Nagroda Honorowa SAJ dla Marcina Palacza

0
1262

 

KOMUNIKAT RADY ARMATORSKIEJ SAJ

O PRZYZNANIU

NAGRODY  HONOROWEJ STOWARZYSZENIA ARMATORÓW JACHTOWYCH ZA ROK 2017

 

Rada Armatorska Stowarzyszenia Armatorów Jachtowych na posiedzeniu w dniu 3 lutego po dyskusji dokonała w głosowaniu jawnym wyboru z pośród siedmiu nominacji zaproponowanych przez członków SAJ laureata Nagrody Honorowej Stowarzyszenia Armatorów Jachtowych  dla żeglarza, który może być wzorem za rok 2017;

Mamy zaszczyt poinformować, że Nagrodę Honorową w roku 2018 otrzymuje:

MARCIN PALACZ

 

3 lutego 2018

 

Za Radę Armatorską

Andrzej Remiszewski

Prezes SAJ

 

xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx

Marcin Palacz urodził się w 1964 roku w Warszawie. Żeglować zaczął jako dziesięciolatek, w żeglarskiej sekcji przy szkole podstawowej nr 17 nad Wisłą na Saskiej Kępie i w pobliskim klubie  MKSW-SWOS nr 2. Po skończeniu podstawówki, wybrał pobliskie XXXV Liceum Ogólnokształcące im. Bolesława Prusa, bo w szkole tej powstała klasa o profilu żeglarskim. W SWOS-ie, pod okiem trenerów Henryka Ziemkiewicza, Krzysztofa Ligowskiego i Janusza Kuźwy przeszedł  regatową ścieżkę od Optymista, poprzez Cadeta, 420-tkę, po 470-tkę. Między treningami i regatami oswajał zakupioną przez mamę składaną łódź żaglową „Mewa”. W trakcie sportowej kariery natknął się na wymóg uzyskania „patentów”. Formalną żeglarską edukację zakończył w 1980 roku na stopniu „sternika jachtowego (bez pełnych uprawnień)”.

Absorbujące studia  na Wydziale Fizyki Uniwersytetu Warszawskiego, a potem praca  zawodowa, odsunęły żeglarstwo na plan dalszy. Dopiero po latach powrócił turystycznie na Mazury. Jako właściciel Maka-666 o nazwie „Messalina” przekonał się, że a) jest możliwe posiadanie jachtu mimo pewnego oddalenia akwenu od domu b) własna łódka to zupełnie inna para żeglarskich kaloszy, niż czarterowanie.

W 2000 roku wpadł w orbitę wpływów żeglarskich „internetowych oszołomów”, komunikujących się wtedy na łamach usenetowej grupy pl.rec.zeglarstwo. Szalone, obrazoburcze idee o swobodzie żeglowania, opartego o wiedzę, zdrowy rozsądek, odpowiedzialność, przygotowanie, a nie o formalne wymogi, patenty i certyfikaty,  padły na podatny grunt.

Dyskusje na p.r.z., a także lektura Subiektywnego Serwisu Informacyjnego Jerzego Kulińskiego zaowocowały również inną inspiracją: czas ruszyć na szersze wody, na Bałtyk. W 2005 roku kupił w Szwecji 30-letni jacht typu Albin Vega o nazwie „Lotta” i w charakterze debiutującego na morzu załoganta został tym jachtem dostarczony przez trzech  doświadczonych kolegów z Lysekil w Kattegacie do Górek Zachodnich. Już miesiąc później ruszył w pierwszy własny rejs na Bornholm i do Szwecji, w towarzystwie Agaty i Krzyśka,  którzy z pokorą przyjęli fakt, że obowiązkowe coroczne żeglowanie z ojcem, będzie się teraz odbywać na Bałtyku.  Obecnie, po latach,  najczęściej żegluje jednak samotnie, licząc że wkrótce żeglowaniem zarazi wnuki.

W ciągu ostatnich 13-tu sezonów odwiedził „Lottą” setki bałtyckich przystani w Szwecji, Danii, Niemczech i Polsce, a  nawet w Królewcu. Owocem jego licznych rejsów stał się wydany w 2015 roku przewodnik po wodach południowej Szwecji, a ostatnio także przewodnik po polskim wybrzeżu Bałtyku (ukaże się marcu). Bałtyckim doświadczeniem dzieli się również w „Żaglach” oraz na prowadzonej przez siebie stronie www.albinvega.pl. Jest doktorem habilitowanym fizyki, pracuje na Uniwersytecie Warszawskim.

 

Rada Armatorska

Komentarze