Dziewiczy rejs DAMRAKA II po Skandynawii

0
413

Po uroczystym zwodowaniu i ochrzczeniu jachtu w Gdańsku w maju 2011, DAMRAK II wypłynął na dziewiczy rejs po Skandynawii wraz z właścicielami, Olivierem i Katią, ich dwuletnią córką Anną i parą przyjaciół, Marcusem i Mią. Towarzyszyło im troje członków załogi, Joc, Shaz i Stephanie. Właściciele pragnęli odkryć słynne dzikie piękno skandynawskiej przyrody zanim jacht udał się na morze Śródziemne na sezon letni.

DUŃSKIE POCZĄTKI

Załoga jachtu przeprowadziła go z Gdańska do Kopenhagi, gdzie właściciele wraz z przyjaciółmi wyznaczyli sobie miejsce spotkania. Wejście na pokład miało miejsce z nadbrzeża przy słynnym hotelu Admiral, dawnym spichlerzu miejskim z XVIII w, mieszczącym się w samym sercu miasta, zaraz przy Pałacu Królewskim.

“Przybyliśmy do Kopenhagi dzień wcześniej aby zwiedzić miasto pod pieczą naszych przyjaciół, Marcusa i Mii mieszkających w Göteborgu (mieście oddalonym o 300km od stolicy Danii). Wieczorem poszliśmy na kolację do lokalnej restauracji gdzie mieliśmy okazję skosztować przepysznej duńskiej przekąski, smorrebrod”, wspomina Olivier.

“Weszliśmy na Damraka następnego ranka. Muszę przyznać, iż byłem bardzo dumny widząc podziw na twarzy moich przyjaciół obserwujących jacht podpływający do nadbrzeża naprzeciwko Pałacu Królewskiego. Marcus i Mia to znawcy i jednocześnie właściciele łodzi, ich uznanie wiele dla mnie znaczy”, mówi Olivier.

Damrak II drugą jednostką modelu 70 Sunreef Power należącego do Oliviera i Katii. Para sprzedała pierwszy Damrak w zeszłym roku i kupiła nową jednostkę wprowadzając małe modyfikacje aby uczynić jacht jeszcze atrakcyjniejszym na czartery. „Stocznia dostarczyła nam jacht według planu i to dlatego możemy korzystać teraz z tej podróży przed sezonem czarterowym”, twierdzi Olivier.

Korzystając z marginesu czasu, postanowili wybrać się do Skandynawii, jako że już dawno o tym marzyli. „ Nie mogliśmy zrealizować tego marzenia wcześniej gdyż w momencie odbioru naszego pierwszego DAMRAKA pogoda w Norwegii zapowiadała się katastrofalnie”, przypomina sobie Olivier. Na szczęście tym razem pogoda zapowiadała się wspaniale i czwórka przyjaciół niecierpliwie oczekiwała początku żeglugi.

Po zaledwie pięciu minutach żeglugi, pierwsze rozczarowanie! Nie, nie chodzi tu o Damraka, to po prostu mit Oliviera legł w gruzach kiedy zdał sobie sprawę, że syrenka kopenhadzka jest w rzeczywistości dużo mniejsza niż sobie wyobrażał. „Jest tak malutka, iż ledwo ją dostrzegliśmy, przepływając zaledwie 30 metrów od niej”, śmieje się Olivier.

Po opuszczeniu portu w Kopenhadze Damrak wpłynął do kanału łączącego Danię ze Szwecją. Jacht żeglował dumnie pośród młynów wodnych pod wspaniałym, potężnym mostem łączącym oba kraje.

Przez pierwszą godzinę Damrak poddany został testom prędkościowym aby znaleźć najbardziej ekonomiczną prędkość przelotową. Wybór nowych silników (2 x 800 KM MANN zamiast 2 x 455 KM Cummins jak na pierwszym Damraku) okazał się trafny. „Na pierwszym Damraku prędkość przelotowa wynosiła 10 węzłów przy spalaniu 22l/h na silnik (w sumie 44l/h). Na nowym Damraku, przy trochę cięższych silnikach, osiągamy 11,5 węzła przy 1350 obrotach na minutę utrzymując taki sam poziom spalania paliwa. Mając w zbiornikach 16 000 l paliwa możemy pokonać 4000 mil morskich przy prędkości 11 węzłów, co jest świetnym rezultatem. Gdyby zredukować jeszcze prędkość do 8 węzłów to zużycie paliwa spada do 6l/h na silnik (w sumie 12l/h), co oznacza niesamowity zasięg 10 500 mil morskich, wystarczająco aby przepłynąć cały Pacyfik bez postoju…co jest oczywiście nielogiczne biorąc pod uwagę niezliczoną ilość rajskich zakątków do zacumowania w Polinezji Francuskiej”, wyjaśnia Olivier.

Pierwszy przystanek przewidziany został na Maarstrand w Szwecji, do którego chcieli zdążyć przed zmierzchem. Dla Damraka pokonanie 150 mil morskich w 7 godzin nie było żadnym problemem. Przy użyciu 85% mocy silnika, na 2100 obrotach na minutę, jacht z łatwością osiąga 21 węzłów. „Jaki inny jacht mógłby zapewnić mi tak daleki zasięg i prędkość maksymalną do 25 węzłów? Poza mega jachtem, i to nie każdym, nie znam innej opcji niż katamarany Sunreef”, nalega Olivier.

PRZYSTANEK SZWECJA

Po przyjemnym crossingu Damrak przybył do Maarstrand na swój pierwszy szwedzki przystanek. Mieszczące się na skalnej wysepce, to czarujące miasteczko z średniowiecznymi korzeniami, urzeka turystów kolorowymi drewnianymi domkami z czasów Belle Epoque. Granitowe klify zdobiące linię brzegową  przypominają żeglugę po Francuskiej Bretanii.

