Gdzie jest puchar? – „Zaginione” trofeum od Andersa

0
442

Listy wysyłane do instytucji pozostają bez odpowiedzi. „Tak rok mija, ja niczyja…” – parafrazując słowa znanej anegdoty.

Zawsze jest jakiś początek, tak jest i w tej historii. Początek znajduje się w Instytucie Polskim i Muzeum im. gen. Sikorskiego w Londynie, przy Princess Gate w dzielnicy Kennsington. Ta szacowna instytucja gromadzi setki, jeśli nie tysiące dokumentów związanych z historią Polski, a w szczególności historią Polski na uchodźstwie. Właśnie w tym miejscu, Tomasz Mazur z portalu żeglarskiego „pogoria.org” oraz członek Yacht Klubu Polskiego w Londynie, odnalazł dokument z 1944 roku, wskazujący na istnienie już w tamtym czasie polskich klubów związanych z żeglarstwem. Tomek od lat szuka dowodów, które by dokumentowały historię Polskiego żeglarstwa. Wtedy znalazł list, w którym Prezes Klubu Morskiego w Londynie A. Cienciała, dziękuje Prezydentowi RP za przybycie na uroczystość klubową. – Nasze przypuszczenia się potwierdzały – pisał na portalu żeglarskim Jerzy Knabe, Komandor YKP w Londynie.

– Mamy namacalne potwierdzenie poprzednich pogłosek – konkludował Komandor Knabe.

Pierwsze koty za płoty

To odkrycie napełniło Tomka Mazura optymizmem. Z nowym zapałem kontynuował poszukiwania, aż któregoś dnia z dumą wszedł do siedziby Yacht Klubu Polskiego i położył przed Jerzym Knabe wydawnictwo, które wprawiło tego ostatniego w osłupienie: „Żeglarstwo w Harcerstwie w Wielkiej Brytanii” autorstwa Kazimierza Golińskiego.

– Widok opadającej szczęki Jerzego Knabe jest naprawdę bezcenny – wspomina tamtą chwilę Tomek.
Najjaśniej pod latarnią – książka „czekała” na Tomka Mazura w księgarni w Polskim Ośrodku Społeczno Kulturalnym na Hammersmith. Była tym większym zaskoczeniem, że okazało się, że dwie duże polskie organizacje działały obok siebie przez kilkadziesiąt lat, zupełnie o sobie nie wiedząc. – Nasz klub londyński przez lata nie ukrywał się ze swoją działalnością. Zajmował się nie tylko swoimi żeglarskimi sprawami, ale brał również udział w życiu publicznym – opisuje swoją konsternację Komandor YKP w Londynie. – Siedem lat istnienia w piwnicznej izbie „Ogniska Polskiego”, organizowane przez klub liczne imprezy kulturalne, rejs World Polonia Sailing Jamboree 1991 do niepodległej Polski, organizacja żeglarskiego Memoriału Sikorskiego w Gibraltarze w roku 1993, współudział w wyprawieniu londyńskich harcerzy „Do Źródła”  na ORP ISKRA w roku 2003…  – wylicza Knabe.

Jak to było możliwe, że do tej pory nawet o sobie nie wiedzieli???

Pytanie pozostało na razie bez odpowiedzi. Jednak za sprawą Jerzego Knabe oraz Tomasza Mazura, doszło do pierwszego, „bliskiego spotkania trzeciego stopnia”, z harcerzami – żeglarzami. Po wymianie korespondencji, dnia 31.05.2010, w POSK-u w Londynie, spotkali się w końcu „po latach”: Izabela Czerniajew-Rudnicka, Andrzej Czerniajew – uczestnicy wypraw starszo-harcerskich „Polesie” i „Bałtyk”.
Jerzy Knabe – Komandor YKP Londyn oraz Tomasz Mazur – dziennikarz portalu żeglarskiego „pogoria.org”.

Doszło wtedy do kolejnego „odkrycia” – okazało się, że jedną z szaf w biurach polskich harcerzy, wypełniają nietypowe pamiątki… puchar gen. Władysława Andersa oraz puchar SPK (Stowarzyszenia Polskich Kombatantów).
Żeglarzom dosłownie zaświeciły się oczy na widok cennych pamiątek historii polskiej obecności na wodach śródlądowych, morzach i oceanach.

Mocne postanowienia

Wszyscy uczestniczący w spotkaniu, byli przekonani o tym, że tradycję należy kontynuować. Tym bardziej, że puchar Generała Andersa był przechodni. „Był” – wtedy, gdy organizowano jeszcze regaty, w których można było oba puchary wygrać. Jak bardzo popularne było to wydarzenie, może świadczyć ilość osób biorących co roku udział w rejsach. Były to często dwa – trzy turnusy, pływające na kilku łódkach.
Po kilkudziesięciu latach, puchar Generała Andersa, nabrał jeszcze innego wymiaru – dziedzictwa narodowego. Rozumieli to wszyscy, którzy uczestniczyli w spotkaniu. Powstała też wtedy myśl, żeby reaktywować regaty. Puchar generała, ze względu na wartość historyczną, należałoby przekazać do muzeum morskiego, a jego duplikat mógłby dalej być przechodnią nagrodą w regatach.

