Pierwsze tegoroczne żeglowanie klasy Finn

0
971

PO DŁUGIEJ PRZERWIE WRACAMY NA WODĘ! OD POCZĄTKU MARCA, JAK ZWYKLE O TEJ PORZE ROKU, TRENUJEMY NA MAJORCE

To pierwsze tegoroczne żeglarskie zgrupowanie kadry klasy Finn. Pod okiem Andrzeja Piaseckiego żeglujemy w nieco zmienionym względem poprzedniego sezonu składzie: Michał Jodłowski, Tomasz Kośmicki, Jakub Marciniak, który w ubiegłym roku żeglował jeszcze na Laserze, Miłosz Wojewski i ja. To nie przypadek, że ćwiczymy na Majorce, bo właśnie tu, na początku kwietnia wystartujemy w regatach Pucharu Świata Trofeo Princesa Sofia. 

Obecne zgrupowanie zakończymy także regatami Arenal Training Camps Trophy 2013 w dniach 14-17 marca. Po tym starcie polecimy na tydzień do domów na krótką przerwę przed następnym zgrupowaniem. Tymczasem czeka nas codzienny żmudny trening, który ma obecnie na celu odtworzyć umiejętności lekko zatarte przez zimową przerwę w żeglowaniu. Oprócz odzyskania niuansów czucia sprzętu trzeba się też przyzwyczaić choćby do lekkich niedogodności na łódce. Na dłoniach od liny porobiły się bąble. Przetarcia na ścięgnach pod kolanami od balastowania pojawiły się już drugiego dnia. Sam staw kolanowy przypomina o dawnej operacji tylko trochę bardziej na wodzie niż na treningach lądowych. Tych drugich mieliśmy całą masę zimą, a obecnie opierają się głównie o jazdę rowerem. Każdego ranka, na pobudkę jeździmy około godzinę, rozkręcając tętno do dziewięćdziesięciu paru procent maksymalnego. Jesteśmy do tego dobrze przygotowani. Kilometry przebiegnięte na biegówkach, godziny spinningów i ćwiczeń w sali na treningach z Mariuszem Golińskim, trenerem przygotowania motorycznego PZŻ ułatwiają teraz sprawę.

Nie jest tajemnicą, że na Finna trzeba sporo ważyć, a chłopaki w większości mają lekką niedowagę. Dlatego podczas posiłków w hotelu gdzie mieszkamy, nasza ekipa wygląda jak szarańcza. Obowiązuje zasada niemal jak w Wigilię, prawie każda potrawa musi być spróbowana, tyle że w przemysłowych ilościach. A jest spore pole do popisu, bo hotel jest duży, ze szwedzkim bufetem. Doszło do tego, że Miłosz, jedząc kolejną porcję, która mogłaby spokojnie być całym posiłkiem przeciętnej osoby, został

zapytany przez pewną panią, jaki sport uprawia, bo strasznie dużo je! Nic dziwnego, gdy obok stoi cała piramida opróżnionych talerzy.

Pozdrawiam serdecznie
Piotr Kula
www.piotr-kula.pl
Brügmann / PHILIPS / TvCity.pl / PZŻ

 

Źródło: http://sport.pya.org.pl

Komentarze