O Jacht Klubie AZS Wrocław czyli jak rozłożono dobrze prosperujący klub

0
1056

Za zgodą Jerzego Kulińskiego

Ten news mnie boli, ale niestety tak się stać musiało. Przyjęcie niewłaściwego schematu statycznego musi skutkować błędnymi wynikami obliczeń wytrzymałościowych konstrukcji, a tym samym do katastrofy budowli. W normalnej gospodarce pogodzenie interesów AZS-u, Politechniki i biznesmena, nie mówiąc już o żeglarzach – jest niemożliwe. Howgh !
Za dużo sprzecznych interesów (lub ich brak), zwłaszcza pod hasłem … sportu akademickiego. Wywodzę się z jachtklubu, którego członkowie już pod koniec lat 70-tych zrozumieli, że uwolnienie się spod opieki „zakładów opiekuńczych” i skończenie zabaw z „własnością społeczną” to jedyny ratunek dla ich żeglowania. Zarząd klubu tak zręcznie kierował sprawami, aby jak najszybciej sprywatyzować jachty klubowe, uwłaszczyć się na terenie, miękko rozwieść się z patronackimi firmami. Ponieśliśmy też i koszty. Do III RP Jachtklub Morski „NEPTUN” wszedł już bez istotnych zobowiązań i zależności. Po kilku latach porzucił też struktury nieprzyjaznego Związunia. Były jachtkluby, które poszły tym tropem, ale niektóre przykuto za mocno.
Losem JK AZS Wrocław przejmuję się bardzo, bo to społeczność wartościowa, o ogromnych osiągnięciach i zasługach. Odwiedziłem moich Przyjaciół – Wrocków w zeszłym roku na wygnaniu, czyli na muzealnym pływającym dźwigu. Jestem przekonany, że się pozbierają. News potraktujcie jako przestrogę. Póki nie jest za późno.
Korespondencja pochodzi od doskonałego żeglarza o wybitnych osiągnieciach – Remigiusza B. Trzaski, jachtowego kapitana żeglugi wielkiej, kapitana „Bagateli”, „Panoramy”, „Concordii”, Pogorii”, wykładowcy Gdyńskiej Szkoły Morskiej.
Żyjcie wiecznie !
Don Jorge
—————————————————————-
Drogi Don Jorge!
Na początek przytoczę Twojego maila:
Drogi Remigiuszu,
Czy zechciałbyś napisać dla SSI newsik jak wygląda aktualna sytuacja zaprzyjaźnionego z SSI – Jachtklubu AZS we Wrocławiu ?
Dochodzą do mnie jakieś bardzo dziwne i niespójne sygnały. 
O wątpliwych perspektywach nowej lokalizacji, o Komandorze Orwaldim, o utracie „Panoramy” …
Ty wiesz, że ja „wrocków” bardzo cenię
Żyj wiecznie !
Don Jorge
—————————————————————-
O Jacht Klubie AZS Wrocław
czyli jak rozłożono dobrze prosperujący klub


Dlatego tak zaczynam, bo uznanie, że zależy mi na szczególnym nagłaśnianiu sprawy, może znacząco zmienić odbiór tego, co przekazuję poniżej. Należałem do tych, którzy byli przekonani, że z własnymi problemami potrafimy najlepiej uporać się we własnym gronie klubowym. Może byłem w błędzie, ale do tego mnie przekonywało moje ponad 40-letnie członkostwo Jacht Klubu AZS we Wrocławiu. Stąd też rozpocznę od krótkiego odniesienia się do historii klubu.
———————————————————————————————————————————–
O Jacht Klubie AZS Wrocław słyszeli prawie wszyscy żeglarze w Polsce. Jeśli nie o samym klubie, to pewnie o naszych jachtach. W latach 70-tych zachwycano się sylwetką „Ballady”. Od końca lat 80-tych spotykaliśmy się z uznaniem za wyróżniające się wśród jachtów klubowych wyposażenie i utrzymanie „Panoramy”.
W środowisku cieszyliśmy się opinią szkoleń prowadzonych na bardzo wysokim poziomie, a nasze osiągnięcia żeglarskie były zauważane w krajowych rankingach „Rejs Roku” i „Kolosy”. Jednak to, co stanowiło o sile klubu, to wyjątkowa atmosfera tworzona przez jego członków. Współpraca i wzajemne wspieranie różnorodnych pomysłów stanowiło podstawę dobrego funkcjonowania klubu. Przemiany polityczno-gospodarcze końca ub. wieku pokazały, że potrafimy działać w zmienionych warunkach, chociaż w niektórych obszarach, jak żeglarstwo śródlądowe, trzeba było uznać wyższość komercyjnej konkurencji.

