W niedzielę, ostatniego dnia regat rozegraliśmy tylko jeden wyścig, który wygraliśmy ze sporą przewagą nad rywalami.
Tym samym powtórzyliśmy sukces z roku ubiegłego. Właściciel jachtu, Szwajcar Frank Noel był bardzo zadowolony nie tylko z wyniku ale ze stylu w jakim żeglowaliśmy. Wygraliśmy 5 z sześciu wyścigów! Ja otrzymałem od niego szczególne gratulacje za doskonałe starty, które we flocie ponad 20 jachtów o różnej wielkości nie należą do najłatwiejszych. Satysfakcjonujący jest fakt, że przy tym bardzo silnym wietrze wszystkie manewry, a szczególnie zwroty przez rufę wychodziły nam bardzo dobrze a wręcz perfekcyjnie. Moja francuska załoga współpracuje bardzo harmonijnie i żeglowanie z nimi to prawdziwa przyjemność.
Następne regaty na tym jachcie to Giraglia Rolex Cup w St. Tropez w połowie czerwca a w środę oficjalnym dwu godzinnym treningiem rozpoczniemy Match Race Germany. Wystartuję w nich z Przemkiem Tarnackim i jego załogą oraz Dominikiem Życkim. Mam nadzieję, że tym razem dojdziemy odrobinę dalej… W miarę możliwości czasowych będę pisał krótkie relacje z pierwszych regat wchodzących w skład World Match Race Tour.
Wyniki Porquerolle Week:
1. Near Miss, Franck Noel (TP 52 / SN Genève) 5 points
2. Cantankerous, Germana Tognella (Cookson 50 / ITA) 18 points
3. Team Vision Future, Jean-Jacques Chaubard (GP42 / SN St Tropez) 21 points
Karol Jabłoński
Go for Speed trening i regaty MAIOR w Kilonii
W pierwszych dniach maja w roli trenera wziąłem udział w zorganizowanym przez Niemiecki Związek Żeglarski treningu jachtów kilowych. Byłem pozytywnie zaskoczony dużym zainteresowaniem oraz młodym wiekiem załóg ponad 20 jachtów biorących udział w tej godnej naśladowania inicjatywie.
Profesjonalna Komisja Regatowa w bardzo sprawny sposób zmieniała położenie linii startu co ,,uatrakcyjniało’ trenowanie startów oraz ściganie się na relatywnie krótkiej trasie.
Minęło ponad dziesięć lat od mojego ostatniego żeglowania w Kilonii, gdzie w roku 1980 będąc jeszcze,,obiecującym’’ młodym zawodnikiem po raz pierwszy w życiu z kei zobaczyłem wpływające do portu wielkie jachty, pięknie złożone żagle i ich elegancko i jednakowo ubrane załogi. Wtedy pojawiła się we mnie olbrzymia chęć bycia jednym z nich i zobaczyłem, że żeglarstwo to nie tylko klasy olimpijskie.
Same regaty były bardzo ciekawe a 3 dni ścigania przy słonecznej pogodzie ale bardzo niskich temperaturach minęły bardzo szybko. Moim głównym zadaniem było podszkolenie techniczne ,,bardzo’’ amatorskiej załogi 42 stopowego jachtu Comfortina i zwrócenie uwagi na sposób trymowania, wykonywania manewrów i właściwej komunikacji. W naszej grupie startowało 12 jachtów, co zapowiadało zaciętą rywalizację.
Pierwszy dzień był bardzo trudny, słaby i bardzo zmienny wiatr nam nie sprzyjał. Bardzo trudno było skoordynować pracę sternika z trymerami żagli, ale w czwartym ostatnim wyścigu tego dnia było już lepiej. Nasze miejsca to 8,6,6,8 niby bez rewelacji ale to były i tak ich najlepsze rezultaty osiągnięte do tej pory.
W dniu następnym powiało trochę mocniej od brzegu. Wydaje mi się, że czytałem wiatr dużo lepiej od taktyków innych jachtów, bo mimo mniejszego potencjału szybkościowego zajęliśmy odpowiednio 2,3 i 2. miejsce co znacznie przewyższyło nasze oczekiwania i zaskoczyło nas jak i inne załogi. Właściciel, który ma relatywnie małe doświadczenie regatowe otrzymał liczne gratulacje i wyrazy podziwu, że na ,,takim’’ jachcie (przeznaczonym bardziej do turystyki niż regat) można tak super pożeglować.
Dzień ostatni to dalszy progres umiejętności mało doświadczonych żeglarzy. Pierwszy wyścig po doskonałym starcie i poprawnej żegludze wygraliśmy w cuglach a w ostatnim byliśmy 3. Niespodziewanie wskoczyliśmy ,,na pudło’’ zajmując 3 miejsce w tych regatach. Radość całej załogi była ogromna, oni po prostu nie mogli uwierzyć w to co się stało! O tym niesamowitym wydarzeniu następnego dnia wspomniały nawet wszystkie ,,północne’’ gazety.
Po wyścigach natychmiast wsiadłem do samochodu, aby jak najszybciej dotrzeć do domu i przygotować się do pierwszego Zarządu PZŻ, który miał charakter bardziej ,,zapoznawczy’’. Po nim wsiadłem do samolotu i poleciałem do Nicei, by następnego dnia na akwenie na południe od Hyeres, doskonale znanym polskim żeglarzom potrenować na Near Miss przed regatami Porquerolle Week.
Po 3 dniach rywalizacji w silno wiatrowych warunkach prowadzimy i wszystko wskazuje na to, że od dwóch dni wiejący mistral nie da za wygrane i szansa na rozegranie kolejnych wyścigów jest mała. Więcej informacji na www. semainedeporquerolles.com
pozdrawiam z pięknej wyspy Porquerolle
Karol
Źródło: www.karoljablonski.pl