Harald Sedlacek walczy ze zmienną pogodą. Do ST Augustine (USA) pozostało mu 2.300 mil.
Harald Sedlacek urodził się 20.01.1982 r. w Wiedniu, jako syn austriackiego żeglarza Norberta Sedlacek’a. Już we wczesnych latach dała o sobie znać jego żyłka do sportu. Po ukończeniu sześcioletniej obowiązkowej edukacji, zaczął czteroletnią naukę w szkole sportowej. Swój debiut świętował w Class 60 jako członek drużyny Team Austria One 2003 w Vendée Globe. Począwszy od roku 2007, Harald był liderem zespołu technicznego Nauticsport-Kapsch, który przygotowywano do Vendée Globe 2008/2009. W listopadzie 2009 r., przez kilka miesięcy żeglował w pojedynkę w jachcie Oasis III Norberta Sedlacek’a po Pacyfiku, pomiędzy Nową Zelandią, Fidżi i Polinezją Francuską, a także Panamą i Karaibami.
W rejs na FIPOFIX wyruszył 16 stycznia 2014 roku z Gijon (Hiszpania). Przez więcej niż 48 dni i więcej niż 2.600 mil morskich Sedlacek, na swoim zaledwie 4,90 metrowym jachciewalczył ,aby przekroczyć Północny Atlantyk. W ciągu pierwszych 30 dni zmagał się z chłodem, burzami, ogromnymi grzbietami fal, ulewami, które towarzyszyły obszarowi zastoju i zmiennymi wiatrami. Ręce miał nieustannie pełne roboty, co było niezwykłym testem sprawności dla Sedlaceka i zmieniło jego życie na pokładzie w koszmar.
Harald wciąż był przemoczony do suchej nitki i w dodatku musiał ręcznie prowadzić jacht przez ponad 20 godzin dziennie w niezabezpieczonym, małym kokpicie FIPOFIX. Przez niemal 30 dni jego rutynowy dzień wyglądał mniej więcej tak: ustawianie żagli, optymalizacja trymu żagli, jedzenie, picie, ręczna nawigacja i krótka przerwa, kiedy brakło sił.
Teraz kapitan Sedlacek musi zrównoważyć racje żywieniowe ze względu na dłuższy wyścig! Spędza między 16 a 20 godzin dziennie przy sterze i stara się wykorzystać każdy powiew wiatru. Jednocześnie cierpi z powodu bólu palców, rąk, nóg i twarzy. Zwłaszcza oczy ucierpiały – pieką go od ciągłego kontaktu ze słoną wodą. W takich warunkach raczej trudno liczyć kalorie…
Kapitan jest pozytywnie nastawiony, choć nieco zestresowany, ale jego duch walki pozostał niewzruszony. Prototyp jachtu z włókna wulkanicznego – FIPOFIX, w całości zbudowany przez FIPOFIX-UD przy użyciu wysokiej technologii – jest w znakomitym stanie. Tylko rączka steru została zmieniona na nową po kolizji na morzu.
Drugi etap tego wyścigu będzie bardzo trudny zarówno pod względem fizycznym, jak i psychicznym.
„Proof Of Principle” to pierwsza próba pokonania Północnego Atlantyku trasą ze wschodu na zachód, solo, w zaledwie 16 – stopowej łodzi, bez postoju i bez żadnej pomocy z zewnątrz, a następnie powrót trasą z zachodu na wschód przez niesławną trasę północną.
Kapitan Sedlacek stawił już czoło strasznej Zatoce Biskajskiej, północnemu Atlantykowi w zimowej scenerii i wzburzonym falom. Doświadczył chłodu i samotności w strefie pasatów.
W czasie ponownego rejsu, szacowanego na 80 dni, Sedlacek pokona 4.900 mil morskich, w tym zaledwie 1,5 m2 obszaru „chronionego”.
Trwa wyjątkowa przygoda żeglarska, która ma dowieść, że z innowacyjnym produktem i technologią, oraz żelazną samokontrolą prawie wszystko jest możliwe.
Chcecie dowiedzieć się więcej? Zajrzyjcie na: www.open16.com, Facebook: https://www.facebook.com/Open16.FIPOFIX, Twitter: https://twitter.com/Open16FIPOFIX.
Tłum. Izabela Kaleta
Źródło: www.open16.com