Za zgoda: www.kulinski.navsim.pl/
Z Wojtkiem Skórą spotkaliśmy się na BOATSHOW. Zacznę od tego, że obdarowany zostałem miniaturką „złotej blachy PTTK” („dużą blachą” odznaczono mnie w latach 70-tych). Jeszcze raz dziękuję. I tak od słowa doszlismy do żeglowaniu po ukraińskich wodach. Relacje z ukraińskiej wyprawy były już prezentowane np. newsachhttp://kulinski.navsim.pl/art.php?id=1805&page=0 oraz http://kulinski.navsim.pl/art.php?id=1821&page=0 , na fotografiach rozpoznaję także Ewę Dziduszko i Waldemara Ufnalskiego. Dziś nieco o praktycznych aspektach takiej eskapady. Mnie oczywiście korci, aby zasugerować Wam także porównawcze lektury newsów traktujących o trawersowaniu kontynentu Europy z Bałtyku na Morze Śródziemne – rzekami i kanałami Niemiec i Francji. Inny świat.
Żyjcie wiecznie !
Don Jorge
_______________________
Rejs o którym chce opowiedzieć odbył po Dnieprze, od Sławutycz, najdalszym na północ miejscu Ukrainy gdzie można bezpiecznie zrzucić łodzie na wodę i rozpocząć rejs, do Chersonia leżącego przy ujściu Dniepru do Morza Czarnego. Miejsca spoczynku i wiecznej wachty gen. M. Zaruskiego prekursora polskiego żeglarstwa morskiego, taternictwa, ratownictwa górskiego i skautingu, pamięci którego ten rejs został poświęcony.
Sześć łodzi mieczowych, w tym jedna ukraińska „Jehora Savina”, która przyjechała z Chersonia, o długości od 6,3–7,8 m, sześć załóg, sześciu sterników, różne doświadczenie i temperamenty, inna umiejętność współdziałania i współpracy, ale też inne oczekiwania.
Dniepr zawsze kojarzył mi się z ogromem. Wszystkiego. Wody, zalewów, otwartych przestrzeni, a przede wszystkim dystansu.
Od samego początku rejsu musieliśmy przestawić się na inne widzenie odległości, inną jego ocenę i przyzwyczaić się do prawidłowego postrzeganie bezkresu wody i ziemi, gdzie bardzo często chmury z wodą lub ziemią stykały się ze sobą na horyzoncie cieniutką kreseczką.
Rejs o którym chce opowiedzieć odbył po Dnieprze, od Sławutycz, najdalszym na północ miejscu Ukrainy gdzie można bezpiecznie zrzucić łodzie na wodę i rozpocząć rejs, do Chersonia leżącego przy ujściu Dniepru do Morza Czarnego. Miejsca spoczynku i wiecznej wachty gen. M. Zaruskiego prekursora polskiego żeglarstwa morskiego, taternictwa, ratownictwa górskiego i skautingu, pamięci którego ten rejs został poświęcony.
Sześć łodzi mieczowych, w tym jedna ukraińska „Jehora Savina”, która przyjechała z Chersonia, o długości od 6,3–7,8 m, sześć załóg, sześciu sterników, różne doświadczenie i temperamenty, inna umiejętność współdziałania i współpracy, ale też inne oczekiwania.
Dniepr zawsze kojarzył mi się z ogromem. Wszystkiego. Wody, zalewów, otwartych przestrzeni, a przede wszystkim dystansu.
Od samego początku rejsu musieliśmy przestawić się na inne widzenie odległości, inną jego ocenę i przyzwyczaić się do prawidłowego postrzeganie bezkresu wody i ziemi, gdzie bardzo często chmury z wodą lub ziemią stykały się ze sobą na horyzoncie cieniutką kreseczką.
Sign in
Witamy! Zaloguj się na swoje konto
Forgot your password? Get help
Password recovery
Odzyskaj swoje hasło
Hasło zostanie wysłane e-mailem.