Kim jest Żeglarz Roku? – analiza porównawcza

0
703

Za zgodą Jerzego Kulińskiego  www.kulinski.navsim.pl

Dziś zapowiadam news analityczno-porównawczy Tomasza Piaseckiego. Przedmoiotem jest analiza konstrukcji cepa, czyli urządzenia ogólnie ocenianego jako mało skomplikowanego. A więc Tomasz analizuje istotę porównań i ocren. W nauce (tej prawdziwej) przyjęto, że można porównywać tylko rzeczy czy zjawiska porównywalne. Można porównywać urodę Zoski Loren i Giny Lollobrygidy, wdzięk Ingrid Bergman i Brigitte Bardot, aktorstwo Jennifer Lopez i Vanessy Redgrave lub Sandry Bullock, przenikliwość polityczną Jerzego Zelnika i Katarzyny Łaniewskiej, malarstwo Matejki i Kossaka lub Nikifora i Kantora, muzykę Mozarta i Bethovena, pisarstwo Sienkiewicza i Kraszewskiego, psychopatię Stalina i Hitlera (pardon) …. nawet ….psa z kotem (ryzykowne).

Trudno jednak o racjonalny werdykt porównania wspomnianego wyżej Matejki z Kraszewskim, chyba że sprowadzimy problem do … historycznych przesłań ich twórczości. No właśnie i wtedy znowu pojawia się królowa racjonalności – matematyka, a ściślej – arytmetyka. Aby dodać, odjąc lub porównać wartości dwóch lub więcej ułamków zwykłych – koniecznym jest znalezienie współnego mianownika. Nikt nikomu (na razie!) nie zabrania nagradzania. Nawet SSI wręczył swoim 4 Filarom honorowe kubki.
W naszych konkursach i plebiscytach żeglarskich znalezienie wspólnego mianownika w celu ustalenia wielkości dokonania NIE JEST MOŻLIWE. Howgh !

Czyli pozostaje nam tylko proponowanie rozwiązania kompromisowego – tzn. podziału na kategorie. Uważam także że dzielić się możemy elegancko.

Nie wychodzac przed sugestie Autora – chciałbym zwrócić uwagę, że już od lat w tej dziedzinie funkcjonuje i sprawdza się rozwiązanie modelowe. Nie ma co odkrywać Ameryki. Jest nim doroczna Nagroda miesięcznika „ŻAGLE” – wręczana podczas gali „Rejsu Roku” w Dworze Artusa. Formuła Nagrody jest tak prosta jak konstrukcja cepa, od którego ten wstęp zacząłem. Jest to nagroda dla żeglarzy-przyjemniaczków, żeglujących „na swoim i za swoje” małymi łódkami po morzach i ocanach. Koniec kropka.

Czyli wzór jest, ale jak znam życie – niewykonalne. Każdy koń i tak pociągnie w swoją stronę. Oczywiście bezinteresownie :-)))
Żyjcie wiecznie !
Don Jorge
————————————————————-

Drogi Jerzy,

Ja tymczasem w innej sprawie, a nawet może troszkę pro publico bono.
Przysłuchuję się dyskusjom związanym z głosowaniem na Żeglarza Roku. Pomijam fakt, że tzw. „żeglarzy roku” jest kilku, bo różne organizacje mają swoich żeglarzy roku. Od szeregu lat, w lutym, mam przyjemność i zaszczyt uczestniczyć w fetowaniu żeglarza roku, organizowanym przez Fundację Szkoły Pod Żaglami, stworzoną przez jednego naszych najwybitniejszych żeglarzy Kapitana Krzysztofa Baranowskiego.

Przeglądając listę kandydatów do tytułu mam kłopot z wyborem „żeglarza roku” ponieważ nie potrafię wyważyć które osiągnięcie jest lepsze, a które mniej. Mówiąc innymi słowy – uważam, że niezbędna jest czytelna klasyfikacja czy kategoryzacja dokonań, grupującą kandydatów do tego zaszczytnego wyróżnienia w sposób zapewniający porównywalność nagradzanego wyczynu.
Od razu objaśniam: moim zdaniem obecny stan rzeczy jest kompletnie bezsensowny, kiedy mam wybierać kandydata do tytułu – między sportowcem klasy olimpijskiej, zawodowym żeglarzem startującym w sponsorowanym wyczynie, zawodowym kapitanem prowadzącym przedsiębiorstwo usługowe, a normalnym amatorem, który na własnej żaglówce gdzieś tam sobie ciekawie popłynie podczas urlopu.

No bo wiadomo – medal to medal, więc tytuł się niby należy i nie ma o czym gadać, gdyby nie pewne „ale”, jakich nie sposób pominąć.