Dziennikarze i członkowie Yacht Klubu mają już doświadczenie w organizacji międzynarodowych regat, także taki scenariusz wydawał im się naturalny.

Zmarła niedawno żona generała, Irena Anders, w jednym ze swoich ostatnich wywiadów, mówiła –
Nawet nie wiecie jak bardzo Generał was, młodych kochał. Był to cudowny człowiek – wspominała. W „Żeglarstwie w Harcerstwie w Wielkiej Brytanii”, możemy zobaczyć fotokopie oryginalnych listów pomiędzy Biurem Osobistym Generała Andersa a Harcerzami, w których wymieniali uprzejmości, a Władysław Anders dziękował za zaproszenie na regaty i chwalił organizatorów za wspaniały pomysł.

Wydawało się, że wszyscy powinni być pomysłem zainteresowani. Z dwóch opcji – puchar cały czas w szafie oraz puchar, jako „żywy pomnik” generała i polskiego żeglarstwa z tradycjami – ta ostatnia wydawała się oczywista.

Rozpoczęła się długa, trwająca prawie rok, korespondencja pomiędzy Yacht Klubem i Harcerzami. Chociaż słowo „korespondencja” jest zwykłym nadużyciem, bo jak nazwać listy bez odpowiedzi ze strony londyńskich harcerzy?

Wyszło jak zwykle

– Szanowny Panie. Jesteśmy polskim klubem żeglarskim działającym w Londynie od roku 1982 – pisał w marcu 2010 roku Jerzy Knabe, do Stanisława Odrowąż-Pieniążka, Naczelnego Kierownika Starszego Harcerstwa ZHP w Londynie. – Początkowo pod nazwą Polski Yacht Club London a od roku 1999 jako Yacht Klub Polski Londyn, stowarzyszony w Yacht Klubie Polski założonym w roku 1924. Yacht Klub Polski składa się obecnie z kilkunastu klubów w kraju i za granicą – tłumaczył w liście do przedstawiciela harcerzy.

Szef polskiego Yacht Klubu zaproponował wówczas nawiązanie kontaktu „chociażby tylko ze względów kurtuazyjnych”. Zaznaczał przy tym, że działalność ZHP w dziedzinie żeglarskiej jest integralną częścią Historii Żeglarstwa Polskiego. – Jestem autorem publikowanego już opracowania historycznego na temat Polaków żeglujących poza krajem po II Wojnie Światowej – pisał w swoim pierwszym liście Knabe. – Niestety (…) nie było w nim żadnej wzmianki o żeglujących w Wielkiej Brytanii harcerzach… Te braki domagają się uzupełnienia – kontynuował.

Wydawać by się mogło, że harcerze będą zainteresowani tym, aby ich tak ważna działalność nie popadła w zapomnienie. Tak, „wydawać by się mogło” to dobre sformułowanie. Tym bardziej, że pierwsza korespondencja mailowo-listowa, spotkała się z chłodną, niemniej jednak, odpowiedzią.
Członkowie klubu oraz dziennikarze portalu „pogoria.org” nie osiedli na laurach i zajęli się poszukiwaniami uczestników wspomnianych już wodnych wypraw. Doszło do opisanego już spotkania, po którym Jerzy Knabe, Komandor YKP, próbował dalej – Nawiązane już zostały pierwsze kontakty pomiędzy YKP Londyn oraz autorami i uczestnikami starszoharcerskiej działalności żeglarskiej w latach powojennych – zaczynał ponownie list Jerzy Knabe. Tym razem również harcerze jeszcze odpowiedzieli, ale „przesunęli” termin dalszych kontaktów na bliżej nieokreślony termin „po lipcu”.

Kolejna korespondencja z września zeszłego roku: – Po wymianie maili w lipcu br. zostało między nami uzgodnione, że wrócimy do tematu po powrocie działaczy ZHPdpk z obchodów stulecia mających miejsce w Polsce na przełomie lipca i sierpnia b.r. – pisał ponownie Jerzy Knabe. Wtedy też dosyć precyzyjnie zaznaczył, jakie plany chce YKP chce przedsięwziąć razem z ZHP:

1. Upowszechnienie w Polsce i na świecie oraz utrwalenie dotychczasowych źródeł historii działań żeglarskich ZHP w Wielkiej Brytanii w dekadach powojennych. Umożliwienie dalszych prac nad dokumentacją i opracowaniami tej historii będącej integralną częścią historii żeglarstwa polskiego.