W połowie pierwszej dekady tego wieku nastąpiła kluczowa zmiana w działalności klubu. Skończyła się era komandorów o proweniencji polityczno-administracyjnej, a na czele klubu stanął Piotr Orwaldi. Jego niewątpliwe osiągnięcia biznesowe uznano za dobry prognostyk dla dalszego rozwoju klubu, a proponowany przez niego sponsoring miał być wsparciem dla wielu pomysłów o wyraźnie wyczynowym charakterze. Jednak biznes to nie to samo co klub, w którym nastawienie na działalność prośrodowiskową zdecydowanie przeważało nad podejściem komercyjnym.
Nastawienie na dochodowość w poszczególnych sektorach aktywności klubowej, w przeciwieństwie do modelu utrzymującego dochodowość na poziomie globalnym, sprzyja zawężeniu aktywności klubowej do wyłącznie zyskownych przedsięwzięć. Żelazne zasady finansowe były wprowadzane nawet tam, gdzie było to ewidentnie zbędne. W tym okresie po raz pierwszy musiałem przyjąć gratyfikację za działalność szkoleniową, którą w tym klubie prowadziłem od wielu lat na zasadach społecznych.
Szybko też okazało się, że sponsoring firmy Piotra Orwaldiego jest nastawiony na uzależnienie klubu raczej niż jego faktyczny rozkwit. Wyposażenie pochodzące od sponsora było użyczane klubowi, a możliwość jego utraty wraz z odejściem sponsora była systematycznie zaznaczana. 

Takie podejście nie przeżyło weryfikacji kolejnych wyborów klubowych. Nowym komandorem został też biznesmen Bolek Rudnik. I tym razem nie obyło się bez błędów. Ratując pilne potrzeby klubu prywatnymi pieniędzmi ówczesnego komandora nie zadbano o formalną poprawność angażowania środków finansowych. W konsekwencji Bolek pewnie nie odzyska sporej kwoty, a w klubie do dziś dyskutuje się pozytywne i negatywne strony problemu.
Od dawna jednak nie zainwestowano jednorazowo takich środków finansowych w techniczne utrzymanie jachtów. Mimo to w tym okresie odzyskaliśmy przekonanie, że nawet wymagające imprezy jesteśmy w stanie zrealizować samodzielnie, w oparciu przede wszystkim o zaangażowania uczestników. 

Dla Piotra Orwaldiego przegrana w wyborach była najwyraźniej pigułką, której nie da się przełknąć. Przekonał część klubowiczów do swojej wizji wielkich wypraw sponsorowanych przez niego jako głównego sponsora. Zderzenie dwóch przeciwstawnych koncepcji funkcjonowania klubu nastąpiło w kolejnych wyborach (grudzień 2010) i pokazało podział dokładnie po połowie. Kompromis, jaki udało się wypracować z Piotrem jako komandorem i Bolkiem jako wicekomandorem, wydawał się rozwiązaniem optymalnym dla wszystkich. Dla wszystkich z wyjątkiem Piotra Orwaldiego, który systematycznie prowadził do ograniczania wpływu, a następnie do eliminowania swoich oponentów w ramach zarządu Jacht Klubu AZS.
 
Kiedy jest niedobrze, to najlepiej wskazać wspólnego wroga. Pierwszy pojawił się samorzutnie. Politechnika Wrocławska przejęła na własność budynek AZS-u i zdecydowała o wyprowadzeniu dotychczasowych użytkowników z obiektu, przeznaczonego z racji charakteru i lokalizacji do uprawiania sportów wodnych (żeglarstwo i wioślarstwo akademickie). Walka Jacht Klubu AZS z Politechniką o utrzymanie przystani to jak spotkanie Dawida z Goliatem, ale tym razem Goliat nie dał szans na biblijną sensację. Jako drugi wróg został wylansowany poprzedni komandor i jego nie w pełni udokumentowane rozliczenia finansowe. Sprawy finansowe w klubie okazały się tematem tabu, tym bardziej że dokumenty finansowe stały się niedostępne nawet dla komisji rewizyjnej.
Kredyt zaufania dla komandora został roztrwoniony już w pierwszych miesiącach kadencji zarządu. Zniechęceni do współpracy byli również „stronnicy” Orwaldiego. Podsumowanie pierwszego roku kadencji na walnym zebraniu zakończyło się uchwałą o „Zwołaniu Nadzwyczajnego Walnego Zebrania JK AZS Wrocław na dzień 12 stycznia [2012] w przedmiocie skrócenia kadencji aktualnego Zarządu i Komandora oraz wyboru nowego Zarządu i Komandora”, przyjętą przytłaczającą większością głosów.
Wydawało się, że jak w wieloletniej historii klubu i tym razem uporamy się z wewnętrznymi problemami we własnym zakresie. Tu jednak na scenę wkracza Zarząd Główny AZS i pozostanie tam do końca. Wiadomo, że nastąpiło to w wyniku indywidualnego wniosku komandora JK AZS. Indywidualnego, bo nie popartego ani zgodą, ani nawet wiedzą Zarządu JK AZS Wrocław.
 
