Miasto Gdańsk: możecie sobie wnioskować i protestować

0
820

Zostałem zaproszony na uroczyste ogłoszenie wyniku konkursu  architektonicznego na kładkę nad Motławą, zwaną takze „Mostem Peruckiego”. Bo wszystko zaczęło się od rzekomej potrzeby dotarcia melomanów do Filharmonii Bałtyckiej – połozonej na gdańskiej wyspie Ołowianka. Na wyspę prowadzą już dwa mosty (zagradzające Kanał na Stępce, który to od półwiecza jest bezuzyteczny) – władze miasta, a właściwie V-Prezydent Gdańska uparł się postawić trzeci most – tym razem nad szlakiem wodnym wycieczkowców, tramwajów wodnych i jachtów. Tym samym dotarcie do „Mariny Gdańsk” zostałoby powaznie utrudnione. Zamysł budowy mostu pod nazwą „kładki” był krytykowany w prasie Wybrzeża; między innymi „Dziennik Bałtycki” zamieścił ze mną dość długi wywiad ” („Kładka czyli most”).

 

Uzasadnienie postawienie takiej zawalidrogi wygodą melomanów zostało powszechnie wyśmiane. Wiadomo, że połozna na wschód od Ołowianki  stara Rzeźnia Miejska nie paliła się trzykrotnie (do skutku) bez powodu. Stare portowe, o hanzeatyckich tradycjach miasto – po II wojnieznielubiło  mosty zwodzone. Odnoszę wrazenie, ze gdyby władzom miasta pozwolono – Motława zostałaby zarefulowana. Żaden, z dawniej zwodzonych mostów (licznych)  teraz nie jest już otwierany. Przyjechałem do Gdańska na przełomie maja i czerwca 1945 roku i pamiętam jak po krótkich naprawach otwierał sie Most Siennicki i obracał się most kolejowy na Przeróbce.
 

Przeciwko nowemu mostowi protestują nie tylko użytkownicy drogi wodnej. Przeciwko zeszpeceniu starego miasta protestują jego miłosnicy. Czekam na reakcje konserwatorów zabytków, bo stary Gdańsk niewątpliwie jest zabytkiem. Kto nie wierzy, to niech latem wybierze się na  Długie Pobrzeże, obejrzy słynny Żuraw, odwiedzi Centralne Muzeum Morskie, zje obiad „U Kubickiego”.

Nic po rozumie, nic po argumentach, nic po rachunku kosztów budowy i eksploatacji. Nie to się liczy.
Nasz naczelny miłośnik i znawca historii Gdańska, dawny Przewodniczący Rady Miasta, Prezes stowarzyszenia „Nasz Gdańsk”, autor cyklicznych artykułów edukacyjnych „Tegonapewno nie wiecie  – prof. Andrzej Januszajtis (siedziałem obok na wspomnianej fecie) wielokrotnie przedstawiał na róznych naradach i w prasie merytoryczne argumenty przciwko planowanemu wandalizmowi. Nic po rozumie, kiedy decydują inne interesy.
Profesor Januszajtis nie kwestionuje przyszłych, prawdziwych czy urojonych potrzeb przemieszczania się ludzi z jednego na drugi brzeg Motławy. Profesor Januszajtis jak na naukowca nauk ścisłych (a nawet bardzo ścisłych) przystało proponuje rozpoznanie tych potrzeb w sposób empiryczny, modelowy. Proponuje uruchomienie w tym miejscu przeprawy promowej. Ekploatacja tego o wiele, wiele tańszego w zakupie i w ruchu urządzenia „policzy” nam amatorów przepraw. Jeżeli jeden prom nie wydoli – mozna uruchomic drugi, tak aby oba mijały sie po środku rzeki. Używane promy są naprawde tanie, a do tego w razie potrzeby mogą być przeniesione w inne miejsce lub sprzedane.
Jezeli by sie okazało, ze i dwa promy nie dają rady – aaaa, to wtedy, ale dpiero wtedy trzeba będzie pomyśleć o innym rozwiązaniu. Niby logiczne? Nie – drodzy Czytelnicy – tu logika w optyce Miasta  też jest przeszkodą.   Prom starego miasta nie szpeci, prom miastu dodaje atrakcyjności. I wracam, powtarzam się  – tu chodzi o zupełnie, zupełnie co innego.
Przygladałem sie „stołowi prezydialnemu”, za którym zasiadło kilku panów, których bym o firmowanie tej arogancji władzy nie posądzał. Smutno mi się zrobiło.
Później oglądaliśmy wystawę „wizualizacji”. Niektóre z nich (nawet wiele !) mi się podobały. Dwie z nich uznałem za niekonwencjonalne – na przykład kładka zatapiana oraz bardzo, bardzo wysoka konstrukcja łukowa – pod którą przesuwają się gondole niczym alpejskiej kolejki narciarskiej. Niektóre wizualizacje abstrahowały od wielkiego zapotrzebowania na energie elektryczną. Wszystko to jest OK, tylko NIE W TYM MIEJSCU !