2. Wykorzystanie Pucharu ufundowanego przez Generała Andersa celem dalszej promocji działalności harcerskiej i żeglarskiej; np. w formie organizacji dorocznych regat o ten Puchar.

3. Rozpatrzenie możliwości i warunków włączenia szkolenia i uprawiania żeglarstwa w bieżący program i profil działalności ZHPdpk przy współpracy z Yacht Klubem Polski.

Ten i kolejny list z października 2010 roku, pozostały bez odpowiedzi. Harcerze pojechali na obchody 100-lecia ZHP latem zeszłego roku i chyba już do Londynu nie wrócili, bo odpowiedzi żadnej i znikąd. Naszej redakcji również, pomimo wielu telefonów, nie udało się nawiązać  kontaktu.

Komentarz zbędny, ale…

Czyżby kolejny raz zabrakło dobrej woli? Czyżby po raz kolejny, kolejna (sic!) polonijna organizacja, próbowała „zagarnąć” fragment historii Polski i równocześnie fragment narodowego dziedzictwa, do którego bez wątpienia zalicza się zarówno puchar jak i Historia Polskiego Żeglarstwa za granicą?

Jest szansa, żeby dwie, jedne z największych, a razem zapewne największe, organizacje żeglarskie – YKP oraz ZHPdkp – połączyły swoje siły i przyczyniły się do reaktywacji regat. Nie trzeba chyba dodawać, że byłby to największy hołd oddany Generałowi Andersowi. Nie trzeba również dodawać, jakie znaczenie mają również takie regaty jak i ogólnie pojęte żeglarstwo w wychowaniu młodzieży.

Polska bandera odrodziła się wraz z II Rzeczpospolitą, trudno nie docenić jej wkładu w promocji Polski zarówno w okresie międzywojennym jak i po II Wojnie Światowej. Nie na próżno, właśnie polski żaglowiec „Fryderyk Chopin”, w zeszłym roku był ambasadorem Polski w kilkudziesięciu portach europejskich, biorąc udział w największej do tej pory i najdroższej akcji promującej nasz kraj.

Nie odrzucajmy naszej historii i spuścizny – NASZEJ WSPÓLNEJ – Polskiej.

Jerzy Knabe – Urodzony w 1933 roku, jeden z najbardziej znanych polskich żeglarzy. Komandor Yacht Klubu Polski w Londynie. Organizator „Memoriału Sikorskiego” w Gibraltarze w 50-tą rocznicę katastrofy, w której zginął generał. Uczestnik sześcioletniej wyprawy okołoziemskiej na pokładzie jachtu „Bona Terra”. Założyciel „Mesy Kaprów Polskich” części „Hermandad de la Costa” – prestiżowego międzynarodowego Bractwa Wybrzeża. Uczestnik wypraw naukowych na pokładach jachtów „Dar Opola” oraz „Śmiały” – podczas jednej z takich wypraw jacht „Śmiały” zawinął do Rio de Janeiro, jako pierwsza jednostka pływająca pod polską banderą. Współpracował bądź współpracuje z BBC, TVP oraz redakcjami gazet o tematyce żeglarskiej w Polsce i za granicą.

Historia Polskiej, odrodzonej żeglugi:
Dla wszystkich interesujących się historią polski od 1918 roku, jest oczywiste jak ważne było zaraz po odzyskaniu niepodległości, żeby Polska zaznaczyła swoja obecność na morzu. Po stu latach, kiedy Polska nie istniała jako państwo, było to bardzo trudne, jednocześnie bardzo ważne przedsięwzięcie. Polska bandera w portach całego świata, obwieszczała, że znowu istnieje nowe, młode, a zarazem dumne Państwo Polskie. Pierwszym statkiem, który „wziął” na siebie to odpowiedzialne zadanie, był trzymasztowy bark, polski żaglowiec szkolny „Lwów” – pierwsza jednostka, na której wzniesiona została polska bandera Odrodzonej Polski. „Lwów” pływał po morzach i oceanach, jako pierwszy polski statek przekroczył równik. Kiedy pojawiał się w portach na świecie, wzbudzał ogromne zainteresowanie wzbudzając furorę zarówno swoją sylwetką jak i wyglądem załogi. Ze względu na to, że statek musiał zarobić na swoje utrzymanie, trasy rejsów szkoleniowych wyznaczały zazwyczaj szlaki handlowe. „Lwów” zabierał w swoich ładowniach towary odbierane przez kontrahentów na całym świecie. Kapitanem „Lwowa” był m.in. słynny Mamert Stankiewicz, pochowany w Hartlepool w Wielkiej Brytanii.

 

Autor: Piotr Dobroniak Źródło: elondyn.co.uk

Komentarze