Mamy najliczniejszą w Europie populację bocianów – większość ich gniazd mieści się dzisiaj nie na chałupach czy stodołach, a na słupach trakcji elektrycznej. Bodajże największe niespodzianki sprawiają przyrodnikom i ornitologom „dzikie” kaczki krzyżówki, które na stałe wprowadziły się np. nie tylko na Rusałkę, ale i na baseny przeciwpożarowe czy inne miejskie sadzawki i fontanny. Niewątpliwie najbardziej oryginalną jest kaczka krzyżówka od siedmiu lat(!) regularnie i skutecznie gniazdująca na jednym z pokładów rufowych …statku-restauracji „Ładoga”, cumującego przy Wałach Chrobrego. Kacza mama cierpliwie znosi bliską obecność gości – większość zresztą przechodzi obok i jej nie zauważa, tak dobrze się kamufluje – by w końcu podprowadzić pisklęta tuż po wykluciu do burty statku, skąd bezpiecznie skaczą do wody i już nigdy nie wracają do gniazda. Tylko mama wraca za rok, by wyprowadzić kolejne potomstwo. Może to wszystko dobrze świadczy o nas, mieszkańcach miast i „sąsiadów” płochliwych kiedyś ptaków?
Dodam, że podobnie robią kaczki krzyżówki w bardziej naturalnym otoczeniu, gdy np. gniazdują w opuszczonych dziuplach drzew, wysoko nad wodą, skąd pisklęta też wyskakują na ziemię bądź bezpośrednio do wody. Dla odmiany w Świnoujściu zaskoczeniem dla pasażerów promów – „karsiborów” – są przyklejone w zakamarkach nadbudówek gniazda jaskółek. Rodzice i pisklęta wożą się tak przez Świnę – tam i z powrotem – przez dobrych kilka tygodni…
Tekst i zdjęcia: Wiesław Seidler
466_