Od tego czasu Zarząd Główny AZS jest praktycznie głuchy na wszelkie działania Jacht Klubu, natomiast w pełni współpracuje z Komandorem Piotrem Orwaldim. Zatem na wniosek komandora ZG AZS podważa przytoczoną wyżej uchwałę Walnego Zebrania, nie akceptuje wyborów nowego komandora i zarządu na Nadzwyczajnym Walnym Zebraniu, nie udziela informacji na temat uzasadnienia swoich decyzji.
Później zażąda od Komisji Rewizyjnej JK AZS zmiany oceny pracy komandora i zarządu, uchyli decyzję Sądu Koleżeńskiego o zawieszeniu Komandora JK AZS do czasu zwołania Walnego Zebrania, zawiesi członkostwo niepokornych członków Zarządu JK AZS Wrocław, itd. itd. Niestety odwołanie się do środków administracyjnych, takich jak KRS jest nieskuteczne. Mamy naoczny przykład, jak istota problemu przegrywa w postępowaniu z poprawnością formalną drobiazgów.

W tym czasie Komandor Piotr Orwaldi pod hasłem weryfikacji członków JK AZS usuwa z życia klubowego praktycznie wszystkie aktywne osoby. Polega to na tym, że wszyscy muszą się ponownie zarejestrować, a decyzję o przyjęciu podejmuje Zarząd JK AZS, a raczej to co z niego zostało po eliminacji nieposłusznych. Stąd już krok do wykazania, że w tym jednym z największych klubów żeglarskich Wrocławia po prostu nie ma członków.
Nie ma członków, nie prowadzi się szkolenia, nie remontuje się jachtów, nie wychodzą kolejne sezony żeglarskie. Skutkiem tego jachty popadają w techniczną ruinę, a członkowie są zmuszeni do organizowania się na pożyczonym sprzęcie. Publikowane na ten temat w Jachtingu czy lokalnej prasie teksty, pozbawione typowego dla dziennikarzy dochodzenia do rzetelnej informacji poprzez konfrontacje kilku źródeł, przywołują w pamięci czasy ancien regime, kiedy władza chciała dobrze, tylko społeczeństwo trzeba było zmienić.

Zarząd Główny podjął decyzję o likwidacji klubu. Wg. informacji podanej przez p. Bartłomieja Korpaka, GenSeka AZS – „Wszystkie sprawy związane z procedurą likwidacji klubu prowadzi z upoważnienia ZG AZS (zgodnie z uchwałą Zarządu) Kol. Piotr Orwaldi”. Co się z tym wiąże? Wszystko co ma jeszcze jakąś wartość przechodzi na własność ZG AZS, a ten (w uznaniu zasług) wieloletnią umową wynajmuje jacht „Panorama” Piotrowi Orwaldiemu do użytkowania. Zatem – Baczność, Sztandar Wyprowadzić, Spocznij!
 
Stan na dzisiaj jest taki, że członkowie Jacht Klubu, lub jak kto woli – byli członkowie, korzystają z pomieszczeń pływającego dźwigu, wchodzącego w skład Otwartego Muzeum Techniki we Wrocławiu i spotykają się na tradycyjnych wieczorach czwartkowych, na których dzielą się wiedzą i doświadczeniem żeglarskim, planują wspólną działalność i organizują rejsy. Piotr Orwaldi pozostanie w swoim samozadowoleniu z kolejnego projektu żeglarskiego, który nie wypalił. I zapewne będzie przekonywał wszystkich o swojej zbawiennej roli w żeglarstwie, a przekonywać to on potrafi. Zarząd Główny AZS zaś nie będzie musiał długo czekać, żeby się przekonać, ile do tego układu trzeba dopłacić, ale rezygnacja z tej „owocnej” współpracy może się okazać nie taka prosta.
 
To już jednak temat na zupełnie inne opowiadanie.
Z żeglarskim pozdrowieniem
Remigiusz B. Trzaska
 

 


ODPOWIEDŹ DO ARTYKUŁU


O Jacht Klubie AZS Wrocław, czyli jak zakończyły darmowe wyprawy kapitanów – jacht s/y PANORAMA na sprzedaż

 

JKAZS Wrocław, to Jacht Klub Akademickiego Związku Sportowego, a więc klub, który był oddziałem terenowym w strukturze AZS Warszawa i cały majątek należał do AZS-u.
 
