Dinghy Adventures – aktualności z pierwszej ręki

0
839

 

Ostatnio bardzo dużo pracuję przy łódce (to także powód dlaczego te podziękowania są wysłane dopiero teraz). W zeszły piątek skończyłem pracę w stoczni w Warszawie, gdzie budowałem motorówki i teraz oddałem się już w 100% swojej szkutni – trzeba skończyć łódkę, inaczej nie będzie na czym w ogóle płynąć – to teraz zupełny priorytet. Kasa jest, ale termin wypłynięcia zamknie się aż do przełomu listopada i grudnia, jeśli nie wyruszę z Lizbony do końca marca. Planuję tam być na przełomie lutego i marca, więc gonię z budową, aż plecy bolą 🙂
 
 
Jacht jest gotowy w około 80%, może nieco więcej, więc miesiąc intensywnej pracy powinien wystarczyć na jego dokończenie. Ilość pracy jest zabójcza, ale dokładność nie cierpi – tylko czuję jakbym miał co najmniej 10 lat więcej na karku, nie mogę się doczekać terapii oceanicznej. Temperatury w szkutni – około 10 st. w pochmurne dni, 5 stopni minimum, a jak przyświeci słońce (rzadko…) to potrafi zrobić się za dnia i 18 C samo z siebie – zauważam już wydłużanie się dnia, to dla mnie dobrze, ale wolałbym co prawda to już obserwować na morzu. W związku z późnym startem, mam plan po dotarciu na Karaiby szukać miejsca, gdzie będę mógł złożyć jachcik na sezon deszczowy i wyprawę rozłożę na 2 etapy, drugi rozpocznę w listopadzie / grudniu 2015.
 
 
obraz nr 1

 
Zgodnie z planem przekroczenia progu 125%, kupiłem już urządzonko GPS SPOT III MESSENGER, które będzie nadawać moją pozycję co 5 minut – jak tylko wykupię abonament i założę konto, podeślę link, żeby można bylo śledzić każdy mój ruch na morzu.
 
 
Olek Hanusz
 

Komentarze