Giraglia Rolex Race to 243 milowy wyścig z St.Tropez do Genuy z okrążeniem wyspy Giraglia położonej bardzo blisko północnego brzegu Korsyki. Po raz szósty wziąłem w nim udział, tym razem na żeglującym pod maltańską flagą jachcie o nazwie Dralion. Załoga składała się z żeglarzy amatorów pochodzących głównie z Holandii i Niemiec a do moich zadań należało sterowanie jachtem, taktyka, nawigacja oraz podniesienie ,,poziomu sportowego’’ teamu. Zadania bardzo trudne do wykonania, szczególnie biorąc pod uwagę fakt, że nie znaliśmy się wcale i od razu ruszyliśmy do długiego ,,boju’’. Prognoza pogody była bardzo skomplikowana, generalnie zapowiadany był słaby wiatr wiejący z różnych kierunków wzrastający do dużego ale dopiero trzeciego dnia. To faworyzowało mniejsze jachty, które w rezultacie ,,przeliczyły’’ większe i zajęły czołowe miejsca.
W związku z tym, że jednak prognoza pogody nie zawsze się sprawdza, załogi wszystkich 184 jachtów z 14 krajów (niestety nie było żadnego z Polski) starają się jak najszybciej pokonać tę trasę, która tym razem okazała się bardzo wymagająca i wyczerpująca.
Po dobrym starcie opuściliśmy zatokę koło St. Tropez rywalizując z dużo szybszym włoskim jachtem B2 prowadzonym przez Francesco de Angelisa.
Kiedy oddalaliśmy się od francuskiego wybrzeża zgodnie z prognozą wiatr zaczął słabnąć i trzeba było podjąć strategiczną decyzję, czy pożeglować a lepiej mówiąc podryfować na północny wschód, w kierunku strefy, z której za kilka godzin miało powiać, czy też zaryzykować i zostać w strefie słabych podmuchów i obrać dłuższą drogę w kierunku południowego wschodu. Zdecydowałem się na ten drugi wariant, który okazał się prawidłowym wyborem, bo oprócz tego, że do zmroku żeglowaliśmy ze stabilną prędkością, to w nocy wiatr nigdy nie usnął i z szybkością około 5-6 węzłów poruszaliśmy się w kierunku południowego brzegu Korsyki, skąd rano powiało znacznie silniej.
To pozwoliło nam okrążyć wyspę Giraglia w towarzystwie dużo szybszych jachtów, amerykańskiego 80 stopowego Sagamore i B2. W drodze do Genuy obraliśmy też lepszą strategię niż nasi rywale, żeglując bardziej na zachód, gdzie silniejsze szkwały pozwoliły nam znacznie wyprzedzić naszych bezpośrednich rywali. Niestety pózniej mieliśmy problemy z żaglami, na początku nie mogliśmy rozwinąć naszego Code 0, wykonaliśmy 4 próby i w końcu się ta ,,sztuka’’ udała. Potem zmieniliśmy ten żagiel na genackera 1,5, który eksplodował po bardzo krótkim czasie. Byłem zmuszony postawić A4, bardzo ciężkiego genackera, który przy 7 – 8 węzłach wiatru słabo funkcjonował. (niestety Code O jest za mały na żeglugę z wiatrem). Te problemy w końcowej fazie trwania wyścigu spowodowały sporą stratę czasową (ok.25 minut), ale mimo to był to bardzo udany wyścig pod względem wybranej strategii i dobrej szybkości jachtu w zmieniających się warunkach. Załoga i właściciel jachtu Pit Finis byli bardzo zadowoleni i podziękowali mi za cenne wskazówki. Nie wykluczone, że pożeglujemy wspólnie w przyszłości.
W grupie IRC zajęliśmy 21miejsce na 128 jachtów, co jest wynikiem przyzwoitym.
pozdrawiam,
Karol Jablonski
Za zgodą: http://karoljablonski.pl/