Jak każde Stowarzyszenie, klub posiadał swój statut, który określa cele działalności oraz władze i tryb zarządzania. Ponieważ klub jest jednostką terytorialną AZS-u, to władzami zwierzchnimi są m.in. Zarząd Główny AZS w Warszawie.
 
W związku z powyższym, naturalnym jest, że komandor klubu, jako element struktury zarządzania współpracuje i konsultuje realizację zadań statutowych z władzami nadrzędnymi, czyli Zarządem Głównym AZS, szczególnie w sytuacjach trudnych.


Cele AZS-u i JKAZS Wrocław są określone w statutach.

Podstawowym celem jest działalność w środowisku akademickim z ukierunkowaniem na studentów. Realizacja tego celu jest nadrzędna i zobowiązująca dla władz klubu, więc zarządu i komandora.

Ponieważ AZS i JKAZS są stowarzyszeniem, to wszelkie sprawy właściwie jest załatwiać w gronie członków. I tak też było i niech pozostanie, a więc upublicznianie problemów nie leży w interesie AZS-u i jego członków. (na wszelkie pytania członków AZS udzielane odpowiedzi)

Jak wynika z treści maila Kolegi Remigiusza Trzaski, sprawa była prowadzona nie tylko pod nadzorem, ale czujnym okiem władz ZGAZS, ale także Głównej Komisji Rewizyjnej AZS oraz Głównego Sądu Koleżeńskiego AZS.
 
Również Sąd Powszechny KRS wydał prawomocne orzeczenie w sprawach spornych dotyczących władz klubu JKAZS Wrocław.
 
Te fakty potwierdzają, że nie miały miejsca żadne nieprawidłowości, uchybienie przepisom, przewinienia koleżeńskie czy też naruszenie interesów.  
 
Do statutowych władz Stowarzyszenia AZS należą decyzje o bieżącej działalności, czy też zakończeniu pewnej formy działalności np. w celu reorganizacji.

Natomiast do członka Stowarzyszenia należy uszanowanie decyzji wybranych władz statutowych, a nie upublicznianie swojego ewentualnego rozczarowania oraz subiektywne interpretacje własnych hipotez w większości nieprawdziwych.

Taka postawa jest niekoleżeńska, lecz ewentualne Sąd Koleżeński AZS-u nie ma komptencji zajmowania się  osobami, które nie są członkami AZS-u.

A w przeszłości kolega Remigiusz Trzaska otrzymał już naganę w postaci „reprymendy”, które udzieliło Nadzwyczajne Walne Zebranie członków klubu za prywatę na rejsie i działanie na szkodę finansową klubu wraz ze swoim załogantem Bolkiem Rudnikiem.

W środowisku żeglarskim znane są również inne „upomnienia i kary” dla kapitana Remigiusza Trzaski za niesubordynację.

A przecież żeglarstwo opiera się na żelaznej dyscyplinie, bo to zapewnia bezpieczeństwo, o czym każdy prawdziwy kapitan wie….a teraz i żeglarze-załoganci powinni wiedzieć, że trzeba sprawdzić z jakim kapitanem wsiadają na pokład.

Również sponsor decyduje jaką działalność będzie wspierać i na jakich warunkach, a sponsorowany jeśli je zaakceptował i przyjął korzyści, to jest zobowiązany do ich wykonania.

Nie wchodząc w szczegóły w przypadku JKAZS Wrocław, działalność w okresie od 2007 roku do 2010 odbiegła od celów statutowych AZS tak daleko, iż już w 2009 roku ( kadencja komandora Bolesława Rudnika i wicekomandora Remigiusza Trzaski ) zapadła decyzja AZS Środowisko o likwidacji siedziby AZS przy uczelni, a następnie Politechnika Wrocławska, jako nowy właściciel, podtrzymała decyzję o usunięciu klubu JKAZS z terenu uczelni.

Również warunki sponsoringu były deptane przez uczestników wypraw JKAZS Wrocław.

Zgodnie ze statutem AZS-u, aby wpływać na bieżąca działalność, trzeba być członkiem stowarzyszenia, co zobowiązuje między innymi do płacenia składek członkowskich.

W przypadku sympatyków ten obowiązek nie był realizowany na bieżąco, co skutkowało, że wg wykazu ZGAZS w 2009 roku w JKAZS było tylko 14 członków AZS.