Kłopot- jeżeli sprawę traktować serio – polega na tym, że organizatorzy żądają aby głosujący porównywali rzeczy nieporównywalne, kiedy podczas plebiscytu pytają wprost: szanowny czytelniku, powiedz co jest lepsze i kogo mamy uhonorować: jamnika czy lokomotywę ?

Mówiąc poważnie – czy ktokolwiek jest w stanie powiedzieć, kto jest lepszy – medalista olimpijski niż człowiek, który żegluje z załogą w piekielnie trudnych i nie zawsze przewidywalnych warunkach mórz polarnych ?

A nawet jeśli medalista – to tylko złoto, czy brąz też może być ? A co z mistrzostwami krajowymi, Europy, świata ?
Podobnie – jaki rejs należy, bezstronnie rzecz biorąc, wyróżnić: sponsorowany przez firmę, która zawsze jest potężna w porównaniu do prywatnego człowieka, czy rejs sfinansowany z własnych oszczędności ?

Jaka ma być skala wyczynu, aby był godny tytułu – wystarczy „tylko” Bałtyk, minimum Morze Północne, czy raczej lepiej byłoby od razu dookoła globusa ?

Nie ma żadnego wspólnego mianownika między olimpijskim wyczynem uwieńczonym medalem i hymnem na podium, zawodowym żeglarzem, korzystającym z klubowego sprzętu nabytego za publiczne pieniądze – a amatorem, nawet bardzo doświadczonym i mającym prestiżowe certyfikaty kwalifikacji, który za własne pieniądze przygotowuje swoją własną łódkę na urlop, czy na sezon.
Porównywanie firmy, która wozi ludzi w rejsy oceaniczne – z człowiekiem, który dopłynie szczęśliwie na swojej łódce gdzieś, choćby nawet tylko w pół drogi, bo coś mu nawaliło – jest całkowicie pozbawione proporcji, a zatem sensu.

Dla firmy – koszt żeglowania należy do bieżących kosztów działalności i nie ma co dopatrywać się w tym jakiejkolwiek krytyki, natomiast dla właściciela łódki – są to pieniądze wydane z własnej kieszeni, za to zawsze kosztem wyrzeczenia się czegoś innego.
Aby nie przedłużać tej bardzo skrótowej przecież listy oczywistych stwierdzeń i obiektywnych faktów – przedstawiam propozycję do dyskusji i zastanowienia Szanownym Jurorom i właściwym Kapitułom.

Może należałoby rozważyć celowość rozdzielenia osiągnięć nagradzanych tytułem Żeglarza Roku na następujące grupy:
– wyczyn w sporcie kwalifikowanym;
– wyczyn przedsiębiorstw żeglarskich;
– wyczyn w turystycznym żeglarstwie klubowym;
– wyczyn w turystycznym żeglarstwie amatorskim;
– wyczyn żeglarzy niepełnosprawnych.

Podział jest prosty i czytelny, a w sporcie jest normą od zawsze, ponieważ porównuje się rzeczy porównywalne.
W lekkiej atletyce – biegacze nie walczą ze szpadzistami, ale biegną waz z kolegami na jednej bieżni. W sporcie samochodowym – bolidy torowe nie startują w Rajdzie Dakar, ale ścigają się na torze.

Nie umiem pojąć, czemu dobry żeglarz, który ma swoją skromną żaglówkę, ma być z definicji dyskwalifikowany tylko dlatego, że jego kolega dysponuje milionowym jachtem, dzięki hojności sponsora.

Opisany podział na grupy czy kategorie powoduje, że nagrody są właściwie zaadresowane – jeżeli ktoś zdobywa medal olimpijski, funduje (sobie albo komuś) jacht, który wygrywa regaty Solo Alone czy Vendee Globe – ten walczy o tytuł w grupie kwalifikowanego sportu wyczynowego.

Podobnie – firma, która organizuje trudne rejsy, albo klub który przeprowadzi ważne wydarzenie żeglarskie – mają szanse na uhonorowanie wśród podobnych sobie, tak jak amator żeglujący na własnej łódce będzie konkurował z takimi samymi, jak on, zamiast starać się bezskutecznie dorównać, sponsorowanemu przez potężną firmę czy jeszcze lepiej syndykat, rejsowi.
No, a kolejność, w jakiej wymieniłem kategorie nie ma żadnego znaczenia, bo naturalnie – może być pięciu żeglarzy roku, a każdy będzie tryumfował w swojej kategorii.

Żyj wiecznie !

Tomasz Piasecki

Komentarze