Za zgodą Jerzego Kulińskiego www.kulinski.navsim.pl
Jeszcze niedawno wydawało się, że „Zejman” ocaleje. Rada starego, o hanzeatycznych tradycjach Miasta Gdańsku w uznaniu zasług wyróżniła „Zejmana” orderem księcia Msciwoja II, a nowy inwestor zadeklarował, że ten zabytkowy obiekt Wyspy Spichrzów wkomponuje do swojej nowej zabudowy.
Bywalcy i sympatycy mają jeszcze okazję do pożegnania starych progów ulubionego miejsca i zobaczenia na własne oczy dzieła zagłady. W sobotę 18 lipca 2015 od godz. 17-ej mogą wziąć udział w smutnym ale i historycznym wydarzeniu. Dopełnia się zarządzona przez magistrat eksmisja, czyli w efekcie zniszczenie słynnej na cały świat tawerny żeglarskiej Klubu Morza ZEJMAN. Zgodnie z jej tradycją i praktyką historycznych inscenizacji, w rytm szanty granej przez Ryszarda Linerta, uroczyście przetoczone będą na okrąglakach ostatnie dwa eksponaty z ZEJMANA – oryginalny maszt i fragment stępki ze starych żaglowców – z wnętrza spichlerza „Steffen” na ulicę Chmielną. Stary ZEJMAN zostanie ostatecznie zamkniety. W porównaniu do pływającego statku – to będzie symboliczne otwarcie zaworów dennych i posłanie jednostki na dno.
Będzie to już zakończenie rozpoczętej 15 maja br. przeprowadzki do nowej siedziby klubu w Bramie Nizinnej na południowej rubieży miasta. To tam, niestety już zdala od staromiejskiego portu oraz współczesnej mariny, Andrzej Dębiec, wraz z zespołem wiernych wolontariuszy, ratuje co się da z katastrofy i usiłuje podtrzymać prowadzoną od lat dwudziestu działalność.
Ta działalność kulturalna i marynistyczna doskonale podkreślała charakter hanzeatyckiego miasta portowego, była pożyteczna i doceniana przez bardzo wielu w kraju i zagranicą. Takiego typu przedsięwzięcie, gdyby jego potrzebę miasto dla siebie dostrzegło i postanowiłozorganizować, to wielkie i kosztowne zadanie dla specjalistów PR. Wtedy – być może – decyzje o jego przyszłości byłyby mniej lekkomyślne. Ale to przedsięwzięcie było miastu podane na tacy, powstało organicznie, z ideowej pasji i zaangażowania, społeczną pracą prywatnych osób a do tego właściwie bez urzędowych kosztów. Zatem urzędowo niewiele warte i łatwe do spisania na straty. Wartości wyższego rzędu i interes społeczny nie zostały uwzględnione. W budżecie nie mają sprecyzowanych wartości więc któż miałby się tym przejmować? A deweloperzy i prywatny wielki kapitał? A to coś zupełnie innego, bo tutaj mowa o bardzo konkretnych, określonych i wielocyfrowych wartościach, abstrahując zresztą od tego w którym i czyim budżecie się pojawią…