Przygotowania do rejsu „Sputnikiem dookoła Ziemi” już prawie na finiszu! Do wielkiej wyprawy kamieńskiej załogi zostało już tylko kilka tygodni, na szczęście tegoroczna łagodna zima sprzyjała pracom remontowym. Lifting czterdziestoletniego Shipmana 28 przed czteroletnim rejsem zaczął się na dobre w listopadzie i udało się już wykonać większość zaplanowanych zadań. Kapitan jachtu Mateusz Stodulski tak relacjonuje stan przygotowań:
Na SPUTNIKU II zmieniło się już bardzo wiele. Przede wszystkim razem z kolegą klubowym Arturem Skakujem wymieniliśmy na jachcie całą instalację elektryczną opartą na podzespołach nowozelandzkich BEP Marine zakupionych w nowym sklepie internetowym. To naprawdę górna półka. Przełączniki, lampki i wyświetlacze zostały wyprodukowane specjalnie z myślą o zastosowaniu na jachtach, więc powinny się sprawdzić. Wszystkie kable udało się zgrabnie ukryć i poprowadzić do mahoniowej tablicy rozdzielczej, którą mój tato Mietek wykonał po sąsiedzku w warsztacie stolarskim. Na tablicy znajdują się trzy panele włączników, każdy po sześć przełączników z łatwo dostępnymi bezpiecznikami samochodowymi, woltomierz, UKF-ka, odtwarzacz CD z radiem i dwa gniazda 12V. Cała tablica jest dodatkowo zabezpieczona automatycznym bezpiecznikiem termicznym. Wodoodporny, podwójny włącznik został z niej wyprowadzony do kokpitu i służy do szybkiego zapalania świateł roboczych oświetlających pokład i kokpit. Do zasilania instalacji służą dwie baterie. Żelowa 120 Ah podłączona do tablicy rozdzielczej i AGM 90 Ah jako solidny zapas prądu do rozruchu silnika. Akumulatory włączane są za pomocą panelu z trzema przełącznikami i regulatorem VSR. Takie rozwiązanie pozwala korzystać z każdej baterii osobno lub w razie potrzeby połączyć je równolegle dla awaryjnego uruchomienia silnika. VSR z kolei odpowiada za to, żeby akumulator rozruchowy był ładowany w pierwszej kolejności. Ładowanie zapewnia nowy alternator, ładowarka sieciowa i dwa panele solarne. Jeden 60W jest umieszczony na osłonie sówklapy a drugi 130W znajduje się na bramce, którą wykonaliśmy sami ze stali nierdzewnej.
Jacht zostanie wyposażony dodatkowo w urządzenie Raymarine AIS650, które pozwoli nam widzieć na ploterze ruch statków i umożliwi tym jednostkom dostrzeżenie nas w każdych warunkach atmosferycznych. W razie najgorszego scenariusza będziemy też mogli użyć w radiopławy EPIRB SafeSea E100G do satelitarnej lokalizacji.
Od naszego sponsora firmy Makanu otrzymaliśmy potężne wsparcie w postaci nowej tratwy ratunkowej Crewsaver ISO Ocean Liferaft 4 Person. To taki rodzaj pomocy, który może kiedyś dać nam szansę wyjść cało z feralnej sytuacji. Oby się taka nigdy nie zdarzyła, ale lepiej dmuchać na zimne. Tratwa którą wybraliśmy to czteroosobowy model oceaniczny (over 24 hours), który zawiera w zestawie wszystko, co jest potrzebne by czekać w niej na pomoc kilka dni. W środku są racje żywnościowe, woda pitna, flary, zestaw pierwszej pomocy i wiele innych niezbędnych gadżetów.
Dodatkowo Makanu podesłało nam do przetestowania nowe na polskim rynku cienkie maty Drywave Gisatex z oddychającej włókniny, które umieszcza się w pokrowcach na materace po ich spodniej stronie, dzięki czemu nawet wilgotna pianka ma szansę wyschnąć. Na małym jachcie zawsze są problemy z wilgocią i może się to okazać wielkim udogodnieniem.
Kolejny strategiczny sponsor – gdańska żaglownia Sail Service – wykonała cały komplet nowych żagli dla SPUTNIKA II i sprayhood który zabezpiecza kokpit przed bryzgami. Wszystko z najlepszych dostępnych tkanin. Przykładowo materiał grota to dakron AP 280/320. Mocny, ma wytrzymać długi rejs. Gramatura 280/320 łączona, lik tylny i dolny wzmacniany AP 320. Żeby żagiel był szybki zastosowano krój triradialny i pełne listwy. Pełne listwy mam też w starym grocie chociaż w oryginalnym projekcie Shipmana 28 są krótkie. Z pełnymi listwami żagiel się dużo mniej zużywa i lepiej ciągnie. Krój triradialny z kolei daje lepszy rozkład sił w materiale zwiększający wytrzymałość żagla (więcej szwów) i lepszy profil. Pozwala też na łączenie tkanin o różnych gramaturach. Dzięki takiemu krojowi żagiel dłużej trzyma kształt. W zasadzie stosuje się go do jachtów regatowych ale zawsze lepiej mieć trochę więcej ciągu.
Dzięki internetowym poszukiwaniom kolegi Waldka Orszulaka udało się okazyjnie kupić używany samoster wiatrowy Windpilot Atlantic z pionowym statecznikiem i dodatkową płetwą sterową. To solidna, około trzydziestoletnia konstrukcja. Nie tak doskonała jak współczesne modele, ale najlepsza na jaką mogliśmy sobie pozwolić. Z nierdzewnej stali zrobiliśmy odpowiednie zamocowanie samosteru i liczę na to, że będzie on nas mógł wyręczyć w kokpicie podczas długich przelotów pasatowych.
Kolega żeglarz Jurek Byczkowski – emerytowany kapitan żeglugi wielkiej – przekazał nam kilka swoich bezcennych skarbów, między innymi niezbędną literaturę i profesjonalny sekstant. Żeby z niego korzystać musieliśmy się więc udać do Kołobrzegu na warsztaty z astronawigacji prowadzone przez kapitana Adama Kantorysińskiego. Dobrze być przygotowanym na sytuację, kiedy z jakiegoś powodu elektronika wysiądzie i trzeba będzie odnaleźć się gdzieś na środku oceanu.
W tej chwili malujemy kadłub epoksydową farbą antyosmozową i jak dobrze pójdzie jeszcze w kwietniu zorganizujemy próbny rejs na Bornholm. Na jachcie pojawiło się sporo nowości i trzeba mieć pewność, że wszystko działa tak, jak należy. Poza tym w ostatnich tygodniach czeka nas pakowanie i pracochłonne przygotowanie żywności oraz uzupełnianie garderoby żeglarskiej dostarczanej nam przez Henri Lloyd.
4251_
Jeśli wszystko przebiegnie sprawnie w pierwszych dniach maja wyruszymy spod molo w Kamieniu Pomorskim w wymarzony rejs dookoła świata.
Tekst: Mateusz Stodulski
Zdjęcia: Mateusz Stodulski, Marek Wilczek