W związku z powyższym informacja o „weryfikacji członków przez komandora” następnej kadencji ) jest nieprawdziwa, bo w klubie prawie nie było członków AZS ( protokół Głównej Komisji Rewizyjnej AZS z 2012 roku )

Sąd KRS jako niebyłe uznał zebranie z dnia 12 stycznia 2012 roku, albowiem zwołane było niezgodnie ze statutem AZS i JKAZS Wrocław, no i nie uczestniczyli w nim członkowie AZS z opłaconymi składkami począwszy od Przewodniczącego Zebrania – Kolegi Remigiusza Trzaski

Również jako niezgodne z regulaminem AZS było rzekome orzeczenie klubowego Sądu Koleżeńskiego, które i tak nie miało żadnej mocy formalnej z punktu widzenia statutu klubu AZS. ( a również odbyło z udziałem kolegi Remigiusza Trzaski )

Działalność klubu AZS musi być nierozerwalna ze środowiskiem studenckim, natomiast Rektor Politechniki Wrocławskiej Profesor Tadeusz Więckowski przedstawił w zeznaniach

w Sądzie swoją negatywną ocenę na temat JKAZS Wrocław, szczególnie za wskazany okres 2007 – 2010. ( kadencji komandora Bolka Rudnika i wicekomandora Remigiusza Trzaski )

Żale kapitana Remigiusza Trzaski, który jak sam przyznaje, studentem był 40 lat temu, iż skończyła się możliwość darmowego pływania na jachtach AZS-u są o tyle zrozumiałe, co nieprzyzwoite.

Również pretensje o sponsoring na prywatne wyprawy głównie przedsiębiorców i biznesmenów pod przykrywką klubu AZS świadczą o bardzo roszczeniowej postawie dawnych działaczy akademickich.

Starcie z GOLIATEM zakończyło się pozyskaniem przez Zarząd klubu JKAZS ostatniej kadencji, nowej siedziby na przystań żeglarską ( działka 3000 m kw, 100 mb linii brzegowej w pięknej zatoczce rzeki Odry w centrum Wrocławia ), gdzie planowana jest nowa przystań sportowo-regatowa AZS.

Również w toku sprawy sądowej Rektor Politechniki Wrocławskiej deklarował uruchomienie dla studentów przystani w dotychczasowym miejscu, lecz po zakończeniu remontu  budynku.

A więc wodniacy akademiccy z „Wrocka” będą znowu mieli gdzie uczyć się żeglarstwa, a na dodatek, jak wynika z zapowiedzi, to na dwóch przystaniach.

Nieprawdziwą jest również informacja, że jacht s/y Panorama został komukolwiek wynajęty.

Decyzją ZGAZS z dnia 31 marca 2014 jacht s/y Panorama jak został wystawiony na sprzedaż trybie konkursu ofert.

Zapraszam do składania ofert na zakup jachtu do remontu po wyprawowych sukcesach JKAZS Wrocław (po kadencji wicekomandora d.s. morskich Kapitana Remigiusza Trzaski )
 
Z żeglarskim pozdrowieniem

 
Piotr Orwaldi
Komandor – likwidator
JKAZS Wrocław

 

P.S.

Kolego Remigiuszu, trochę szacunku do swoich klubowych kolegów z AZS-u, bo przede wszystkim kolegom z klubu zawdzięczasz swoją karierę żeglarską, prowadzenie rejsów w trakcie klubowych wypraw, w tym sponsorowanych, obecność, jako wykładowca w Szkole Morskiej, czy prowadzenie rejsów na żaglowcach…wszędzie tam miałeś swojego klubowego kolegę wprowadzającego, który rekomendował Ciebie, ….a Ty co zrobiłeś w zamian ? wyprowadziłeś żeglarzy swoich załogantów na „muzealną szalupę”,  a sobie zrobiłeś pieczątkę „Przewodniczący Nadzwyczajnego Walnego Zebrania…”

Na przerdzewiałym jachcie s/y PANORAMA, to mogliście się potopić tak szybko, że nawet tratwa spod lodu by się nie otworzyła….( czytaj : JACHTING 10/2012 )

Twój ostatni Komandor JKAZS Wrocław

Żeglarstwo wyprawowe, to piękna sprawa, przynosi „Kolosalną” sławę i uznanie, ale przede wszystkim kosztowna i albo ma się na to pieniądze własne, albo ma się mecenasa/sponsora,  którego trzeba szanować.

A jak nie ma pierwszego, ani drugiego, to pozostają czartery jachtów na określonym akwenie w porze dziennej lub rola najemnego skippera, który przeprowadzi jednostkę z punktu A do punktu B z określonym gośćmi na pokładzie.  

Komentarze