“To było niesamowite uczucie płynąć Damrakiem po regionie, gdzie łodzie rzadko przekraczają 40 stóp długości. Kanały żeglowne są tylko niewiele szersze od Damraka. Czułem się dziwnie przepływając tak blisko czyichś domów, lub ciasno pomiędzy dokami pobliskich wysepek”, wspomina Olivier.

Następnego ranka Damrak opuścił Maarstrand i jego słynną fortecę i wyruszył do Fiskebäckskil, malowniczego szwedzkiego miasteczka gdzie Marcus i Mia posiadają jeden z tradycyjnych czerwonych domków rybackich.

Jako że miejscowa marina jest za mała, Damrak zostaje na kotwicy na zewnątrz. Fiskebäckskil posiada piękny drewniany kościółek z XVIII wieku o kolorowym wnętrzu i licznych, wiszących modelach statków, co symbolizuje bliski związek miasteczka z otaczającym morzem. Po krótkim zwiedzeniu okolicy, Olivier wraz z przyjaciółmi postanowili udać się na kolację na sąsiednią wyspę Kärringön, do tradycyjnej miejscowej restauracji Petterssons. “Bez dokładnego sprawdzenia na mapie, nigdy nie wiadomo czy ziemna, którą widać na przeciwko to wyspa czy stały ląd. Aby móc poruszać się w tym regionie trzeba znać skomplikowane warianty połączeń drogą wodną lub licznymi mostami,” wyjaśnia Olivier.

Nowy dzień to kontynuacja podróży w stronę Smögen. Aby móc odkryć okoliczne wysepki, cała piątka przesiadła się do mniejszej łodzi motorowej należącej do Marcusa i Mii, Targa 44, dzięki czemu mogli przedostać się przez labirynt wąskich kanałów.

Smögen jest wyspą na zachodnim wybrzeżu Szwecji, która przyciąga rzeszę turystów za sprawą licznych sposobów spędzania wolnego czasu, jak na przykład spacer po malowniczym 600-metrowym doku, wzdłuż którego mieszczą się liczne sklepy, bary i restauracje serwujące wyśmienitą lokalną kuchnię, plażowanie i kąpiele morskie w pięknym i relaksującym anturażu skandynawskiej przyrody.

Smögen słynie również ze swojego targu rybnego gdzie miejscowi rybacy sprzedają świeży połów prosto z morza. Na wszystkich stoiskach można kupić przepyszne rybne kanapki bądź olbrzymie sałatki z krewetek. Prawdziwa przyjemność dla podniebienia!

Po Smögen, Damrak szykuje się na kolejny dłuższy crossing. Jacht ma bowiem wyruszyć do Stavanger w Norwegii.  Aby tam dotrzeć należy pokonać 150 mil morskich w stronę zachodniej  Norwegii, a potem jeszcze kontynuować żeglugę wzdłuż wybrzeża.  Aby nie tracić zbyt wiele czasu z ich napiętego planu podróży, właściciele postanowili odbyć ten kawałek nocą przy prędkości 20 węzłów. O 18.00 podniesiono kotwicę i cała na przód, kierunek zachód!
 „ Morze jest niesłychanie spokojne. Tym lepiej, będziemy mieli spokojną, przyjemną noc. Po wybornej kolacji przygotowanej przez szefa kuchni, Shaz z Australii, postanowiliśmy pooglądać filmy w salonie. Przy silnikach działających na pełnych obrotach, hałas był prawie nieodczuwalny i nie mieliśmy żadnych problemów, żeby rozmawiać i oglądać w spokoju”, twierdzi Olivier.

„ Po filmie udaliśmy się na pokład słoneczny aby nacieszyć się nocną żeglugą, która jest zawsze niezapomnianym wrażeniem,  zwłaszcza w tych warunkach. Późna godzina, a wciąż jest jasno…czy słońce nigdy tu nie zachodzi? Całkowita noc trwa finalnie tylko trzy godziny”, dodaje właściciel.

FINISZ W NORWEGII

Damrak przybył na miejsce o 6 rano dnia następnego. „ Szybki rzut okiem za okno i wiedziałem, że przybyliśmy szczęśliwie do miejsca przeznaczenia. Całe Stavanger było skąpane we mgle”, przypomina sobie Olivier. Ufundowane za czasów wikingów miasto to dziś bardzo aktywny port handlowy oraz baza dla wielkich statków wycieczkowych wyruszających na północ i dla największych światowych koncernów naftowych.  W 2008 Stavanger został Europejską Stolicą Kultury. Miasto jest usytuowane w pobliżu najpiękniejszych fiordów w całej Norwegii.
Ze Stavanger Damrak wypłynął ku słynnemu masywowi fiordowemu, Lysefjord. Ten przepiękny 42-km fiord posiada skalne ściany o wysokości kilometra rzucające się pionowo do wody. National Geographic zalicza to miejsce do najpiękniejszych w Norwegii i na świecie. Dwie główne atrakcje Lysefjord to dziki klif Preikestolen i góra Kjerag. Olivier, Katia i reszta towarzystwa rozkoszowali się w górskiej wspinaczce pośród licznych wodospadów, górskich potoków i dzikich lasów. To było dla nich prawdziwie oczyszczające spotkanie z przyrodą.

Podczas tej wyjątkowej podróży Katia i Anna doceniły stabilność i solidność Damraka, wspaniałego towarzysza do eksploracji świata w sposób wygodny i bezpieczny.

Po tej pierwszej podróży, jacht udał się na południe Europy aby rozpocząć działalność czarterową. Jednak Olivier wraz z rodziną już szykują się na kolejne wojaże.

Ciąg dalszy nastąpi

Komentarze