 

Między planszami doszło do kilku ciekawych spotkań – na przykład z Dyrektorem Centralnego Muzeum Morskiego – Jerzym Litwinem. Nastawiłem się, że będzie tryskał entuzjazmem, podskakiwał z radości – a tu niespodzianka. Dyrektor zamyślony i mówi, że do tego przedsiewziecia należy podchodzić z rozwagą. Spotkałem się tek ż Kapitanem Portu Władysławowo – Kazimierzem Undro. Swego czasu kapitanował on na statkach białej floty – latami przyprowadzał i odchodził od przystani pasażerskiej przy Zielonej Bramie. On także manifestował sceptycyzm. Rozmawiałem też z innymi … eh, szkoda gadać.
Wczoraj spotkałem się z profesorem Januszajtisem, który zapewnił mnie, że stowarzyszenie „Nasz Gdańsk” szykuje odpowiednie pisma do Konserwatora Wojewódzkiego i Dyrektora Urzędu Morskiego.  Zostałem upewniony, ze otrzymam kopie. Jedno jest jasne: „kładka” w tej postaci i w tym miejscu jest sprzeczna z obowiązującym prawem i stanowiłaby ogromne ograniczenie możliwości żeglugi. Za jednym zamachem próbuje się zniweczyć dwie odwieczne podstawy historycznego rozwoju Gdańska: możliwość przyjmowania statków i piękno krajobrazu miejskiego.
W zeszłym tygodniu (16.11) prof. Andrzej Januszajtis opublikował w GAZECIE TRÓJMIASTO swoją ocenę tego wydarzenia. Artykuł z w/w serii pt. „Od drąga do kładki”. Między innymi znajdujemy takie sformułowania:  

„….Rozpisany przez władze Gdańska konkurs na koncepcję architektoniczno techniczną kładki z Zamczyska na Ołowiankę wzbudził wielkie zainteresowanie. Nadesłano 68 prac. Przyznano trzy nagrody i cztery wyróżnienia. Przegląd rozwiązań jest niezwykle ciekawy. Są tam kładki podnoszone, obracane, zatapiane, wsuwane w nabrzeża, składane nożycowo, złożone z segmentów i Bóg wie, co jeszcze. Niektóre mają lekką linię, inne zadziwiają ostrością kształtów lub iście manieryczną fantazyjnością. Pierwszą nagrodę uzyskał projekt, przypominający kolejowy szlaban. Jest w tym sens, bo ów most dla pieszych będzie szlabanem. Zwycięzcom i jurorom należą się gratulacje: zrobili, czego od nich wymagano. Rezultat nie jest zadowalający, bo być nie może. Błąd tkwi w założeniu. Od początku przyjęto, że ma to być kładka, a nie tunel czy prom. Nie przeprowadzono studium wykonalności przeprawy przez Motławę, tylko studium kładki, która w tym miejscu jeżeli żyjemy w państwie prawa, powstać nie może. Należy przypomnieć, że całe historyczne Śródmieście Gdańska w granicach fortyfikacji nowożytnych (bastionowych) jest na mocy rozporządzenia Prezydenta RP z 20 września 1994 r. Pomnikiem Historii. Na całym tym terenie, od bramy Żuławskiej do końca Nowych Ogrodów i od bramy Nizinnej po ul. Wałową obowiązują szczególnie ścisłe zasady ochrony dziedzictwa. W szczególności pod ochroną są: historyczny krajobraz miejski i układ urbanistyczny, tzn. sieć ulic, wód i mostów. Nagrodzona praca, podobnie jak większość pozostałych, narusza jedno i drugie. W stanie otwartym wysokie na 40 m pochyłe ramię kładki wisi nad zabytkowym budynkiem Filharmonii i całą przepiękną panoramą Starego Portu niczym groźne Memento. W stanie zamkniętym jest blokującą port barierą dla żeglugi. ………….   Kolejny zarzut, to szastanie pieniędzmi. Kładka ma kosztować 13 mln zł. Wszystkie jej cele można zrealizować o wiele taniej za pomocą promu, regularnie kursującego po tej samej trasie. Nowoczesna jednostka tego typu zabierająca kilkudziesięciu pasażerów, rowery, wózki itp. kosztuje znacznie mniej niż ta kładka. Np. popularne łodzie turystyczne, pływające w Amsterdamie, można kupić za 100 do 300 tys. euro. Są to często jednostki nowoczesne, z ekonomicznym napędem hybrydowym, a nawet wodorowym. Są wielofunkcyjne, można w nich wyprawić wesele, urządzić koncert, zajęcia dla dzieci itp. Przeprawa po wodzie jest niezwykle atrakcyjna, widoki niezrównane, a twierdzenie jakoby jednostki pływające były „mniej przyjazne” dla rowerzystów czy osób niepełnosprawnych można włożyć między bajki. Wydawanie w dobie kryzysu wielkiej sumy na coś, co można osiągnąć o wiele taniej, nie byłoby świadectwem gospodarności. Za zaoszczędzone pieniądze można puścić linię autobusu (np. z Wrzeszcza albo od Dworca Głównego) na Ołowiankę przez Angielską Groblę, co skutecznie zaktywizuje rejon za Motławą, i rozpocząć realizację uchwały Rady Miasta z 14 grudnia 1993 r. o przywróceniu otwierania historycznych mostów – w pierwszym rzędzie Zielonego. …”

 

Drodzy Czytelnicy,

Mam jakieś złe przeczucia  🙁

Żyjcie wiecznie !

Don Jorge

 

Źródłohttp://www.kulinski.navsim.pl/ 

  

Komentarze