MPDM. HALO… Czy mnie widzicie? Cz. II

0
666

 

Omówiliśmy już poprzednio różne proste sposoby zwrócenia na siebie uwagi gdy mamy wątpliwość czy nas się widzi a my chcemy z naszego pierwszeństwa skorzystać. Pamiętamy też, że dotyczą statków „wzajemnie widocznych”. Często powinniśmy zdawać sobie sprawę z tego, że sami możemy być „słabo wykrywalni”. Nierzadko więc one zawodzą.

Pozostała nam jeszcze ostateczna możliwość zwracania na nas uwagi świata: słuchawka na ścianie i możemy im sami coś powiedzieć… Jeśli my statek widzimy to na pewno nas usłyszą. I tutaj  możemy się często zdziwić. Rzecz nie w tym że nas nie słyszą ale mamy inny problem:  nie odczytujemy nazwy statku i nie wiemy kogo wołać. Jeśli ją czytamy  przez lornetkę to może  być już o wiele za późno na jakiekolwiek rozmowy.

Wtedy już musimy sami rozpaczliwie coś zrobić jeśli chcemy wrócić do domu na święta. Statków w zasięgu widzialności może być kilka i mamy problem.  Wtedy gdy możemy, a nawet powinniśmy, coś z drugim statkiem uzgodnić jeśli koniecznie chcemy aby zszedł nam z drogi  nazwa może być nie do odczytania.

Wykształcony nawigator mając do dyspozycji radar potrafi określić pozycję echa nawet jeśli radar nie współpracuje z GPS-em, ale trochę to potrwa. Tracimy cenny czas, statek zbliża się coraz bardziej niebezpiecznie i gdy wreszcie mamy jego pozycję wołamy  –„statek na pozycji……”.

Stanowczo odradzam taką metodę; najczęściej okaże się bardzo nieskuteczna. Po pierwsze stracimy zbyt wiele cennego czasu zamiast samemu po prostu zejść mu z drogi a po drugie nawet jeśli nasz radar współpracuje z GPS i mamy od razu jego pozycję to prawdopodobnie wcale się nie odezwie. Od czasu gdy nawet najmniejsze statki mają zamontowane urządzenie AIS oficerowie na statkach nie reagują na wołanie pozycją geograficzną.

Trzeba zawołać nazwą statku; taka jest obecna praktyka i powinniśmy o tym po prostu wiedzieć.  Ale skąd wziąć jego nazwę?  Mamy dodatkowy powód aby kupić i zamontować AIS – on ją wyświetli.  Często się okaże po spojrzeniu na urządzenie, że wcale nie trzeba wołać bo sytuacja jest wystarczająco jasna. Jeśli jednak mamy wątpliwości to możemy wołać lecz z odpowiedniej odległości a nie w ostatniej chwili.

Próby nawiązywania kontaktu zbyt późno mogą być w przypadku kolizji uznane za działanie przeszkadzające we własnej reakcji i w rezultacie mogą nas obciążyć pewną częścią winy mimo, że mieliśmy pierwszeństwo.

Może się jeszcze okazać, że mamy kolejny problem: my mu mówimy aby zszedł nam z drogi a on nas nie rozumie chociaż  całkiem nieźle radzimy sobie z angielskim.  Dlaczego? Ano dlatego, że możemy trafić na oficera z Chin, Gabonu czy też Gwatemali. On nas na pewno zrozumie jeśli posłużymy się terminologią i zwrotami używanymi na morzu a nie potocznym językiem.

Ponieważ po morzu pływają wszystkie nacje ułożono specjalny zbiór terminów oraz zwrotów którymi należy się posługiwać i powinny być rozumiane niezależnie od akcentu, slangu czy narodowości nawigatora. Szczególnie oficerowie na żaglowcach powinni o tym wiedzieć i opanować przynajmniej manewrowe i żeglugowe zwroty i określenia zawarte w „Morskim Nawigacyjnym Słowniku Frazeologicznym”.

To obowiązuje wszystkich oficerów zawodowych; my go nie musimy znać ale rozsądek i nasza odpowiedzialność podpowiada nam co innego. Niewłaściwie zrozumiana informacja może skutkować poważnymi następstwami.

W ostatnich latach przybyła nam jeszcze jedna możliwość sygnalizowania naszej obecności. To jest AIS  (Automatic Identification System). System włączony do Konwencji SOLAS w 2002 roku objął już od lipca 2007 wszystkie statki o pojemności brutto powyżej 300 GT. To oznacza, że według mojej wiedzy tylko dwa nasze rodzime żaglowce. Dotyczy to obowiązku posiadania urządzenia o Standardzie A.

Jednocześnie jest w sprzedaży znacznie prostsze urządzenie o Standardzie Bprzeznaczone dla jednostek niekonwencyjnych bez rygoru konieczności montowania.  I to jest właśnie miedzy innymi dla jachtów. Co to takiego? To jest urządzenie radiowe, które umożliwia:

  1. Automatyczną transmisje danych identyfikujących statek i jego typ oraz określających jego aktualną pozycję, kurs, prędkość.
  2. Automatyczny odbiór takiej samej informacji nadawanej przez tak samo wyposażone statki
  3. Automatyczne monitorowanie pozycji i śledzenie statków

Zwróćmy uwagę na to, że jest to urządzenie radiowe. Praktycznie działa w zasięgu UKF, a w takim razie niemal nie podlega wpływom pogody, czy wysokości fal tak jak radar. W takim razie kupmy taką zabawkę a będziemy mieli większą pewność że o nas będzie wiedział duży statek nawet jeśli nie ma naszego echa na jego radarze. Mało tego; będzie wiedział jakim kursem i z jaką prędkością płyniemy. Wpisany będzie również rodzaj statku.

obraz nr 1

http://opencpn.org/ocpn/ais

Możemy mieć AIS (Standard B) wgrany do programu nawigacyjnego w naszym laptopie. AIS – i wszystko jasne

Rzecz w warunkach jachtowych nie do przecenienia. Wie o nas to samo także każda stacja VTS i mimo tego, że z reguły nie mamy obowiązku z nią korespondować to jeśli nam coś zagraża a o tym nie wiemy to może nas przez UKF powiadomić. Koszt niewielki a wpływ na nasze a także innych bezpieczeństwo ogromny.

Nie powinno być wątpliwości czy nas obowiązują przepisy MPDM a w takim razie powinniśmy umieć je interpretować  aby być odpowiedzialnym uczestnikiem ruchu na morzu; powinniśmy też wiedzieć jak najwięcej o specyfice pracy i możliwościach innych uczestników. To część „dobrej praktyki morskiej”…

obraz nr 2

Za zgodą: http://zeglarstwo-kursy.pl/ 

Komentarze