Dinghy Adventures – HENRI LLOYD nowym sponsorem wyprawy!

0
937

Dobry sztormiak to droga sprawa – wiadomo. Cierpiałem na tą dolegliwość już bardzo długo, mocząc grzbiet na przeróżnych rejsach w bardzo wyeksploatowanej kurtce marki na ‘jot’, która niestety nie zgodziła się podjąć tematu w sprawie sponsoringu, że o starych wiernych granatowych spodniach – z popularnej sieci sportowej – model “stodwadzieścia złotych” sprzed ładnych paru lat – nie wspomnę… Jednym słowem – obwieś, nie żeglarz. Why? – Otóż zawsze wszystko wydawałem na łódki, a nie a osobiste wyposażnie. Okazjonalnie pożyczałem komplet Fladena, ale poza tym że dobrze grzeje, to tyłek zawsze mokry, a na plecach to nigdy do końca nie wiesz – spociłeś się, czy Ci przecieka? Dylemat nigdy nie rozwiązany. Owszem, w Norwegii się sprawdził – ale teraz wybieram się na nieco cieplejsze wody, więc dobry, ale niekoniecznie grzejący jak sto kotów sztormiak jest podstawą.

 

obraz nr 1

 

No dobra, do brzegu; Udało się pozyskać wspaniały komplet: sztormiak + spodnie z serii elite offshore po bardzo miłej rozmowie na targach Wiatr i Woda z Firmą Henri Lloyd, której nie muszę nikomu z żeglarzy przedstawiać. To klasyk, a jeszcze ten przyjemnie łechcący w brzuszku akcent że marka zostala założona dość dawno (1963), że sponsorowała m.in. samego Robina Knox-Johnosona w pierwszych samotych wokółziemskich regatach Sunday Times Golden Globe, no i przede wszystkim – że została założona do spółki przez Polaka, Henryka Strzeleckiego – stąd Henri w nazwie.

Więcej napiszę oczywiście jak w nim trochę popływam.

WIELKIE DZIĘKI! To skarb, o jakim od dawna marzyłem. Wybrałem czerwoną kurtkę – dla widoczności, i grafitowe spodnie – pasujące do moich  szarych pokładów obraz nr 2

Aleksander Hanusz

http://dinghyadventures.pl 

 

 

 

 

Komentarze