Pierwsza doba na morzu w regatach Bitwa o Gotland minęła raczej spokojnie. Jeszcze wczoraj, kilka godzin po starcie, dwóch zawodników zgłosiło awarię i zawróciło z trasy. Obaj bezpiecznie dotarli w nocy do portu. Stawkę prowadzą Mirosław Zemke na Hobarti Jerzy Matuszak na Dancing Queen, czyli zawodnicy dysponujący największymi jachtami (41 i 46 stóp). Znajdują się ok. 20 mil od południowego, „dolnego” cypla Gotlandii. Za nimi dość duża grupa pościgowa, składająca się z najliczniej reprezentowanych jachtów 30-40 stopowych, oraz liczący 5 jednostek „ogon”, za którym płynie osłonowa Delphia V, a jej śladem podąża ostatni jacht, Mary Lou.
Prognoza pogody dla zawodników na dziś to wiatr dość słaby, 8-10 węzłów, NE, skręcający na N, wieczorem słabnący do 5-6 w. Oznacza to powolną wspinaczkę wzdłuż Gotlandii, aż do jej północnego cypla.
Wczorajsza, dość wysoka fala, zmuszająca jachty do powolnego „dziobania” pod wiatr, okazała się problematyczna. Jacht Vector Baltica II (Przemysław Skibiński) zawrócił z powodu awarii sztagu (niemożliwej do usunięcia w panujących warunkach), a Errislannan (Mateusz Kubik) z powodu awarii autopilota. Mateusz podjął rozsądną decyzję – próba przepłynięcia na ręcznym sterowaniu ponad 1000 km trasy Bitwy to nie byłoby współzawodnictwo, ale walka o życie, bez szans na sen, posiłek czy odpoczynek.
Zaniepokojenie organizatorów wzbudziła też w nocy minimalna prędkość jachtu Mary Lou (Maciej Krzesiński). Na szczęście po kontakcie z jachtem osłonowym Delphia V okazało się, że Maciej znalazł się w miejscu bez wiatru (co zdarza się nawet na morzu) i stąd 1,5 węzła prędkości jachtu na monitoringu, które należało wyjaśnić.
Milka Jung