Karol Jabłoński – regaty

0
698

Po powrocie z USA  nie miałem czasu na odpoczynek. Do nadrobienia było sporo zaległości powstałych w ciągu dwóch tygodni nieobecności w kraju. Przestawienie się na czas europejski jest dużo trudniejsze przez co efektywność ,,załatwiania spraw’’ jest dużo mniejsza. Do tego dochodził jeszcze stres związany z zaplanowanymi na ten weekend Mistrzostwami Polski i braku pewności, czy nasz sprzęt dotrze do nas na czas.

 

W środę  o 16 dostaliśmy konkretne potwierdzenie od spedytora, że leży on jeszcze w Chicago co spowodowane było to potężnymi opadami śniegu.

Po otrzymaniu tej informacji zacząłem ,,organizować’’ sobie sprzęt na regaty.  Zadzwoniłem do Bernda Zeigera, mojego bardzo dobrego przyjaciela mieszkającego w Kilonii i przedstawiłem mu skomplikowaną sytuację w której się znalazłem. Bernd bez wahania powiedział ,,kein Problem’’ Karol, ale teraz trzeba było zorganizować transport.

Po obdzwonieniu wielu znajomych bojerowców okazało się, że część z nich było już w drodze do Polski lub też w ogóle nie jechała. Na szczęście Marek, popularnie zwany Byku ze względu na swoją wagę obraz nr 1

 

W środę ok. godziny 22.00 pojawiła się informacja, że MPS są odwołane ze względu na to, że sprzęt reprezentacji nie dojedzie na czas i rozegrane zostaną dwie zaległe imprezy, Puchar Caliguli – w piątek, a w sobotę i niedzielę Puchar Floty Polskiej. Szkoda, że podjęto ją tak pózno, bo wprowadziła ona niepotrzebnie sporo zamętu.

 

                                                          obraz nr 2

 

Regaty te chciałem potraktować ,,testowo’’, tzn. wypróbować w tych trudnych warunkach lodowych różne  maszty, a szczególnie maszt zbudowany przez Vaika Vooremę, który w ostatnich latach żegluje bardzo szybko.

 

W piątek przy słabym wietrze próbowałem znalezć sobie ,,miejsce’’ w pożyczonym kadłubie Berndta oraz szybkość tak pomocną w wygrywaniu regat. Z wyścigu na wyścig było coraz lepiej i nawet wygrałem ostatni…

 

w sobotę wiało mocniej 8- 12 m/s, szybkie latanie, to co lubię, ale najbardziej na swoim sprzęcie, który bardzo dobrze znam. W ekspresowym tempie musiałem odpowiednio strymować bojera i po małych kosmetycznych zmianach szybkość miałem doskonałą.

Po 6 miejscu w pierwszym wyścigu, wygrałem w miarę spokojnie cztery kolejne i finiszowałem drugi w szóstym, ostatnim tego dnia. Dzisiaj z powodu dużej ilości śniegu, który spadł w nocy nie żeglowaliśmy. Ku zaskoczeniu większości zawodników i moim wygrałem te regaty przed bardzo dobrze żeglującym i wracającym do formy Łukaszem Zakrzewskim.

 

Teraz nadszedł czas na regenerację, czuję każdy mięsień, sobotnie ściganie kosztowało bardzo dużo sił.

 

Z wielką niecierpliwością czekam na informację kiedy przyjedzie nasz sprzęt z USA oraz kiedy będą rozgrywane MPS. To będzie miało duży wpływ na przebieg następnych dni.

obraz nr 3

obraz nr 4

 

Za zgodą: http://karoljablonski.pl 

Komentarze