„Fryderyk Chopin” – dobrze sprzedany, chociaż w areszcie!

0
458

Była to w ostatnich latach swoista czarna seria wypadków trzech żaglowców szkolnych zbudowanych w Polsce. Najpierw u wybrzeży Brazylii zatonęła „Concordia” Kanadyjskiej Szkoły Pod Żaglami,  potem na Bałtyku straciła maszty „Pogoria”, a na Atlantyku w podobny sposób stracił bukszpryt i oba maszty „Fryderyk Chopin”.

Na szczęście w żadnej z tych  katastrof nikt poważnie nie ucierpiał, ale „Concordia” została bezpowrotnie stracona, natomiast „Pogoria”, po remoncie, wróciła już do służby na morzach. Bardziej złożona w skutkach okazała się awaria „F. Chopina”, relacjonowana zresztą szeroko w mediach i znana w żeglarskim środowisku. Przypomnę tylko, że żaglowiec po awarii w październiku ub. roku został odholowany przez rybacki trawler do angielskiego portu Falmouth w Kornwalii, gdzie praktycznie przeszedł już kompletny remont, ale gdzie pozostaje nadal – od ponad 200 dni – w areszcie, nałożonym za nieuregulowanie płatności za holowanie. Równocześnie przed Izbą Morską w Szczecinie, aktualnym porcie macierzystym żaglowca, toczy się postępowanie wyjaśniające w sprawie katastrofy. Dodam jeszcze, że „F. Chopin” od zwodowania w 1992 r. do dzisiaj miał stale kłopoty finansowe, zmienił port macierzysty z początkowego Gdańska na Szczecin, i trzy razy zmieniał właściciela i armatora, którym w ostatnich latach była niepubliczna Europejska Wyższa Szkoła Prawa i Administracji w Warszawie. Pomimo tych problemów żaglowiec ma w dorobku szereg ciekawych rejsów, w tym sporo transatlantyckich, głównie na Karaiby, a także wokół Ameryki Południowej. Pływał m.in. pod auspicjami kanadyjskiej i polskiej Szkoły Pod Żaglami Krzysztofa Baranowskiego, uczestniczył w międzynarodowych regatach i zlotach żaglowców, w tym m.in. z reprezentacją Szczecina, itp. Swego czasu prowadzona była nawet akcja wykupienia żaglowca przez Szczecin, czemu jednak sprzeciwili się rajcowie miasta.

Niedawno, po przegranym przez armatora „F. Chopina” konkursie ofert na czarter żaglowca, z  udziałem w The Tall Ships Races’2011 z młodzieżową reprezentacją Szczecina – wygranym przez „Dar Młodzieży”, obiegła media informacja o planach zmiany portu macierzystego „F. Chopina”, tymczasem stało się co innego… Otóż bez większego rozgłosu, kilka dni temu – a dokładnie 15 bm. – pozostający w areszcie w Falmouth piękny i jedyny w polskiej flocie żaglowców bryg został sprzedany! Kupiła go warszawska firma 3Oceans, o czym dotychczasowy armator zawiadomił świat w bardzo lakonicznym komunikacie, nie pisząc zresztą nic o nowym nabywcy. Tak więc „Fryderyk Chopin” ma nowego – czwartego – właściciela, przy czym zapowiada się, że jest to nareszcie dobra wiadomość dla polskiego żeglarstwa. Nabywcą tym jest bowiem znany pasjonat żeglarstwa Piotr Kulczycki, właściciel kilku firm z branży informatycznej, a także firmy czarterowej 3Oceans. Ta ostatnia działa już na rynku żeglarskim, oferuje wszystkim chętnym atrakcyjne rejsy morskie w rejonie mórz wokółeuropejskich (Śródziemne, Szetlandy, Norwegia, Islandia), na supernowoczesnym jachcie „Amarant” ze Stoczni Delphia (14 m dł., 12 koi). Pracują w tej firmie, pływają i działają doświadczeni kapitanowie i pasjonaci – Adrian Woźniak, Mateusz Gil, Michał Pietrykowski, Bartek Skwara, i inni, m.in. absolwenci gdyńskiej AM. Ostatnio firma odkupiła też dwa historyczne ale zaniedbane polskie oldtimery – „Polonia” i „Wielkopolska” – z zamiarem ich wyremontowania i przywrócenia do eksploatacji.

Podobnie jest z „F. Chopinem”, na którym są już przedstawiciele nowego armatora i robią teraz wszystko, aby dokończyć remont, uzyskać wymagane certyfikaty bezpieczeństwa,  wydostać jacht z aresztu i jak najszybciej wrócić do kraju. Nieoczekiwane kolejne kłopoty sprawił wybuch gazu i pożar w magazynach portowych, tuż obok żaglowca, ale Piotr Kulczycki zapowiada, że chcą przyprowadzić żaglowiec do Szczecina już na 30 czerwca, aby uczestniczył wspólnie z „Darem Młodzieży” w uroczystościach z okazji objęcia przez Polskę prezydencji w UE. Potem – przy utrzymaniu współpracy z dotychczasowym armatorem – planują kolejne rejsy. Pozostaje życzyć, aby rzeczywiście był to już koniec eksploatacyjnych problemów pięknego brygu i mieć nadzieję, że rychło zobaczymy go znowu na morzach, pod pełnymi żaglami, kiedy jest najpiękniejszy – jak na zdjęciach. No i że Szczecin pozostanie na jego rufie jako port macierzysty, przecież ze Szczecina blisko do Warszawy i najbliżej w szeroki świat, a nowy właściciel planuje właśnie jako najbliższą wokółziemską eskapadę żaglowca. Pomyślnych wiatrów, pod banderami Polski i Szczecina…

Tekst i zdjęcia: Wiesław Seidler

Komentarze