszenia od lat organizującego regaty Vendée Globe. Zastąpiła go dotychczasowa prawniczka stowarzyszenia, Laura le Goff. (http://www.courseaularge.com/vendee-globe-change-directeur-general.html).
Kilka dni po Brabisie (25.05) z pracy zrezygnował dyrektor regat VG, Denis Horeau, po którym kierownictwo przejął jego zastępca, Jacques Caraës. (Horeau był dyrektorem w edycjach 1989, 2004, 2008 i 2012.) (Źródło: http://www.courseaularge.com/face-cachee-vendee-globe-denis-horeau-sen-va.html). Miejmy nadzieję, że te wszystkie zawirowania przeminą przed startem, do którego nie zostało zbyt wiele czasu pod względem organizacyjnym – tylko 145 dni.
P.S. Mam tylko nadzieję, że poprawi się obsługa prasowa – w dziale „media zone” jest naprawdę mało zdjęć, a zdjęć z finiszu Conrada Colmana w ponad dobę po jego dopłynięciu nie ma wcale. Mam nadzieję, że „jeszcze”. Chyba, że jeżeli nie jest się Francuzem, to jest się traktowanym inaczej przez organizatorów. Co by było bardzo niefajne.
Na szczęście jest You Tube, gdzie można znaleźć filmy z pokładu: