Witam i pozdrawiam z Barcelony po dłuższym okresie milczenia. W maju żeglowałem na J 70, małym wspaniałym jachcie, który zaskoczył mnie w każdym aspekcie. Pit Finis, z którym ścigałem się w ostatnich latach na 53 stopowym ,,Dralionie ‘’ kupił właśnie taką małą ,,zabawkę’’. Nasze pierwsze regaty w Langenargen na jeziorze Bodeńskim po zaledwie dwóch dniach treningowych ukończyliśmy na doskonałym 3 miejscu a kilka dni temu na solidnej 9 pozycji zakończyliśmy rywalizację na dobrze obsadzonych regatach Kieler Woche. Pit, który ma 63 lata steruje coraz lepiej i przyzwyczaja się do rumpla i przedłużacza oraz małych wymiarów tej żaglówki. Ja robię taktykę, trymuję grota i foka oraz ,,pilnuję’’ szybkości, która jest ogólnie bardzo dobra. Największe problemy mały w ,,ciasnych’’ sytuacjach i manewrach wykonywanych przy sporym wietrze i fali. Wynikają one jeszcze z małego doświadczenia ,,bossa’’, który robi szybko duże postępy.W tym sezonie mamy zaplanowane jeszcze 3 starty włącznie z Mistrzostwami Europy w Monaco.
A w Barcelonie zaczynają się Mistrzostwa świata ORC, które zgromadziły na starcie ok. 120 jachtów. Ja wystartuję tu w holenderskim teamie Bach Yachting Racing Team na wyczarterowanym duńskim jachcie Ker 11,3. Jest to ponad 10 letni jacht, na którym postaramy się tu ,,coś ugrać’’. Nie będzie łatwo, bo nasza średnia grupa jest najliczniejsza – 38 jachtów i najsilniejsza zarazem, bo startują w niej doświadczeni i utytułowani hiszpańscy i włoscy żeglarze. Robię taktykę a steruje mój kolega Nick Boll, załogę tworzą żeglarze z którymi ścigałem się na Karaibach. Dwa dni treningowe pozwoliły nam poznać jacht i dokonać pewnych zmian w trymie, które powinny poprawić jego ,,performance’’ na słabym wietrze.
Dziś pierwszy próbny wyścig, po którym będziemy już więcej wiedzieć. Będzie gorąco
Dzień 1 (wyścig próbny)
Ten wyścig rozegrany przy wietrze o sile 6-9 węzłów pokazał wyraznie nasze miejsce w szeregu. Będzie to bardzo trudna konfrontacja z nowszymi konstrukcjami takimi jak Swan 42 i XP 44i X 41.
Nasz jacht ma znacznie gorszy przelicznik w porównaniu z rzeczywista prędkością na wodzie. Mimo to będziemy tu starać się żeglować jak najlepiej i zobaczymy jak ,,wysoko” dojdziemy.
Dzień 2
Wczoraj rozegraliśmy 2 wyścigi, pierwszy przy bardzo słabym wietrze a drugi już przy budującej się szybko bryzie w którym siła wiatru dochodziła nawet do 15 węzłów.
Nie zniosłem najlepiej ponad trzy godzinnego oczekiwania na wiatr na wodzie przy bardzo wysokich temperaturach i bardzo ,,ostrym’’ słońcu, tym bardziej, że już rano nie czułem się najlepiej. Chowałem się pod pokładem ale tam było też jak w saunie a picie dużej ilości wody nie polepszyło mojego samopoczucia. To na pewno miało duży wpływ na przebieg pierwszego wyścigu, w którym pożeglowaliśmy nie najlepiej. Faktem jest, że szybkość naszego jachtu niestety nie jest najlepsza co oznacza, że w tak dużej flocie nie można płynąć tam gdzie by się chciało, tylko trzeba szukać czystego wiatru. To prowadzi do znacznej straty dystansu szczególnie jeżeli tylko jedna strona trasy jest korzystna. A tak było wczoraj. Zajęliśmy w nim dopiero 21 miejsce co jest zdecydowanie poniżej naszych oczekiwań. Za to drugi wyścig był znacznie lepszy, mogę powiedzieć, że prawie perfekcyjny co wystarczyło niestety na 8 miejsce. Większe i szybsze jachty takie jak XP 44, Swan 42 i First 41 bardzo utrudniają nam ,,życie’’ na trasie. Podejrzewam, że więcej nie uda nam się tu ugrać, ale czas pokaże. Dziś kolejny długi dzień w biurze, czuję się lepiej, a to jest bardzo ważne.
Dzień 3
W pierwszym wyścigu po doskonałym starcie i realnej szansie na dobrą pozycję na górnym znaku musieliśmy wycofać się, bo urwał się blok z ,,wózkiem” od szotow foka. Awarii tej nie mogliśmy naprawić i jak najszybciej popłynelismy do portu, gdzie kupiliśmy ,,kulki” do wózka i śruby koniecznie do jej usunięcia. Wygraliśmy wyścig z czasem i zdążyliśmy na start do drugiego wyścigu, który pożeglowśmy poprawnie i zajęliśmy 10 miejsce. Wszystko wskazuje na to, że to jest nasz max. co możemy tu zrobić. Jutro długi 100 milowy wyścig i tam poszukamy naszego szczęścia
Dzień 4
Długi wyścig tzw. Offshore o długości ok. 65 mil morskich wystartował z jednodniowym opóźnieniem. W takich wyścigach strategia adekwatna do prognozy pogody ma bardzo duże znaczenie na jego przebieg. Trasa z pozoru była banalnie prosta, bo nie było na żadnych wysp, mielizn czy skał do ominięcia, mieliśmy tylko jeden znak do okrążenia co przy istniejącym kierunku wiatru było ponad 30 milową halsówką i kursem z wiatrem.
Na długich halsach było wyraźnie widać różnice w szybkości i wysokości żeglugi naszego jachtu, który przed samymi regatami został zoptymalizowany. Niestety zmiany te wpłynęły niekorzystnie na prędkość jachtu, który po prostu po włożeniu ponad 200 kg ołowiu w tylnej części kadłuba jest za ciężki i zanurza się za mocno w wodzie.
Bez szybkości trudno jest realizować założenia taktyczne i zrobić dobry wynik, szczególnie w tak licznej i wyrównanej flocie. Do mety dopłynęliśmy na 17 miejscu, zmęczeni i sfrustrowani.
Najważniejsze, że regaty te już powoli kończą się… dzis ostatni wyścig up and down.
Do Polski wracam tylko na 1 dzień, a w poniedziałek będę już w Porto Ercole testował Melgesa 32 z nowym właścicielem. Jeżeli wszystko ,,zagra” to rozpoczniemy startami w grudniu na Florydzie.
Regaty zakończyliśmy solidnym jak na możliwości naszego jachtu 10 miejscu w ostatnim wyścig i 17 w klasyfikacji generalnej. Jest to wynik znacznie poniżej naszych oczekiwań , ale tak to jest w sporcie. Do regat mistrzowskich trzeba być bardzo dobrze przygotowanym aby walczyć o czołowe miejsca a w tym projekcie niestety nie odrobiono ,,prac domowych”.
fot. Maria Muina/RCNB http://www.barcelonaorcworlds2015.com
Pozdrawiam serdecznie
Karol Jabłoński